Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Kiedy podbiłby Galaktykę, miałby czas wziąć się za Sayshell i za Gaje. - Być może, być może - powiedział Quintesetz - ale zgodnie z relacją naocznego świadka, osoby wiarygodnej, Muł miał odłożyć pióro mówiąc "Nawet ja nie ośmielę zbliżyć się do Gai". Głos mu się wtedy załamał i dokończył szeptem, ale nikt nie słyszał: "po raz drugi". - "Ale nikt nie usłyszał", mówi pan. No to jak to się stało, że ktoś to jednak usłyszał? - Bo kiedy położył pióro na stół, stoczyło się ono na ziemię. Nasz rodak machinalnie schylił się, aby je podnieść i jego ucho znalazło się blisko ust Muła, kiedy ten mówił "po raz drugi". Dlatego to usłyszał. Nic nie mówił, dopóki Muł żył. - Jak pan może udowodnić, że tego nie zmyślił? - Całe życie tego człowieka dowodzi, że nie jest prawdopodobne, aby był to jego wymysł. Jego relacja jest uważana za prawdziwą. - A jeśli nie jest prawdziwa? - Muł, z wyjątkiem tego jednego razu, nigdy nie pojawił się ani w Związku Sayshellskim, ani nawet w jego pobliżu. Przynajmniej od czasu, kiedy pojawił się na galaktycznej scenie. Jeśli kiedykolwiek był na Gai, to musiało to mieć miejsce, zanim pojawił się na tej scenie. - A więc? - A więc gdzie Muł się urodził? - Nie sądzę, żeby ktoś to wiedział - rzekł Trevize. - Tu, w Związku Sayshellskim, panuje opinia, że urodził się na Gai. - Z powodu tych trzech słów? - Częściowo. Są i inne powody. Muła nie można było pokonać, gdyż dysponował niezwykłą siłą psychiczną. Gai też nie można pokonać. - To, że Gaja nie została dotąd przez nikogo pokonana, niekoniecznie znaczy, że nie można jej pokonać. - Nawet Muł nie ośmielił się do niej zbliżyć. Niech pan przejrzy kroniki jego panowania. Niech pan sprawdzi, czy jakikolwiek inny rejon został przez niego tak łagodnie potraktowany jak Związek Sayshellski. I jeszcze jedno... Wie pan, że nikt, kto kiedykolwiek udał się na Gaje w celach handlowych i w pokojowych zamiarach, stamtąd nie powrócił? Jak pan myśli, dlaczego wiemy o niej tak mało? - Macie niemal zabobonny lęk przed Gają - rzekł Trevize. - Może pan to nazwać, jak pan chce. Od czasów Muła usunęliśmy Gaje z naszych myśli. Nie chcemy, żeby oni o nas myśleli. Czujemy się bezpiecznie dopóki udajemy, że jej w ogóle nie ma. Nie jest wykluczone, że rząd celowo wymyślił i rozpowszechnił tę legendę o przejściu Gai do nadprzestrzeni, mając nadzieję, że ludzie zapomną, iż naprawdę istnieje gwiazda o tej nazwie. - A zatem uważa pan, że Gaja jest światem Mułów? - To zupełnie możliwe. Radzę wam, dla waszego dobra, żebyście tam nie lecieli. Jeśli polecicie, to już nigdy stamtąd nie wrócicie. Jeśli Fundacja zainteresuje się Gają, to okaże się, że ma mniej rozsądku, niż miał Muł. Może to pan powiedzieć waszemu ambasadorowi. - Niech pan zdobędzie dla nas współrzędne Gai i natychmiast wyniesiemy się z Sayshell. Polecę na Gaje i powrócę. - Zdobędę dla was te współrzędne - powiedział Quintesetz. - Wydział Astronomii pracuje oczywiście w nocy i jeśli będę mógł, załatwię wam to zaraz... Ale radzę wam jeszcze raz, żebyście nie próbowali dostać się na Gaje. - Mam zamiar spróbować - rzekł stanowczo Trevize. - A więc ma pan zamiar popełnić samobójstwo - rzekł głucho Quintesetz. ROZDZIAŁ XIV NAPRZÓD 55. Janov Pelorat popatrzył na krajobraz wyłaniający się z ciemności w szarym brzasku przedświtu z dziwnym uczuciem żalu zmieszanego z niepewnością. - Nie zagrzaliśmy tu długo miejsca, Golan. Ten świat wydaje się zupełnie miły i interesujący. Chciałbym go lepiej poznać. Trevize podniósł głowę znad komputera i rzekł z wymuszonym uśmiechem: - A myślisz, że ja bym nie chciał? Zdążyliśmy tu zjeść zaledwie trzy posiłki. Każdy różnił się od poprzedniego, a wszystkie były znakomite. Chciałbym spróbować innych dań. A kobiety? Widzieliśmy ich niewiele i na krótko, a niektóre z nich były bardzo pociągające i w sam raz do... no, tego, o czym myślę. Pelorat lekko zmarszczył nos. - Ach, drogi przyjacielu, te dzwonki i piszczałki, które nazywają butami, te gryzące się kolory ich ubrań... nie! A co one wyprawiają ze swoimi powiekami! Zauważyłeś, jakie mają powieki? - Możesz być pewien, Janov, że zauważyłem wszystko, co trzeba. To, co ci się w nich nie podoba, jest akurat najmniej istotne. Na pewno dałyby się bez trudu przekonać, żeby zmyć makijaż, a jeśli chodzi o buty i kolorowe ciuchy, to w odpowiednim momencie idą one w kąt