Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Franky podpisał je, a Dominik złożył w banku, otwierając konto na nazwisko Franky Furbo. Lisek miał więc teraz konto i książeczkę czekową. Mógł zamawiać rzeczy, które potrzebował, z dostawą na jego skrytkę pocztową. Najczęściej były to książki. Pisał książki, aby móc czytać książki. Najpierw jednak Franky zapłacił za kurczaki i za skrytkę, którą założył dla niego Dominik. Przedtem zbudował już klatki i gdy kurczaki podrosły, lisek miał codziennie świeże jajka. Franky dał pieniądze Dominikowi, aby kupił sobie nowy kapelusz i lalkę dla Luci. Czuł się niezmiernie szczęśliwy, mogąc obdarowywać innych i kupować dla siebie coraz to nowe książki. Umocował na ścianach swego pokoju do myślenia półki i z nadzieją czekał dnia, kiedy wypełnią się one książkami, które już przeczytał albo przeczyta, kiedy przyjdzie mu na to ochota. Tak zatem na czytaniu, myśleniu, doglądaniu kurcząt, pisaniu opowiadań dla dzieci i stopniowym powiększaniu i udoskonalaniu domku mijały Franky'emu dni. Wśród gałęzi na wierzchołku drzewa umieścił platformę, na niej zaś wybudował obszerną altanę, wystarczająco dużą, by mógł doń zapraszać Dominika i Lucię. Z kawałków liny sporządził drabinkę, dzięki której z łatwością mogli wchodzić na drzewo. Potem wciągali za sobą drabinkę i byli na górze całkiem sami. Wspaniale było oglądać w pogodne wieczory gwiazdy migocące pośród liści. Franky często zapraszał Lucię i Dominika na obiady. Siadali przy małym stoliku nakrytym do posiłku. Franky kupił szklanki i talerze, zamówił nawet srebrne sztućce. Szybko stał się wyśmienitym kucharzem. Wspominałem już tu o tym, że lisy uwielbiają jeść, zaś Franky, pomimo całej swej inteligencji pozostał lisem. Założył mały ogródek i uprawiał w nim najróżniejsze gatunki warzyw. Stanowiły one podstawę jego wyżywienia. Jako że Franky był włoskim lisem, na jego stole często pojawiało się spaghetti i przeróżne inne rodzaje makaronu. Lucia i Dominik z prawdziwym apetytem pałaszowali wszystko, co przyrządzał dla nich lisi gospodarz. Franky wykopał pośród korzeni swego drzewa głęboką norę, która służyła mu jako piwnica. Tam właśnie trzymał owoce i warzywa - to, co wymagało chłodu, by zachować świeżość. Uznał też, że piwnica mogłaby być znakomitym schronieniem, gdyby ktokolwiek próbował go schwytać. Była to myśl typowa dla lisa. Każdy z nas jest tym, kim się urodził, niezależnie od tego, jak bardzo różnimy się od naszych bliźnich. Franky pisał coraz to nowe opowiadania, a na jego koncie zbierało się coraz więcej pieniędzy. Stał się sławnym pisarzem, a jego książki przetłumaczono na wiele języków. Chłopcy i dziewczynki z całego świata, którym podobały się te książki, pisali do niego listy. Dla Franky.ego lektura takich właśnie listów była najwspanialszą częścią pracy pisarza. Starał się odpowiadać na nie, by zadowolić jak najwięcej czytelników. Wtedy właśnie zaczął się uczyć obcych języków. Jedyną rzeczą, która bardzo zasmucała Franky.ego, było to, czego dowiadywał się o świecie. Coraz bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że ludzie to dziwne stworzenia, zdolne do zadawania bólu innym zwierzętom, a nawet sobie samym. Byli nawet na tyle głupi, by zabijać się podczas wielkich wojen, czego nie robią przecież żadne inne zwierzęta. Im więcej Franky dowiadywał się o dorosłych, tym bardziej kochał dzieci. Franky miał wiele przygód. Dzieci pisały do niego z najrozmaitszych zakątków globu o swoich kłopotach. Lisek odbywał czasami dalekie podróże, aby pomagać swoim młodym czytelnikom w rozwiązaniu ich problemów. Jestem pewien, że aż dotąd trzymam się wiernie tego, co opowiedział nam Franky