Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
VV p.orwszym okresie istnienia KL Auschwitz najważniejszą sprawą by- zdobywanie dodatkowej żywności ł lekarstw. Racje żywnościowe wyda-e więźniom nie wystarczały na zaspokojenie potrzeb organizmu. Poza m dopiero w końcu listopada 1942 roku centralne władze SS zezwoliły a przesyłanie paczek żywnościowych do obozu *. Zarządzenie to nie dotyczyło jednak wszystkich więźniów. Część żywności musieli więźniowie zdobywać drogą "organizowania" z magazynów SS, z magazynów rzeczy po zamordowanych więźniach, tzw. Kanady, z rzeźni obozowej, mleczarni. Znaczne ilości otrzymywali z zewnątrz. Okoliczna ludność podkładała paczki z żywnością i lekarstwami w miejscach pracy więźniów. Wyróżniały się w tej akcji kobiety: Helena Płotnicka i Władysława Kożusznik z Prze-cieszyna, Maria Górecka i jej córka Wanda z Brzeszcz, Helena Słupkowa z Oświęcimia, Janina Kajtoch, Janina Cicha z Babie i wiele innych. Ilości dostarczanej żywności szły w dziesiątki kilogramów, o czym świadczą kwitariusze rozliczeniowe. Na przykład w jednym dniu października 1941 roku w sklepie Juliana Dusika w Łękach wydano: 14,5 kg masła, 100 kg chleba, 10,5 kg cukru i 4 kg margaryny. Wprowadzenie przez okupanta systemu kartkowego na żywność utrudniało akcje dożywiania więźniów. Dlatego do współpracy przystąpiły organizacje polityczne działające na terenie przyobozowym oraz organizacje charytatywne z Krakowa. W grudniu 1940 roku Sekcja Pomocy Jeńcom Wojennym, Wysiedlonym i Więźniom Politycznym wysłała do obozu l 000 paczek świątecznych, w styczniu 1941 - 2 500 paczek. Również Rada Główna Opiekuńcza (RGO), Komitet Pomocy Więźniom Obozów Koncentracyjnych (PWOK) oraz organizacje harcerskie na Śląsku zajmowały się udzielaniem pomocy więźniom. Organizacja obozowa, zdając sobie sprawę z tego, że w kraju są trudności z żywnością, że rodziny, aby przesłać ją więźniom, odejmują od ust sobie, postanowiła poszukać innego źródła pomocy. W połowie 1943 roku sporządzono w obozie spisy więźniów - podając nazwisko, numer więźnia, numer bloku - i drogami kontaktowymi wysłano je do Krakowa, a stam-ąd do Genewy do Komitetu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. W grypsie z 20 czerwca 1943 roku Stanisław Kłodziński pisał: "zęba, ky zagranica masowo dostała nasze adresy, gdyż chodzi o udo- 3. 75. o§wiącira 145 Ł __- *"m pLAjudjmniej po 200 do 300 adresom, naszych do poszczególnych państw. Chodzi o akcję masową, by nas nk mogli pociągnąć do odpowiedzialności. Przy tym dobrze by było podać adre. sy także i Niemców w lagrze, Czechów i innych, np. komunistów so\v Jednym słowem, by nagle zarzucić lagier paczkami międzynarodowy mi (...)" 10. Akcja ta dała pozytywne rezultaty, do obozu zaczęły napływać paczkj z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. I chociaż większość tych paczelc była rekwirowana przez SS, fakt, że zagranicy znane są nazwiska i numery więźniów przebywających w obozie, świadczył o złamaniu tajemnicy której pilnie strzegły władze obozowe *. W znacznych ilościach przesyłano do obozu również lekarstwa. Oficjalnie przydzielane środki na leczenie chorych były w warunkach, jakie panowały w obozie, przysłowiową kroplą w morzu. 70 procent zapotrzebowania zaspokajały lekarstwa nielegalnie dostarczane. Część z nich przenosili do obozu więźniowie pracujący w komandach zewnętrznych. Zachowało się wiele grypsów zawierających spisy potrzebnych lekarstw oraz potwierdzenia ich odbioru. Na przykład w grypsie z 31 lipca 1942 roku więzień Janusz Skrzetuski-Pogonowski potwierdza: "Otrzymałem około l 000 ampułek rozmaitych lekarstw (coramina, digipuratum, cale., gluc. itd.), wszystko dostarczono na izbę chorych w KL Au" ". Inny więzień, Edward Biernacki, podaje: "W miesiącach: czerwcu, lipcu i sierpniu przeniosłem na teren obozowego szpitala około 7 500 cm3 zastrzyków (...) oraz 70 seryj zastrzyków przeciwdurowych" 12. Część lekarstw przesyłano do obozu pocztą