Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Żałował, że jego ojciec nie dożył uroczystości jej wręczenia. Matthew otrzymał dyplom z wynikiem dostatecznym, co jemu sprawiło radość, a nikogo nie zdziwiło. Żaden z nich nie interesował się dalszymi studiami, obaj chcieli jak najprędzej zacząć prawdziwe życie. Na osiem dni przed opuszczeniem przez Williama uniwersytetu, wpływy na jego koncie w banku nowojorskim przekroczyły milion dolarów. To właśnie wtedy William przeprowadził z Matthew bardziej szczegółową rozmowę na temat swojego wybiegającego w przyszłość planu przejęcia kontroli nad bankiem Lestera przez dokonanie fuzji z bankiem Kane'a i Cabota. Matthew wpadł w entuzjazm i oznajmił: - To chyba jedyny sposób na to, abym powiększył majątek, który niewątpliwie zostawi mi mój stary po swojej śmierci. W dniu wręczania dyplomów do Harvardu przybył Alan Lloyd, któremu stuknęła właśnie sześćdziesiątka. Po zakończeniu uroczystości William zaprosił gościa na herbatę do uniwersyteckiej cukierni. Alan z rozrzewnieniem przyglądał się młodemu dryblasowi. - I co zamierzasz robić teraz, kiedy masz już studia za sobą? - Chcę pracować w banku Lestera w Nowym Jorku, żeby zdobyć jakieś doświadczenie, zanim przejdę do mojego banku za kilka lat. - Przecież tkwisz stale w banku Lestera, od kiedy skończyłeś dwanaście lat, Williamie. Dlaczego nie przyjdziesz prosto do nas? Od razu zasiadłbyś w radzie nadzorczej. William się nie odezwał. Propozycja Alana Lloyda była dla niego kompletnym zaskoczeniem. Przy całej swej ambicji, nigdy ani na chwilę nie przyszło mu do głowy, że może zostać członkiem rady nadzorczej banku przed ukończeniem dwudziestego piątego roku życia, skoro jego ojciec osiągnął to właśnie w tym wieku. Alan Lloyd czekał na jego odpowiedź, ale się nie doczekał. - Hm - odezwał się w końcu - muszę powiedzieć, Williamie, że to do ciebie niepodobne, żeby odebrało ci mowę. - Ale ja nigdy sobie nie wyobrażałem, że zaproponujesz mi wejście do rady nadzorczej, nim ukończę dwadzieścia pięć lat, czyli tyle, ile miał mój ojciec, kiedy... - To prawda, że twój ojciec został wybrany, kiedy miał dwadzieścia pięć lat. Jednak to nie powód, aby opóźniać twoje wejście do rady, jeśli pozostali jej członkowie cię poprą. A o ile wiem, zrobią to. W każdym razie mam osobiste powody, abyś jak najszybciej tam się znalazł. Za pięć lat odejdę na emeryturę i musimy mieć pewność, że wybierzemy odpowiedniego prezesa. Uzyskasz większy wpływ na tę decyzję, jeśli w ciągu tych pięciu lat będziesz pracował u Kane'a i Cabota, niż gdybyś pełnił jakąś dostojną funkcję u Lestera. No więc, mój chłopcze, czy dołączysz do rady nadzorczej? Już drugi dziś raz William żałował, że jego ojciec nie dożył tego dnia. - Będę zaszczycony, proszę pana. Alan przyjrzał się Williamowi. - Pierwszy raz odkąd graliśmy w golfa, zwróciłeś się do mnie per pan. Muszę na ciebie bardzo uważać. William uśmiechnął się. - Dobrze - powiedział Alan Lloyd - zatem postanowione. Zostaniesz zastępcą członka rady nadzorczej i zajmiesz się sprawami lokat. Twoim bezpośrednim zwierzchnikiem będzie Tony Simmons. - Czy mogę sam dobrać sobie kogoś do pomocy? Alan Lloyd spojrzał na niego kpiąco. - Matthew Lestera, oczywiście? - Tak. - NIe. Nie chcę, żeby zajmował się u nas tym, czym ty zamierzałeś trudnić się u nich. Thomas Cohen powinien cię był tego nauczyć. William nic nie powiedział, ale nigdy więcej nie pozwolił sobie nie doceniać Alana Lloyda. Charles Lester zaczął się śmiać, kiedy William słowo po słowie powtórzył mu całą rozmowę. - Żałuję, że nie przyjdziesz do nas, choćby jako szpieg - powiedział ciepło - ale nie wątpię, że pewnego dnia tak czy owak do nas trafisz, w takim czy innym charakterze. Księga Trzecia 15 Kiedy William rozpoczął pracę w banku Kane'a i Cabota we wrześniu 1928 roku, poczuł po raz pierwszy w życiu, że robi coś naprawdę wartego zachodu. Na początek zajął mały pokój wykładany dębową boazerią, obok gabinetu Tony'ego Simmonsa, dyrektora finansowego banku. Już po kilku dniach, chociaż nie padło na ten temat ani jedno słowo, William wiedział, że Tony Simmons liczy na objęcie stanowiska po Alanie Lloydzie. Simmons zarządzał całym programem lokat banku Kane'a i Cabota. Prędko przekazał Williamowi część obowiązków, a zwłaszcza lokowanie prywatnych środków w małych firmach, w gruntach i w innych przedsięwzięciach pozabankowych, w które bank był zaangażowany. Do obowiązków Williama należało sporządzanie miesięcznych sprawozdań o lokatach, jakie zalecał, przedstawianych na posiedzeniach całej rady nadzorczej. Czternastu członków rady spotykało się co miesiąc w większej z sal z dębową boazerią, w której na dwu przeciwległych ścianach wisiały duże portrety, jeden przedstawiający ojca Williama, drugi jego dziadka. William nie znał dziadka, ale zawsze sądził, że musiał być nieustraszonym człowiekiem, skoro poślubił babkę Kane. Na ścianach było dość miejsca również na portret Williama. W ciągu pierwszych miesięcy pracy w banku William postępował nadzwyczaj rozważnie i pozostali członkowie rady nadzorczej prędko nauczyli się szanować jego zdanie i z nielicznymi wyjątkami stosowali się do jego rad. Tak się jednak składało, że te, które odrzucali, okazywały się najlepsze. Za pierwszym razem miało to miejsce, kiedy niejaki pan Mayer zwrócił się do banku o pożyczkę na produkcję filmów dźwiękowych, ale rada uznała, iż ten dziwaczny pomysł nie ma ani sensu, ani przyszłości. Później znów odwiedził Williama pan Paley, i przedstawił mu ambitny plan założenia sieci radiowej United. Alan Lloyd, który miał tyle samo respektu dla telegrafii co dla telepatii, nie chciał się w to angażować. Rada stanęła po stronie Alana, później zaś Louis B. Mayer został szefem koncernu filmowego Metro Goldwyn Mayer, a William Paley towarzystwa, które następnie przekształciło się w Columbia Broadcasting System