Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- W to wszystko trochę trudno uwierzyć - stwierdził Robert. - Chcesz powiedzieć, że kłamiemy? - spytała Marissa z niedowierzaniem. - Wierzę, iż jesteście przekonane, że to się wam wydarzyło - odpowiedział wymijająco. Ponownie skierowała spojrzenie przed siebie. Znowu nie potrafiła zapanować nad emocjami. Nie wiedziała, czy płakać, czy tłuc pięściami w tablicę rozdzielczą. Nie mogąc się zdecydować, zacisnęła pięści i zacięła zęby. Jechali we wrogiej ciszy wzdłuż Storrow Drive. Gdy dotarli do Mass Pike, Marissa zwróciła się do Roberta: - Dlaczego kazałeś mnie śledzić? - Jak się okazało, był to bardzo dobry pomysł. - Nie w tym rzecz. Dlaczego kazałeś mnie śledzić? - powtórzyła. - Nie znoszę tego. - Kazałem cię śledzić, by uchronić przed kłopotami - odpowiedział. - Najwyraźniej nie wyszło. - Ktoś musi zbadać te przypadki zapalenia gruźliczego. Czasami trzeba ryzykować. - Ale nie posuwając się do robienia czegoś zupełnie nielegalnego - zauważył Robert. - Ogarnęła was jakaś irracjonalna obsesja. To wygląda jak krucjata i doprowadza mnie do szału. Nie mogę uwierzyć: nadal próbujesz sankcjonować działanie, którego nie można usprawiedliwić. - A co, jeśli ci powiem, że tylko w samej klinice odkryłyśmy osiemnaście przypadków tego schorzenia? - spytała. - Czy nie sądzisz, że to może umacniać moje podejrzenia? W tej grupie nie ma Rebeki Ziegler. Jej dane już zostały usunięte z komputera. Co powiesz o tym? Robert z irytacją wzruszył ramionami. - Powiem ci, co myślę. Uważam, że mają coś do ukrycia ciągnęła Marissa. - Myślę, że w kartotece Rebeki było coś, czego nie chcieli nikomu ujawnić. - Uspokój się - uciął Robert. Zaczynasz być melodramatyczna i paranoidalna. To wszystko są domysły. Tymczasem opłaty, aby uchronić cię przed więzieniem są aż nadto realne. - Wszystko sprowadza się do pieniędzy? - odpaliła Marissa. - To jest twój największy problem, prawda? Przymknęła oczy. Czasem zastanawiała się, co spowodowało, że poślubiła tego człowieka. Teraz wyłaniało się przed nią w najbliższej przyszłości widmo więzienia. Sytuacja zmieniała się ze złej na jeszcze gorszą, jak w finale greckiej tragedii. Otworzyła oczy i patrzyła na ruchliwą drogę. Przeskakiwała myślami z jednego niepokojącego tematu na drugi. Zastanawiała się, jak uderzenie strażnika mogło wpłynąć na embriony. Poniedziałek był dla niej dniem próby pod wieloma względami. Nie tylko miała stanąć przed sądem w roli oskarżonej, ale również miała się poddać testowi ciążowemu. Łzy ponownie napłynęły jej do oczu. W aktualnym stanie rzeczy nie trudno było przewidzieć wynik badania. Nagle przestała się dziwić, że Rebeka Ziegler wyskoczyła oknem. Możliwe, że odczuwała podobne emocje. Ale przecież możliwe też, że nie wyskoczyła, lecz została wypchnięta... ROZDZIAŁ 8 2 kwietnia 1990, godz. 9.35 Wcześnie rano w niedzielę Marissa rozmawiała z Wendy przez telefon, ale nie widziała przyjaciółki aż do spotkania w sądzie w poniedziałek rano. Gdy razem z Robertem weszli do sali sądowej, zobaczyli Wendy, Gustawa i ich adwokata, siedzących na ławie po lewej stronie. Robert próbował skierować Marissę do pustej ławy po prawej stronie, lecz ona podeszła do przyjaciółki. Wendy wyglądała strasznie. Patrzyła przed siebie jak w transie. Miała czerwone, podkrążone i zapadnięte oczy. Było oczywiste, że płakała, zapewne bardzo dużo. Marissa dotknęła jej ramienia i wyszeptała imię. Na widok przyjaciółki łzy ponownie zaczęły spływać po policzkach Wendy. - Co się stało? - spytała Marissa. Wendy wyglądała na bardziej zrozpaczoną, niż można się było spodziewać. Próbowała coś powiedzieć, ale bezskutecznie. Była w stanie tylko potrząsnąć głową. Marissa chwyciła ją za ramię i wyprowadziła z ławki. Przez kłębiący się tłum obie wyszły z sali. Marissa zaprowadziła przyjaciółkę do toalety. - Co się dzieje? Czy zaszło coś pomiędzy tobą a Gustawem? Wendy znów potrząsnęła głową i nadal szlochała. Marissa mocno ją objęła. - Czy to z powodu sądu? - spytała. Wendy potrząsnęła głową. - Z powodu badania krwi - powiedziała w końcu. - Robiłam badanie w sobotę. Nie jestem w ciąży. - Ale to był dopiero pierwszy test - rzekła Marissa. - Będą jeszcze robić następny, by sprawdzić, o ile się podniósł poziom hormonów. Próbowała być optymistką, ale wiedziała, że jeśli Wendy uważa, że nie jest w ciąży, to prawdopodobnie nie jest