Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Skoro jednak człowiek odczuwa strach na myśl, że może coś utracić, to znaczy, że bardzo mu na czymś zależy. Żeby odgonić przygnębiające myśli, zaczął się za- 209 stanawiać, co zrobi z Wade'em Smithem, kiedy wreszcie go odnajdzie. Ostatecznie do tego, że nieustannie mu się wymyka, zdążył się już przyzwyczaić. Czy w Paris w Teksasie zakończy wreszcie poszukiwania? Trapiony myślami o Courtney i Smisie, Chandos spędził bezsenną i bardzo przykrą noc. Dwa dni drogi od Paris w Teksasie Courtney przez głupi przypadek skręciła nogę w kostce. Nieostrożnie stanęła czubkami palców na dużym kamieniu, stopa się ześlizgnęła i w rezultacie dziewczyna boleśnie uszkodziła sobie staw. Gdyby nie but, przygoda mogłaby zakończyć się o wiele gorzej. Stopa spuchła tak szybko, że Courtney miała kłopot ze zdjęciem buta. A gdy go już ściągnęła, nie mogła ponownie nałożyć. Dopóki nie ruszała stopą, ból był niezbyt dokuczliwy, ale przecież i tak nie mogła opóźniać podróży. Gdyby nawet Chandos nastawał na kilkudniowy postój, ona by się nie zgodziła. Chandos bardzo się teraz zmienił. Przestał okazywać Courtney obojętność, zrobił się troskliwy i dziewczyna odnosiła wrażenie, że próbuje odwdzięczyć się jej za opiekę, jaką otaczała go po ukąszeniu węża. Był człowiekiem tak irytująco niezależnym, że troska, jaką okazywała mu w chorobie Courtney, niebywale go drażniła. Cóż, teraz zwrócił ten dług z nawiązką; zaspokajał wszelkie potrzeby dziewczyny, gotował, zajmował się bagażami i czterema końmi. 210 Z mocnej gałęzi sporządził jej kulę. Pomagał Courtney wsiadać na konia, zdejmował ją z siodła, a tempo jazdy zwolnił do tego stopnia, że dziennie pokonywali o jedną trzecią dystansu mniej. Kiedy skręciła nogę, jechali wzdłuż potoku w kierunku południowo-wschodnim. Teraz jednak Chan-dos gwałtownie skręcił na południowy zachód. Choć Courtney o tym nie wiedziała, zmienił kierunek ze względu na jej nogę. Przebyli rzekę Red i ku wielkiemu rozczarowaniu dziewczyny szerokim łukiem ominęli miasteczko. Courtney tęskniła za cywilizacją, którą opuściła przed wieloma tygodniami. Gdy w kilka godzin później natknęli się na kolejne miasteczko, Chandos bez namysłu skierował konie prosto ku głównej ulicy. Zatrzymali się przed restauracją o nazwie "Mama's Place". Courtney, która marzyła o posiłku bez fasoli, chociaż była brudna, zakurzona i ogólnie prezentowała się fatalnie, uradowała się, gdy Chandos wprowadził ją do środka. W przestronnej, jasnej sali stał tuzin stolików nakrytych kraciastymi serwetami. Wybiło dopiero południe, więc w lokalu zajęty był tylko jeden stolik. Siedzące przy nim małżeństwo w średnim wieku obrzuciło Courtney i Chandosa ukradkowym spojrzeniem. Kobietę szczególnie zaniepokoił Chandos. Zakurzony i zmęczony długą drogą, w czarnych spodniach, rozpiętej do pasa ciemnoszarej koszuli, z czarną chustą zawiązaną luźno wokół szyi, wyglądał jak typowy rewolwerowiec. Chandos bacznie zlustrował wzrokiem tę parę, lecz natychmiast stracił dla niej zainteresowanie. Posadził Courtney przy stoliku, oświadczył, że za chwilę wróci, po czym zniknął w kuchni. Pozostawiona samej sobie 211 Courtney, pod obstrzałem spojrzeń małżeństwa, czuła się bardzo niepewnie. Krępował ją własny niechlujny wygląd. Niebawem otworzyły się frontowe drzwi i do restauracji wkroczyło dwóch mężczyzn. Widzieli, jak do miasta wjeżdżali obcy, i chcieli im się lepiej przyjrzeć. Niepokój Courtney wzrastał. Nigdy nie lubiła zwracać na siebie uwagi, ale w towarzystwie Chandosa trudno było pozostawać nie zauważoną. Chandos wszędzie wzbudzał powszechne zainteresowanie. I właśnie czując na sobie ich spojrzenia, wyobraziła sobie, co powiedziałby jej ojciec. Czyż ze względu na konwenanse nie poślubił własnej gospodyni? Court-ney podróżowała jedynie w towarzystwie Chandosa! Na Boga, jej ojciec podejrzewałby najgorsze... a w dodatku jego podejrzenia byłyby uzasadnione. Chandos, wróciwszy, natychmiast spostrzegł jej sztywną postawę, rumieńce na twarzy, wbite w blat stołu oczy. Co się stało? Czy zaczepiało ją tych dwóch mężczyzn, którzy zjawili się w restauracji, kiedy on był w kuchni? Spojrzał na nich tak hardo, że natychmiast bez słowa opuścili lokal. Po kilku minutach wyniosło się również starsze małżeństwo. — Zaraz przyniosą coś do jedzenia, k o c i o o k a -oświadczył. Otworzyły się drzwi do kuchni i stanęła w nich korpulentna kobieta. — To jest Mama - wyjaśnił obojętnie C h a n d o s . — Zostawiam cię na kilka dni pod jej opieką. Courtney popatrzyła na pulchną Meksykankę, która zaczęła coś szybko mówić do Chandosa po hiszpańsku