Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Wreszcie postawa trzecia - pseudopozytywna - jest stwarzaniem dziecku niewidomemu warunków nadmiernej opiekuńczości, bo jest ono nad wyraz nieszczęśliwe; jest przyporządkowaniem całego życia rodzinnego dziecku, którym stale należy się opiekować w zamian nie wymagając odeń żadnego wysiłku i aktywności. Przyczyny takich postaw nie sprzyjających rozwojowi dziecka są na pewno złożone, lecz obok bezpośredniej przyczyny, jaką jest fakt, że dziecko jest niewidome, należy uznać, iż w większości przypadków rodzice nie mają właściwego rozeznania faktycznych ograniczeń, ale też możliwości oraz potrzeb dziecka niewidomego, co z kolei prowadzi do zniekształconej, zafałszowanej oceny dziecka. Najbardziej pożądaną i właściwie konieczną postawą wobec niewidomego dziecka jest postawa możliwie pełnej akceptacji dziecka i jego kalectwa. Dziecko takie wymaga bowiem od rodziców więcej miłości, zrozumienia, troski, cierpliwości, pomocy i wyrzeczenia. Akceptacja dziecka to realnie ocenione skutki braku widzenia, ale też odkrywanie przed nim jego możliwości, co pozwala rodzicom pozytywnie budować poczucie własnej wartości dziecka. Już od wczesnego dzieciństwa dziecka niewidomego mogą rodzice dzięki właściwej postawie i podejściu umożliwić jego prawidłowy rozwój motoryczny przez udostępnienie mu przestrzeni, i to udostępnienie w pełni świadome, wynikające z wnikliwej obserwacji dziecka. Próbując samodzielności, dziecko niewidome narażone jest na przykre doznania i rodzice powinni umieć zdecydować, do jakiego stopnia przed nimi chronić, a w jakim stopniu je dopuszczać. Wszak i widzące dziecko nie jest w stanie opanować trudnej sztuki samodzielnego poruszania się bez niepowodzeń, trudności, guzów i siniaków. Asekuracja natomiast, skądinąd bardzo naturalna ze strony rodziców, może dziecko szybko przyzwyczaić do rezygnowania z prób samodzielności. Ograniczenie przestrzeni dziecka do rozmiarów kojca czy pokoju może spowodować duże zaburzenia wyobrażeń przestrzennych, nie mówiąc o nawarstwianiu się z czasem wewnętrznych oporów, barier strachu przed wejściem w szerszą, nieznaną przestrzeń. Aktywności motorycznej dziecka - bardzo przecież naturalnej, na pewno nie należy hamować, ale właśnie stymulować rozwijając w dziecku w możliwie najwyższym stopniu samodzielność, ruchliwość, zaradność, tak aby wszystkie naturalne potrzeby ruchowe i poznawcze dziecka były zaspokajane w sposób celowy i służyły jego rozwojowi. Trzeba, aby rodzice świadomie umieli poświęcić swoje uczuciowe podejście do dziecka na rzecz prawdziwych, właściwych i przemyślanych działań wychowawczych dla jego dobra. Konieczne jest opracowanie ukierunkowanego poradnictwa specjalistycznego dla rodziców dzieci niewidomych także w sprawie orientacji przestrzennej, w celu ukazania możliwie najszerszego obrazu faktycznych możliwości dziecka niewidomego, a następnie wypracowania pozytywnych, właściwych postaw rodzicielskich, tak ważnych w procesie rozwojowym dziecka niewidomego już od wieku niemowlęcego. Dla zrealizowania tych zadań ważne jest tworzenie różnego rodzaju organizacji, stowarzyszeń, kręgów przyjacielskich rodziców dzieci niewidomych, bo też nie bez znaczenia jest dla nich samych fakt, iż nie są osamotnieni ze swoim dzieckiem, że mają możliwość szerokiej wymiany i dzielenia się doświadczeniami. W ramach takich organizacji należy objąć rodziców i dzieci w wieku przedszkolnym formami pedagogizacji, gdzie obok psychologa, pedagoga, logopedy, lekarza, terapeuty, nauczyciela - pracowałby również nauczyciel orientacji przestrzennej. Upowszechnia się forma turnusów instruk-tażowo-diagnostycznych dla rodziców. Uważam, że bezwzrokowa metoda pracy, jaką mieliśmy okazję poznać dzięki prof. Suterko, z powodzeniem może być zastosowana na takich turnusach w pracy z rodzicami, choćby dlatego, aby nie było takich sytuacji, że matka 17-letniego młodzieńca, raczej pozbawiona wyobraźni, twierdzi, że potrzeba kogoś niewidomego, aby pokazał synowi możliwości samodzielnego poruszania się i podstawowe czynności życia codziennego, bo jej zdaniem, nikt z widzących nie jest w stanie tego skutecznie dokonać. Z własnego doświadczenia wiem, że dopiero dzięki opanowaniu technik poruszania się z długą laską bez możliwości widzenia mogę, przynajmniej w jakimś stopniu, myśleć kategoriami przestrzennymi niewidomego ucznia. Prowadzenie z rodzicami systematycznego kursu orientacji przestrzennej, indywidualnie i bezwzrokowo, z pewnością może być wzbogaceniem ich o konkretne wyobrażenia, jak funkcjonuje ich dziecko, aby mogli właśnie indywidualnie, z wielkim uczuciem i jednocześnie autorytetem prowadzić dziecko ku samodzielności. Dom rodzinny doskonale spełniać może rolę najlepszego, podstawowego, dalekiego przygotowania do programowych zajęć z orientacji przestrzennej. W domu może dziecko nauczyć się od początku dobrze stawiać kroki, mieć właściwy obraz siebie, prawidłową sylwetkę, obcować z przestrzenią bez strachu i zahamowań. Do rozważań tych należy dodać kilka myśli na temat laski, długiej białej laski. Nasz Mistrz - prof. Stanicy Suterko - mówił, że przez najbliższych 80-100 lat nic doskonalszego od laski dla niewidomych nie zostanie wynalezione. Laska, w sposób naturalny angażując dotyk, używana logicznie, daje niewidomemu pełne możliwości zebrania wystarczającej liczby danych do bezpiecznego i efektywnego, a także i efektownego samodzielnego poruszania się