Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Może więc Omar ma a we krwi, nie wiem. Ale pamiętaj zawsze, że dobra żona jest jak welon osłaniający tajemnice rodziny. yszedł Omar i powiedział, że chce widzieć Yasminę. Ibrahim 0 d° małego pokoju recepcyjnego i zamknął drzwi. Popa-yinu w oczy i spokojnym głosem zakazał więzienia żony. ^jjar roześmiał się. 0 moje prawo, wuju. Zgodnie z kodeksem mężowi wol-wtrąc / ac ^one> by nie mogła odejść. A tobie nie wolno się - PraIbrahima zdawały się rzucać gromy, nję. je^ i° moze n*e chronić w pełni Yasminy, ale ja ją chro-skrzywdzisz ją jeszcze raz, jeżeli ją zamkniesz, bę- 245 dziesz jej groził, uczynisz ją nieszczęśliwą, przekln wyklnę cię z rodziny, nie będziesz już dłużej moin-cem, nie będziesz już Raszidem. Omarowi zrobiło się zimno. Wiedział, że Ibrahim zrobić, mógł zmienić Omara w nikogo. Dziadek Ali z ciocią Fatimą, której imię zostało zakazane, a fotoe f szczone. Ali wypowiedział słowo, a ona właściwie r istnieć. To samo może się stać z Omarem. Zatrząsł się z wściekłości i strachu. - Tak, wuju - wystękał. - A ponieważ nie wierzę ci, będę dzwonił do Yasminy dziennie i będę ją odwiedzał raz na tydzień. Ona może prz chodzić do tego domu z dzieckiem, kiedy zechce. Nie wolr ci jej zatrzymywać. Jasne? Skłonił głowę. - Tak, wuju. Kamelia doszła do wniosku, że jej położenie nie różni się tak bardzo od sytuacji Yasminy. Też jest w pewien sposót uwięziona na skutek uprzedzeń i dyskryminacji. Obserwowała, jak rozwijają się w niej nowe uczucia. Było jak przebudzenie, jakby spała przez ostatnie cztery miesiące i piero teraz otwierała oczy. Chciała biec za siostrą i sprowad; ją z powrotem, ale prawo było po stronie Omara. Nie mogąc godzić się z bezsilnością, pragnęła szukać pociechy u babci. Amira miała właśnie zamiar pójść do łóżka. - Mogę porozmawiać z tobą, babciu? Martwię się o V nę i Omara. Amira westchnęła. Te problemy rodzinne! - Jakoś się do siebie dopasują, z wolą boską. - Ale prawo krzywdzi kobiety, babciu. To nie jest w rządku zmuszać kobietę do pozostawania w nieszczęsl małżeństwie. 246 stały stworzone dla obrony kobiet. Z 2 całym szacunkiem, babciu, gazety codziennie „ Obrona- ^ ^ dyskryminacji kobiet. Dzisiaj czytałam Secie, której mąż wziął sobie drugą żonę i wyje-eranicę. A tę pierwszą zostawił tu, w Kairze, ^dzieckiem i nie chce jej dać rozwodu, chociaż nie owrócić do Egiptu. Próbowała uzyskać rozwód ale odpowiedziano jej, że najpierw musi się na to maż I ta młoda kobieta jest skazana na samotne ży-fpowodu egoizmu mężczyzny. ° _ Odosobniony wypadek. _ Ależ skąd, babciu. Popatrz do gazet. Ty słuchasz jedynie radia, ale w gazetach roi się od takich historii. Inna sprawa, lężcźyzny, który niedawno zmarł. Dopiero na pogrzebie okazało się, że miał cztery żony w różnych dzielnicach miasta. One nic o sobie nie wiedziały. A teraz każda z czterech wdów otrzymała tylko czwartą część niewielkiego spadku. - To nie był dobry człowiek. - Nie o to mi chodzi, babciu. On nie był dobrym człowie kiem, ale mógł całkowicie legalnie ożenić się cztery razy i nie poinformować żadnej z kobiet o pozostałych żonach! Prawo jest niesprawiedliwe dla kobiet. Tak jak jest niesprawiedliwe Yasminy. A co z tymi biednymi kobietami, które nie mają dej rodziny jak nasza? Kto powstrzyma bijącego męża sady- - Na litość boską, Kamelio. Nigdy nie słyszałam cię mó- "] takie ^eczy. Kto ci to włożył do głowy? dobro. na słowa h ia uświadomiła sobie w tym momencie, że powtarza argumenty zasłyszane od Dahiby, która nie tylko anczyć, ale dużo rozmawiała z nią na różne tematy. >zystko rozumiesz, Liii. Jesteś za młoda. Nasze pra-°a prawach boskich, a Bóg może czynić jedynie ° Pos^uszenstwie domowym nie opiera się , babciu! Prorok mówi nam, że żadna kobieta 247 nie powinna być przymuszana do małżeństwa, chce. - Napisane jest, że żona ma być posłuszna mężów' - To prawo dotyczy kobiet. Są też prawa dla rr\p- babciu, ale nie przestrzega się ich. - O czym ty mówisz? - Na przykład: każesz nam się skromnie ubierać i &i nie zachowywać, bo tak jest napisane w Koranie. A kied ° rastamy, to Omar i Zakki mogą ubierać się, jak chcą, i 2! wywać, jak chcą. - To jest ich prawo jako mężczyzn. - Naprawdę? - Kamelia zdjęła egzemplarz Koranu z drew nianego pulpitu pod portretem Alego Raszida i przewróci parę stron. - Proszę, tutaj, babciu. Rozdział dwudziesh czwarty, wiersz trzydziesty. Amira popatrzyła w księgę. - Widzi babcia, o co mi chodzi? - Nie. • - No przecież napisane jest wyraźnie: „Powiedz wiernym mężom, by spuszczali wzrok i byli skromni". To jest takie sa mo przykazanie jak dla kobiet, ale wymaga się skromności tylko od kobiet. Ten cytat Kamelia znała również dzięki Dahibie. - Mam jeszcze jeden przykład. Wertowała księgę szukając, ale Amira zaprotestowała: - Nie, nie szukaj. Ja nie mogę. - Podać babci okulary? - Nie mogę, Kamelio, ja nie umiem czytać. Nigdy r>ie' uczyłam się czytać. Kamelia usiadła z wrażenia. - To wstyd - przyznała Amira. - Ale twój dziadek i mnie słów Boga i dzięki temu, nie umiejąc czytać, znam 1 Wa B°?a- v nie* - Nie umieć czytać to nie jest wstyd. Nawet ProroK, Bóg mu błogosławi, nie umiał czytać ani pisać, ale - z ( 248 babciu - może dziadek Ali nie nauczył cię wszy- stjdch Pra^' zmów modlitwę, dziecko. Plamisz honor twojego - Szyyi6ry był dobrym człowiekiem. dziadka, * sz^cunek j cześć dla praw Boga, ale prawa stano- ' ^al z ludzi są złe. Mam zaledwie osiemnaście lat i zo- wi°ne Pkazana na żywot, który jest bardziej śmiercią niż ży- 111A ta kara spada na mnie dlatego, że nie mogę mieć Testem karana za coś, co nie zależy ode mnie. Za coś, e ma związku z czcią, lecz jest fizyczną ułomnością. Za- l uczyłaś nas, że Wiekuisty jest pełen współczucia i mą- 3ści