Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

p.{¦';,':;¦L!¦•.¦ ¦ 'si"? .*/>>.;.?¦'.i Gray wstrzyma³ oddech. • ' Z g³êbi niskiego tunelu dobieg³y odg³osy. Pierwszy z ludzi Raoula musia³ dojœæ do koñca. Widocznie korytarz by³ doœæ krótki. — Eine Goldtiir! — us³ysza³ radosny krzyk. Z³ote drzwi. Raoul poœpieszy³ w tamt¹ stronê, ci¹gn¹c ze sob¹ Graya. Vigor pozosta³ na brzegu, pilnowany przez uzbrojonego w kuszê nurka. Oœwietlony licznymi latarkami tunel ci¹gn¹³ siê na wprost jedynie przez trzydzieœci metrów, a nastêpnie zakrêca³ pod lekkim k¹tem. Nie widzieli wiêc jego koñca, jedynie zarys sylwetek ostatnich dwóch mê¿czyzn i Seichan, pochylaj¹cych siê w tamt¹ stronê. Graya ogarn¹³ lêk, ¿e byæ mo¿e pomyli³ siê co do z³otego klucza znalezionego w grobowcu. Mo¿e klucz pasowa³ w³aœnie do tych drzwi. — Es wird entriegelt! — rozleg³ siê czyjœ okrzyk. „Otwarte!". Nawet do Graya dolecia³o g³oœne klikniêcie. Stanowczo zbyt g³oœne. >- : • 387 Seichan tak¿e musia³a zwróciæ na to uwagê, bo okrêci³a siê na piêcie i skoczy³a w ich kierunku. Za póŸno. Z ka¿dej szczeliny i ka¿dego zakamarka korytarza wystrzeli³y zaostrzone metalowe prêty. Przeciê³y na ukos œwiat³o tunelu, przeszywaj¹c na wylot znajduj¹cych siê na ich drodze ludzi, i wbi³y siê w gniazda na przeciwleg³ej œcianie, a wszystko to zdarzy³o siê w ci¹gu najwy¿ej dwóch sekund. Œwiat³a podskoczy³y gwa³townie. Rozleg³y siê okrzyki agonii. Seichan zd¹¿y³a przebiec dwa kroki w stronê wyjœcia, lecz i j¹ dosiêg³o ostatnie ostrze. Prêt trafi³ j¹ w ramiê i przyku³ do œciany. Szarpnê³a siê raz i drugi, choæ nogi wyraŸnie odmawia³y jej pos³uszeñstwa. .., Wyrwa³o siê jej tylko pe³ne bólu westchnienie. :\ Zaskoczony Raoul nieco rozluŸni³ uœcisk. > Korzystaj¹c ze sposobnoœci, Gray okrêci³ siê i rzuci³ w kierunku basenu. — Uciekaj! — wrzasn¹³ do Vigora. Zanim jednak zd¹¿y³ wykonaæ nastêpny krok, coœ trafi³o go w ty³ g³owy. Coœ ciê¿kiego. Ktoœ waln¹³ go pistoletow¹ rêkojeœci¹ kuszy. Musia³ Ÿle oszacowaæ szybkoœæ wielkoluda. B³¹d. Raoul kopn¹³ go w twarz i przycisn¹³ butem do pod³ogi, ca³ym ciê¿arem przygniót³ kark wiêŸnia. Gray ³apa³ rozpaczliwie powietrze i patrzy³, jak wy³awiaj¹ Vigora z basenu. Jeden ze stra¿ników chwyci³ go za kostkê, w ten sposób uniemo¿liwiaj¹c dalsz¹ ucieczkê. Raoul pochyli³ siê tak, ¿eby Gray móg³ go widzieæ. — Paskudny ¿arcik. — Uœmiechn¹³ siê. — Nie wiedzia³em... Nacisk buta uniemo¿liwi³ mu dokoñczenie zdania. — Dziêki tobie mam z g³owy pewien problem — ci¹gn¹³ Raoul. — Wyeliminowa³eœ z gry tê pieprzon¹ sukê. A teraz mamy pewn¹ rzecz do zrobienia... Tylko