Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Wy otrzymujecie stale pełne przebaczenie Boga. Jakżeby nie miał On okazywać swego miłosierdzia synom swoim - w pełnej świadomości żałującym popełnionego zła, wstrząśniętym, ogarniętym najgłębszym wstrętem do samych siebie, pragnącym najgoręcej przyjąć każdy ból, byle pozbyć się zgnilizny własnych win. Trzeba przyjąć samego siebie w prawdzie Dlatego dla ludzi w czyśćcu najważniejsze jest upraszanie dla nich zgody na przyjęcie samych siebie w prawdzie. Może trwać „wieki", choć poza czasem, uporczywe zaprzeczanie prawdzie, a „wieki" te są „piekłem" dla istoty stworzonej przez Boga i z natury Sutej pożądającej Go. To, że Chrystus Pan odkupił ją swoją Krwią i uratował od wieczności rozpaczy i cierpienia, nie oznacza jeszcze, ie taka istota jest bliska królestwa Chrystusowego. Istnieje ona w świecie poddanym światłu Bożemu, ale ile z niego zechce czerpać, to zależy od jej pragnienia Boga, a więc połączenia się z nim we wzajemnej miłości. Jeżeli żyjąc na ziemi czciła i kochała innych bożków, będzie tęskniła do nich i trudno jej będzie oderwać się od swoich upodobań, do których całkowicie przylgnęła. Akt miłosierdzia ze strony Stwórcy i Zbawiciela musi zostać przyjęty, aby mógł zaowocować pokutą i przez nią doprowadzić do całkowitego oczyszczenia. Ale bywa tak, że przez istoty ludzkie, które wiele uczyniły, aby sumienie swoje zagłuszyć lub zabić, jest on (chodzi o akt) nie od razu przyjęty, gdyż trwają one tak silnie w swoim świecie pojęć, iż nie chcą przyjąć prawdziwego osądu samych siebie - trwają w kokonie ułudy. Dlatego proś o łaskę zobaczenia i zrozumienia swojej osoby w świetle Bożym. (...) Marek był zdolny do przyjęcia światła Bożego i miał odwagę zerwać ze sobą, jakim się sam uczynił. Dlatego też (i pxzy pomocy licznych przyjaciół) zdarł z siebie tę „suknię Dejaniry", w którą sam się ubrał, a Pan wyszedł naprzeciw jego wysiłkom. Ciesz się i dziękuj Bogu za Jego miłosierdzie dla nas. Niech będzie Bóg uwielbiony! ZUZANNA 26-31 1 1980 r. Mówi Matka. - Zuzia (zmarła niedawno bliska krewna) nie jest z nami, ale nie jest odrzucona, tylko nadal nic nie rozumie. Nie wie, gdzie jest i co z nią będzie, bo wolą nie chce przyjąć naszej rzeczywistości. Przed pogrzebem Zuzanny. - Córeczko, przebacz Zuzi już dziś, proszę cię o to z całego serca. Po Mszy świętej, podczas której przebaczyłam, ale boje sil, że żal może powrócić. - Córeczko, dziękujemy ci, zwłaszcza Babcia. Nie martw się niczym, my będziemy z tobą, ale przed Zuzią jest sprawiedliwy sąd, ponieważ lekceważyła sprawiedliwość i prawa Boże. Proś Boga wraz z nami, aby jej Pan wybaczył i dał jej łaskę zobaczenia się w prawdzie; pomimo że to jest straszliwe przeżycie, jest też otwarciem się na rzeczywistość. Jeśli człowiek nie chce uznać prawdy o sobie, będzie trwał w swoim błędzie w ciemności i ślepocie duchowej i w nieszczęściu, bo z dala od Miłości. Widzisz, każdy widzi się „nagi", ale może nie chcieć przyznać się do swojej brudnej nagości, a Pan nikogo nie zmusza. Jeśli ze względu na nasze błagania okazuje miłosierdzie i dopuszcza do poprawy - a tak Jego miłość ratuje setki tysięcy ludzi, usprawiedliwiając ich przez ich złe warunki na ziemi - to w wypadku „bogaczy", a właściwie „czcicieli bogactwa", a więc tych, którzy dla ideału osiągnięcia dla siebie korzyści i wygody odrzucają Jego prawa, prawdą jest, że trudniej im przejść bramy nieba niż wielbłądowi przecisnąć się przez ucho igielne, wówczas bowiem łączy się to zwykle z krzywdą ludzką i brakiem miłosierdzia. Zuzia została uratowana, gdyż wielokrotnie pomagała ludziom, choć niebezinteresownie. On jednak nawet dobrą wolę i chęci bierze pod uwagę. To nie znaczy, że nie czeka jej długa droga i wielkie cierpienie: uświadomienia sobie własnej nędzy - w oczach nie tylko swoich, a wszystkich. Tu jawne jest dosłownie wszystko, każda myśl przelotna a zła, nie tylko czyn. Tu nic nie przemija, niczego nie można pominąć, ukryć, zataić. Jeśli kochamy Pana i staramy się Mu służyć, Jego miłość gotowa jest nam wszystko wybaczyć. On słabość usprawiedliwia, ale tam, gdzie nie było miłości do Niego, nawet ukrytego w bliźnich, tam występuje Pan w swej sprawiedliwości, zwłaszcza wobec ludzi swego Kościoła, bo tam Krew Jego lała się na próżno i została przez głupie stworzenie ludzkie wyszydzona i odrzucona. Szczęściem Zuzia nie robiła tego świadomie; rozbudowała chciwość i zachłanność, pożądała dóbr materialnych całą swą naturą. Tak żyją wszyscy ludzie odchodząc od Boga. Brną coraz dalej w bagno swoich wad, które hodują zamiast wypleniać. Takich osób jest na świecie mnóstwo, szkoda tylko, że Zuzia nic nie skorzystała z wszystkich możliwości, jakie jej dawało urodzenie, wychowanie, przykłady. Nas raduje to, że w ogóle nie przepadła. Proś za nią bardzo i nie wchodź w rozpatrywanie jej win w stosunku do ciebie; broń się przed tym, a Bóg ci pomoże. On raduje się, gdy chcecie przebaczać. Po kilku dniach. - Przygotowanie się do wejścia w prawdziwe życie dla nas przeznaczone jest świętem duszy, choć wymaga spojrzenia w oczy prawdzie o sobie samym, osądzenia się z każdego momentu życia bez miłości należnej Bogu i bliźnim. Szczegółowa pełna analiza zależnie od tego czym byliśmy - jest bólem niszczenia swych pojęć o sobie. Może stać się potwornym umieraniem, zdzieraniem z siebie żywego ciała, jeśli wrósł w nas grzech. Może trwać nieskończone dni, jeśli nie ma w nas decyzji przyjęcia tej prawdy o sobie. Są stany („kręgi") czyśćca bliskie piekłu, lecz polegające nie na nienawiści, bo tu jej nie ma, a na opuszczeniu, istnieniu w samotności, w izolacji, gdyż nasz stan jest widoczny i wiadomy. Wtedy rozwinięta miłość własna odsuwa nas od innych, nawet od ich współczucia i chęci pomocy. Tak jest po trochu z Zuzią. Ona się do pewnych win przyznaje, ale do najgorszych - nie chce. Używa wybiegów, kłamstw, o których wie, że są kłamstwami; ucieka przed światłem. Proś za nią, bo jest nieszczęśliwa. Joanna jest obecnie w sytuacji ojca Jasi. Oczyszcza się, tak jak chirurg przed operacją myje dłonie. Było gorzej, lecz nie tak jak z Zuzią