Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Natomiast warstwy intelektualne tych narodów zamieszkujących rosyjskie obszary zachodnie nie będą gonić za ideałami niczym nie ograniczonej potęgi, które jeśli czemuś służą, to tylko władczym zakusom petersburskich i moskiewskich urzędników. Wówczas wyraźniej niż teraz świat będzie mógł zobaczyć, u kogo znaj duj ą zrozumienie i poparcie „interesy małych narodowości", o któ- rych ustawicznie mówią nasi przeciwnicy, ci, co zakneblowali przedtem Indie, Egipt, Afrykę Północną, Persję, ludy kaukaskie, Polaków, Ukraiń- ców, Łotyszów, Finów, Gibraltar, Maltę, Dodekanez itd. Przełożył Andrzej Kopacki POMIĘDZY DWOMA PRAWAMI- Dyskusję o sensie prowadzonej przez nas wojny (w „Die Frau") na- leżałoby może uzupełnić, silniej akcentując pewien aspekt, który akurat Pani z pewnością doceni: chodzi o naszą odpowiedzialność przed historią- tylko takie nieco patetyczne wyrażenie przychodzi mi do głowy. Same fakty są proste. Naród „większy" liczebnie, zorganizowany w państwo mocarstwo- we, przez sam ów fakt staje wobec zupełnie innych zadań niż te, które przypadaj ą takim narodom, jak Szwajcarzy, Duńczycy, Holendrzy, Nor- wegowie. Nie znaczy to bynajmniej, że naród „mniejszy" pod względem liczby i potęgi jest mniej „wartościowy" albo mniej „ważny" na forum historii. Taki naród ma po prostu inne obowiązki i dlatego także inne możliwości kulturowe. Zna Pani często podziwiane wywody Jakoba Burckhardta o diabolicznym charakterze władzy. Jest to w istocie dość konsekwentna ocena dokonana w odniesieniu do dóbr kulturowych po- zostających w pieczy takiego narodu, jak na przykład Szwajcarzy. Nie mogą oni udźwignąć pancerza wielkiej potęgi militarnej (a więc nie są też historycznie zobowiązani do tego, by go dźwigać). My również mamy wszelkie powody być wdzięczni losowi, że poza granicami mocarstwa narodowego istnieje niemieckość. Jedynie w społeczności, która rezy- gnuje z potęgi politycznej, mogą kwitnąć nie tylko proste cnoty obywa- telskie oraz prawdziwa, dotychczas w żadnym wielkim mocairstwie nie * Zwischen zwei Gesetzen. W miesięczniku „Die Frau" opublikowano polemikę mię- dzy Gertrudą Baumar a pewną szwajcarską pacyfistką na temat: „Prawa Ewangelii i prawa ojczyzny". Skłoniło to Maxa Webera do napisania do p. Baumer listu, który uka7ał się w „Die Frau" w lutym 1916 r. _________________________________________215 urzeczywistniona demokracja, lecz także wartości dużo bardziej we- wnętrzne, a przecież wieczne. Nawet wartości natury artystycznej: gdy- by owemu najprawdziwszemu Niemcowi, Gottfriedowi Kellerowi, przy- szło żyć w obozie wojskowym, jakim musi być nasze państwo, nigdy nie stałby się takim zupełnie wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju zja- wiskiem. Z drugiej strony, nie można uciec od wymagań stawianych narodowi zorganizowanemu w państwo mocarstwowe. Gdyby władza nad świa- tem - a to znaczy w ostateczności: kształtowanie charakteru przyszłej kultury - została bez walki podzielona między przepisy rosyjskich urzęd- ników z jednej strony, a z drugiej - konwencje anglosaskiej society, może jeszcze z domieszką łacińskiej raison, to przyszłe pokolenia, a zwłasz- cza nasi potomni, nie uczynią za to odpowiedzialnymi Duńczyków, Szwaj- carów, Holendrów czy Norwegów. Tylko nas. I słusznie. Ponieważ to my jesteśmy mocarstwem, a więc to my, a nie tamte „małe narody", możemy w tej kwestii o historycznym znaczeniu rzucić na szalę cały nasz autorytet. Dlatego też na nas właśnie, a nie na nich spoczywa przeklęty obowiązek i powinność wobec historii - czyli wobec potomności - obo- wiązek przeciwstawienia się zalewowi całego świata przez obie te potę- gi. Gdybyśmy odrzucili ten obowiązek, wówczas Rzesza Niemiecka by- łaby tylko kosztownym, szkodliwym dla kultury czczym luksusem, na który nie powinniśmy byli sobie pozwolić i który, tak szybko jak tylko możliwe, powinniśmy zlikwidować na rzecz „szwajcaryzacji" naszej państwowości: rozbicia na małe, politycznie bezsilne kantony, gdzie przy dworach kwitłaby sztuka. Pozostałoby nam czekać, jak długo nasi sąsie- dzi pozwolą nam na takie kontemplacyjne pielęgnowanie wartości kul- tury małego narodu, które miałoby na zawsze już stanowić sens naszej egzystencji. Dużym błędem byłoby jednak sądzić, że podobny Rzeszy Niemieckiej twór polityczny może na mocy dobrowolnej decyzji zwrócić się ku polityce pacyfistycznej, jaką uprawia na przykład Szwaj- caria, a więc w wypadku naruszenia jego granic poprzestać na użyciu dzielnej milicji. Twór polityczny, jakim jest Szwajcaria - pomimo że gdybyśmy zostali pokonani, także ona natychmiast padłaby ofiarą wło- skiej zaborczości - przynajmniej teoretycznie nie stoi na przeszkodzie niczyim mocarstwowym planom politycznym. Nie tylko dlatego, że jest bezsilna, ale także ze względu na swoje położenie geograficzne. Nato- miast samo tylko istnienie wielkiego mocarstwa, jakim my jesteśmy, już stanowi przeszkodę na drodze innych państw mocarstwowych; przede 216 wszystkim przeszkodę w zaspokojeniu głodu ziemi rosyjskich chłopów, którego powodem są braki kulturowe, oraz przeszkodę dla mocarstwo- wych interesów rosyjskiego Kościoła państwowego i biurokracji. Nie widać absolutnie żadnego środka, za pomocą któremu można by dopro- wadzić do zmiany tej sytuacji. Ze wszystkich wielkich państw Austria była z pewnością najbardziej wolna od żądzy ekspansji i właśnie dla- tego - o czym łatwo się zapomina - była państwem najbardziej zagro- żonym