my dwaj. Rachele wynurzy³a siê na powierzchniê, wal¹c g³ow¹ raz po raz w bok ³odzi. O ma³y w³os ud³awi³aby siê wod¹, kiedy usi³owa³a zaczerpn¹æ œwie¿ego powietrza. Kas³a³a i krztusi³a siê 388 na przemian, nie mog¹c siê uspokoiæ. Rêce i nogi trzês³y siê jej jak w febrze. Nagle obok niej opad³a drabinka i ujrza³a jakiegoœ nagiego mê¿czyznê w œrednim wieku, który sta³ na pok³adzie, odwrócony ty³em do reszty œwiata. — Tudo bem, Menina? ; »''. Portugalczyk. Pyta³, czy wszystko w porz¹dku. ';>?•:' Wci¹¿ zanosz¹c siê od kaszlu, potrz¹snê³a g³ow¹. Pochyli³ siê i poda³ jej rêkê. Przyjê³a j¹ i pozwoli³a wyci¹gn¹æ siê z wody. Dr¿¹c jak osika, rozgl¹da³a siê dooko³a. Gdzie siê podzia³ Monk? Widzia³a, jak wodolot odp³ywa od brzegu w stronê g³êbszej wody. Powód tej decyzji wydawa³ siê oczywisty: dwie ³odzie motorowe nale¿¹ce do policji egipskiej oderwa³y siê od odleg³ego pomostu i z rykiem silników pêdzi³y teraz w ich kierunku. Chaos w porcie co prawda opóŸni³ ich interwencjê, lecz Rachele pomyœla³a, ¿e lepiej póŸno ni¿ wcale. Poczu³a, jak zalewa j¹ fala ulgi. Odwróci³a siê i nagle znalaz³a siê oko w oko z ¿on¹ czy te¿ partnerk¹ mê¿czyzny, tak samo nag¹ jak on. Z jednym wyj¹tkiem. / Nieznajoma trzyma³a w rêku odbezpieczony pistolet. Szukaj¹c Rachele, Monk przesuwa³ siê dooko³a rufy ³odzi. Gdzieœ dalej, w porcie, rozlega³o siê zawodzenie policyjnej motorówki i wœciekle miga³y czerwone i bia³e œwiat³a. Wodolot ruszy³ w przeciwn¹ stronê. Wznosz¹c siê na p³ozach, szybko nabiera³ prêdkoœci. Ucieka³. Nie by³o szans, ¿eby policji uda³o siê go dogoniæ. Odp³ywa³ na wody miêdzynarodowe lub zamierza³ skryæ siê w jakiejœ tajemnej przystani. Monk skupi³ siê wiêc wy³¹cznie na tym, by odnaleŸæ Rachele. Ba³ siê, ¿e znajdzie j¹ unosz¹c¹ siê na powierzchni z twarz¹ skierowan¹ w dó³, utopion¹ w brudnej, pe³nej zanieczyszczeñ Wodzie. Trzymaj¹c siê blisko ³odzi, z wolna okr¹¿y³ rufê. I wtedy zauwa¿y³ jakiœ ruch na tylnym pok³adzie. ki. § 389 Rachele... Sta³a odwrócona do niego plecami, a jakiœ mê¿czyzna w œrednim wieku, go³y jak œwiêty turecki, podtrzymywa³ j¹ jedn¹ rêk¹. Monk zwolni³. — Rachele... Czy wszystko w...? Zerknê³a do ty³u, wyraŸnie wystraszona. Mê¿czyzna podniós³ drug¹ rêkê. Monk zobaczy³ karabin automatyczny, który by³ teraz wymierzony prosto w niego. — Och... S¹dzê, ¿e raczej nie... — mrukn¹³. Gray mia³ wra¿enie, ¿e facet zaraz skrêci mu kark. Raoul przygniata³ go kolanami do ziemi. Jedno wbi³ mu gdzieœ poœrodku pleców, a drugim przycisn¹³ do pod³o¿a szyjê. Szarpn¹³ w ty³ g³owê wiêŸnia, a z kuszy mierzy³ w g³owê Vigora