Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
- Wraca do Rzymu. I co z tego? - Mówi się, że płynie na jednym ze swoich okrętów. Ale wcale nie do Rzymu. Zacisnęła pięści i patrzyła, jak Prymus wybiera sobie kolejną sutkę krowią i pożera ją z odrażającą przyjemnością. Oblizał tłuszcz z palców i sięgnął znowu w stronę tacy, nie zwracając uwagi na to, że Julia czeka. Czuł, jak promieniuje jej zniecierpliwienie. Sprawiało mu prawie taką samą rozkosz, jak smakołyk, który jadł w tej chwili. Skupiła na nim całą swą uwagę, a tego właśnie pragnął. Prawie słyszał, jak serce wali jej ze strachu. Przesuwał palcami po jedzeniu, gładził je, wybierał sobie następny kawałek. Julię widok jedzącego Prymusa przyprawiał o mdłości. Starała się jednak zapanować nad kłębiącymi się w niej uczuciami. - Dokądże płynie Markus, Prymusie? - spytała ze sztucznym spokojem. - Na Rodos? Do Koryntu? Włożył do ust następny kawałek wymienia i wytarł palce w fałdy togi. - Do Judei - powiedział z pełnymi ustami. - Do Judei! Przełknął kęs i oblizał pulchne wargi. - Tak, do Judei, do ojczyzny małej Żydówki. I wygląda na to, że zamierza pozostać tam bardzo długo. - Skąd wiesz, jak długo zamierza tam pozostać? - Dedukcja. Dowiedziałem się, że Markus sprzedał swoje przedsiębiorstwa w Rzymie, pozostawiając tylko rodzinną willę, którą oddał do dyspozycji matki. A wiesz, co ona uczyniła? Wysłała polecenie, by willę wynająć, a uzyskane pieniądze przeznaczyć na alimenta dla tamtejszych ubogich. Możesz to sobie wyobrazić? Tyle pieniędzy rozdaje się brudnym łachmaniarzom! Co za marnotrawstwo! O ile lepiej by postąpiła, gdyby napełniła nimi nasze pustoszejące kufry. - Moje kufry. - Jak sobie życzysz. A więc twoje kufry - zgodził się, wzruszywszy ramionami, i zanurzył język strusia w pikantnym sosie miodowym. Julia nie zdaje sobie zbyt jasno sprawy z tego - pomyślał z satysfakcją - że większość jej pieniędzy przeszła już przez jego ręce, by zabezpieczyć mu dostatnie jutro. A wszystko zostało przeprowadzone tak, że ani się spostrzegła. Pomogła w tym jej choroba; tak jest zaprzątnięta swoimi rozmaitymi dolegliwościami, że niewiele interesuje się sytuacją finansową. Ufała swoim agentom. "Zadziwiające, jaką władzę może dać zwykła łapówka - rozmyślał, uśmiechając się sam do siebie. - No i szczypta wiedzy, która może być kłopotliwa, gdyby została ujawniona." Jednak dzisiaj rano agent Julii zawiadomił go, że zażądała od niego pełnego sprawozdania finansowego. Prymus uznał, że lepiej, żeby Julia miała o czym rozmyślać i nie zaprzątała sobie głowy stanem swojego majątku. Tkał więc dalej swą pajęczą sieć. - Oddać tyle pieniędzy! - powtórzył potrząsając głową. - To po prostu niepojęte. Chyba że... Jak myślisz, może mała Żydówka znieprawiła twoją matkę i nawróciła ją na chrześcijaństwo? Julia skurczyła się wewnętrznie. Matka chrześcijanką? Wiedziała, że jeśli tak jest, zamknęły się przed nią jeszcze jedne drzwi. Prymus zobaczył, że zmienił się odrobinę wyraz jej twarzy, więc powolutku coraz bardziej zagłębiał ostrze. Chciał otworzyć całkiem jej duszę i ciało rzucić na ucztę padlinożernym ptakom. - Jeśli chodzi o interesy twojego brata tutaj, w Efezie, o okręty i składy, to oddał wszystko w zarząd zaufanym sługom twojego ojca. Cały majątek powierzył dwóm rządcom, Orestesowi i Silasowi. Przeżuł kosztowny smakołyk i krzywiąc się wypluł go na talerz. Nalał sobie falernu, najprzedniejszego wina z Kapui, i przepłukał nim usta, żeby usunąć smak potrawy. Przełknąwszy wino, ciągnął: - To wszystko wskazuje, że twój brat nie zamierza prędko wrócić, może nawet wcale. Przypuszczam, że wyruszył w pielgrzymkę dla uczczenia pamięci umiłowanej, przedwcześnie zgasłej Hadassy. - Uniósł w szyderczym toaście złoty kielich, patrząc z uśmiechem na Julię. - Oby ten wyjazd uśmierzył, kochanie, twoje poczucie winy - powiedział, rozkoszując się jej udręką. Z przyjemnością patrzył na ból widoczny w jej oczach. Nowina zraniła ją głęboko. Nie potrafiła już tego ukryć. Opuściła triclinium. Kiedy znalazła się w swoim pokoju, osunęła się na sofę i wyjęła mały zwój spośród fałd lśniącej tuniki. Drżąc na całym ciele, dotknęła palcami pieczęci. Była na swoim miejscu, nie naruszona. Oczy Julii zaszły łzami. Markus zapewne nawet nie dotknął jej listu. Judea! Po co wyprawiał się tak daleko i w takie straszne miejsce? Chyba że Prymus się nie myli i ma to jakiś związek z tą nieszczęsną niewolnicą. Z gniewem zaczerpnęła powietrza w płuca. Dlaczego Markus nie może zapomnieć Hadassy? Dlaczego nie może zapomnieć tego, co się stało? Zagryzła wargi, miała ochotę krzyczeć z trwogi