Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Z jednej strony Cromwell popełnił błąd w ocenie Anny Kliwijskiej i to osłabiło jego pozycję polityczną, choć istota tego błędu była prawie nie do przewidzenia; z drugiej strony, zaskakujący królewski coup de foudre - nagłe upodobanie do Katarzyny Howard - stworzył "reakcyjnemu" stronnictwu Norfolka i Gardinera okazję do politycznego i religijnego zwycięstwa nad konkurencyjnym ugrupowaniem "reformistycznym" - okazję znakomitą, ale zupełnie w 1539 roku nieprzewidywalną. Zatem dwie młode kobiety, Anna Kliwijska i Katarzyna Howard, stały się symbolem przeciwnych sił politycznych i religijnych; pierwsza z nich przegrała, druga, jak się wówczas wydawało, odniosła zwycięstwo. Cromwell został przewieziony łodzią do Tower, jego zapieczętowany dom pozostawiono pod strażą łuczników, król zaś skonfiskował mu pieniądze i kosztowności. Żałosne listy nie uratowały Cromwella przed jego losem. "Bóg wie, pisał aresztowany, ile wysiłku, trudu i znoju" poświęcił swemu władcy. Co więcej, gdyby tylko było w jego mocy "jak jest w Bożej, sprawić, by Waszej Wysokości dopisywały zawsze młodość i wszelka pomyślność, Bóg mi świadkiem, że bym to sprawił". Z patosem określił króla Henryka, jeśli to nie obrazi Jego Wysokości, "drogim ojcem... raczej niż panem". Jednakże drogi ojciec był w straszliwym nastroju. Cromwell miał być skazany na śmierć bez procesu, na mocy Aktu o Utracie Praw. Jak na ironię, tę nową procedurę zaproponował sam sekretarz dla rozprawienia się z Margaret, księżną Salisbury, wciąż zresztą więzioną w Tower. Miał być pierwszą osobą straconą w ten sposób jako winny zdrady i herezji. Cromwell został więc oskarżony, że poprzysiągł w 1538 roku poślubić księżniczkę Marię i zagarnąć tron. Nawet najlojalniejsi dworzanie nie wierzyli, że sekretarz dopuścił się zarzucanego mu czynu. Zdołał on jednak wyświadczyć królowi jeszcze jedną przysługę - w Tower złożył zeznania dotyczące nierozwiązanego problemu czwartego małżeństwa króla, od nocy poślubnej poczynając, które wykorzystano później w sprawie o unieważnienie tego małżeństwa. Cromwell najwyraźniej był poinformowany o problemach małżeńskich swego władcy, bowiem na dwa dni przed aresztowaniem szczegółowo przedstawił sytuację swemu protegowanemu, sir Thomasowi Wriothesleyowi, podsumowując z westchnieniem: "Ach, jest to bardzo poważna sprawa." Nazajutrz Wriothesley, jak sam później opowiadał, zauważył przenikliwie, że jeśli nie znajdą jakiegoś wyjścia, "drogo im przyjdzie zapłacić". Król mógł wystąpić o rozwód z dwóch powodów. Po pierwsze, istniała kwestia umowy ślubnej, chociaż udowodnienie jej byłoby trudne, gdyby przyjazne stosunki z Kliwią zakłóciła wieść o separacji. Specjalny wysłannik udał się do angielskiego ambasadora we Francji, sir Johna Wallopa, by ustalić, czy kardynał Lotaryngii mógłby dostarczyć informacji dotyczących dawnego kontraktu między Franciszkiem Lotaryńskim a "tutejszą królową". Wallop miał podjąć próbę wydobycia "oryginału tego paktu", choć przykazano mu działać ostrożnie, "by się nie wydało, że polecenie od Nas pochodzi". Nie wydaje się, aby misja ta zakończyła się sukcesem - dawna umowa posłużyła jako poważny, lecz nie rozstrzygający argument. Była też kwestia nie skonsumowania małżeństwa, w myśl reguł kościelnych, najoczywistszy powód do anulowania związku, trudna jednak do udowodnienia, szczególnie, że para bez wątpienia nie jeden raz dzieliła sypialnię przez całą noc. Skoro na tej podstawie twierdzono kiedyś, że książę Artur skonsumował swoje małżeństwo z Katarzyną Aragońską, to wyznanie przez króla impotencji stałoby się niewątpliwie przedmiotem szyderstw. Angielski kupiec Richard Hilles w liście do przywódcy protestanckiego w Zurychu, Henry Bullingera, z drwiną wypowiadał się o "panieństwie" królowej Anny, po tym jak król przebywał z nią sam na sam przez pięć czy sześć miesięcy: "możliwa to rzecz, zaiste". Wszystko to stało się dlatego, że "ochłódł w uczuciach do królowej Anny; a skierował je ku tej młodej dziewczynie, Katarzynie Howard", którą Hilles przedstawił jako kuzynkę księcia Norfolk. Każdy z tych dwóch argumentów miał swoje słabe strony. Lecz król osiągnął tak cenne dlań poczucie moralnej przewagi i posłużył się obydwoma równocześnie twierdząc, że nie był w stanie skonsumować małżeństwa, było ono bowiem od początku nieprawe. Ponadto mógł tym samym za obowiązek uznać swe ewentualne przyszłe małżeństwo na przykład z panną Howard, bo jak wyraził się Cromwell, "Jego Królewska Wysokość nigdy nie będzie mieć więcej dzieci, dla dobra królestwa, jeśli nadal tak będzie postępować" z królową Anną. Następnym krokiem było skłonienie do współdziałania samej królowej Anny, kooperacji koniecznej dla pomyślnego załatwienia sprawy (a król z doświadczenia wiedział, do jakich komplikacji dochodzi, gdy dama odmawia współpracy...). I nie byłoby dobrze, gdyby książę Kliwijski, niepotrzebnie zjednany sprzymierzeniec, miał w obronie odrzuconej siostry równie niepotrzebnie stać się wrogiem Anglii. Wiele zależało od tego, jak Anna Kliwijska przyjmie wiadomość o swoim odsunięciu, a zwłaszcza od tego czy potwierdzi fakt nie dopełnienia małżeństwa; jakkolwiek by król zaklinał się o swej impotencji, znalazłby się w trudnej sytuacji, gdyby żona zaprzeczyła jego zeznaniom. Wszystko wskazuje na to, że królowa Anna nie miała najmniejszego pojęcia o tym, co ją czeka. Tego lata czuła się szczęśliwsza niż przedtem, stopniowo uczyła się angielskiego, a przede wszystkim zaczęła zaskarbiać sobie sympatię poddanych. W każdym razie ambasador francuski utrzymywał, że zjednała sobie ich miłość i że "szanowali ją jako jedną z najmiłościwszych, najłaskawszych i najbardziej ludzkich królowych, jakie mieli". Opinia ta, nawet jeśli przesadzona, koryguje rozpowszechniony, nieprzychylny wizerunek Anny Kliwijskiej, jako niezdarnej i nieudanej flamandzkiej kobyły Henryka Viii. Kiedy 24 czerwca pod pretekstem zagrożenia epidemią przeniesiono ją ze dworu do Richmond, królowa nie miała powodu uskarżać się na życie w uroczym pałacu nad rzeką, zbudowanym przez Henryka Vii na przełomie wieków. Przykra niespodzianka czekała ją nazajutrz. Przybyła do niej delegacja z wiadomością, że król odkrył, że ich małżeństwo jest nieważne. Wedle jednego z przekazów, królowa zemdlała na tę wieść