Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Od opryszków dowiedziaB si, |e idc dziaBami wód, pBajami starszymi od wszystkich go[ciDców, mo|na doj[ ku dalekim krajom, na zachód sBoDca a| GAZDOWIE do Rzymu i na wschód a| do Carogrodu, a nawet do Jerozolimy. - Jesieni wczesn ryby wdruj potoczkami w kierunku zródeB na tarBo. Za nimi pod|aj polujce wydry. Dochodz do zródeB, przekraczaj dziaBy wód i schodz w dóB potokami dorzecza Cisy polowa na tamtejsze ryby. Posuwajc si za nimi wraz z kozami i owcami, tak|e SkuBa poznaB dziaBy wód i naturalne granice krajów. UczyB si geografii od opryszków i od wydr. Lecz nie tylko geografii si uczyB. Gdy Czarnohora tonie jeszcze w marcu w [niegach i zaspach, noc i wczesnym rankiem sBycha z wysoka sponad chmur gBosy dzikich gsi i |urawi powrotnych. Od nich dowiadywaB si, |e zbli|a si wiosna. Latem sBuchaB, jak kania kwili na deszcz, a jeszcze uwa|niej, jak niepozorna ptaszyna, tak zwany sBotiennyk, przecigle jczc wró|y sBot. I jeszcze niejednego nauczyB si na miejscu. Na Czarnohorze nikt nie respektuje granic, o jednej tylko granicy wiadomo na pewno: |e drzewa nie rosn do nieba i |e czBowiek przenigdy nie podbije [wiata, bo nie da mu rady. Dlatego to gazda SkuBa, chocia| nie baB si |adnej przeciwno[ci, bo wiedziaB, |e na ka|d przeciwno[ jest inna i dlatego mawiaB z ufno[ci:  bida bidu pe-remo|e!" - przecie dopiero w Czarnohorze od wtajemniczonych, których wiedza siga pierwowieku, dowiedziaB si gBównego prawa. Brzmi ono tak:  Stój czBowiecze! Zwiata nie przebdziesz!" Ryzyko SkuBy zrozumiemy jeszcze Batwiej, je[li wspomniemy, |e wówczas niewiele trudniej byBo spotka niedzwiedzia ni| jaszczurk. I |e milami a| do komór doboszowych w skaBach nie byBo ani jednego osiedla ludzkiego. Kto ocaleje po ogniowym potopie naszego [wiata, a rzucony wichur wyniszczenia wylduje sobie gdzie[ w takiej puszczy, odnowionej przez czas, powtórzy mo|e do[wiadczenia gazdy SkuBy. Synowie i potomkowie SkuBy jak drzewa przesadzone z doBów na gleb puszczow wyro[li na olbrzymów. Wiadomo o nich, |e byli przeciwni wojsku, urzdom, sdom, a tak|e szkoBom i wszelkiemu pismu. Bo oto, gdy opBaciBo troszczy si o lasy, zgBosili si ju| w nowsze czasy, rzekomi wBa[ciciele z pisanymi dokumentami wBasno[ci, to jest wycigami z ksig gruntowych. Za|dali zwrotu lasów. A Skuluki miarkujc od razu co komu potrzeba i |e z pismem gorzej zaczyna ni| z czortem, od razu si zgodzili. Nietknite puszcze, z których i tak nic nie mieli, do których prócz opryszków nikt nie docieraB, zostawili panom: niech si nimi ciesz i niech si tym biedz. A to co bli|sze i skromne, co wyrobione ju|, dostpne dla kosy i dla chudoby - sobie. Gdy zaczBy [ciska si pta paDszczyzniane, gdy nastaBy Bapanki i rekrutacje wojskowe, ludno[ z obszarów zagro|onych tym wszystkim uciekaBa i wciskaBa si w puszcze. 98 PRAWDA STAROWIEKU Naprzód w Krzyworówni z dworskiego obszaru w poblisk Bere|nic, która z czasem staBa si przysióBkiem Krzyworówni. Bere|nica to jar, wy|Bobiony przez potok gBboko wrzynajcy si midzy góry i pokryty lasami