Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Al-Hakim znowu uniósł brew. – Musimy więc wymyślić jakieś nowe, odpowiednie zajęcie dla ciebie – powiedział słodkim głosem. – Chciałbym teraz, panie, studiować starożytną naukę, aby poznać magię aniołów i nieść życie, jeśli Bóg zechce, tam gdzie wcześniej niosłem śmierć. Przez dłuższą chwilę kalif milczał, lecz wstał, podszedł do okna i przyglądał się bramom prowadzącym do pałacu. Nad trzema z nich widać było ciała – teraz już niemal szkielety – wystawione na żer sępów i kruków. Nad czwartą bramą stał pusty pal. Kalif zadrżał. – Nie mogę jasno o tym myśleć! – krzyknął w nagłym gniewie. – Nie teraz, nie teraz! – Po czym tupnął nogą i wybiegł z sali. Harun został sam. Przez cały dzień oczekiwał chwili, w której zostanie pojmany i poprowadzony na śmierć. W końcu, późnym popołudniem, przyszli do niego dwaj gwardziści. Przez chwilę myślał, że wszystko jest skończone i powierzył się bożej łasce, lecz żołnierze przynieśli tylko rozkaz od kalifa, aby czekał przy bramie do pałacowych ogrodów. Harun uczynił, jak mu rozkazano. Popołudnie zmieniło się w purpurowy zmierzch, a potem w piękną rozgwieżdżoną noc. Kiedy księżyc w pełni zalśnił na niebie, generał usłyszał, że bramy się otwierają. W przejściu pojawił się kalif odziany w ciężki płaszcz. Towarzyszył mu tylko Masud, czarny niewolnik. – Chodź – powiedział kalif, ujmując Haruna za rękę. – Bowiem nie ma nic piękniejszego i bardziej pouczającego, niż spacerowanie w nocy i rozmyślanie o życiu człowieka. Mówiąc to, ruszył drogą wzdłuż pałacowego muru, aż doszedł do plątaniny ciasnych uliczek miasta. Wkrótce otoczył ich smród, hałas i plugastwo. A jednak oczy kalifa błyszczały bardziej niż kiedykolwiek wśród pałacowego przepychu, przynajmniej tak się Harunowi wydawało. – A zatem – syknął nagle al-Hakim, szczypiąc Haruna w rękę – nie chcesz już więcej zabijać? Wskazał ręką rząd sklepów rzeźniczych. Mimo iż była już noc, nadal unosiły się przed nimi chmury much i roztaczał się słodkawy odór gnijącego mięsa oraz korzennych przypraw. Kalif roześmiał się z zadowoleniem i klasnął w ręce. – Wszyscy muszą zabijać! – wykrzyknął. – Czy nie rozumiesz, generale, że mniejszy zawsze pada ofiarą większego? Takie jest odwieczne prawo tego świata! A teraz ja ci rozkazuję zgładzić tego człowieka. – Spojrzał przenikliwie na stojącego nieopodal rzeźnika. Harun zmarszczył brwi. – Jaką krzywdę on ci wyrządził, kalifie? – Zapytaj raczej, jaką krzywdę wyrządził niewinnym krowom i cielętom o wielkich oczach, które teraz leżą poćwiartowane na podłodze jego sklepu. – Al-Hakim przerwał i przewrócił oczami. – Zabij go – wrzasnął nagle. – Zabij go, zabij go natychmiast! Lecz Harun pokręcił głową. – Nie mogę, o książę. Dreszcz wstrząsnął ciałem kalifa. Władca zwrócił się do Masuda; klasnął w ręce i czarny niewolnik natychmiast wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym podszedł do rzeźnika. Mężczyzna, odwróciwszy się i ujrzawszy olbrzyma, krzyknął z przerażenia i próbował uciec do sklepu. Lecz Masud bez trudu schwytał nieszczęśnika i trzymając go za włosy, wcisnął mu twarz w cuchnący kawałek mięsa. Kalif, jak poprzednio, klasnął w ręce z zadowoleniem, wkroczył do sklepu i podniósł topór, Z całej siły spuścił ostrze na głowę ofiary, potem rozciął na pół ciało i zawiesił na hakach między kawałkami mięsa. Dopiero wtedy odwrócił się i spojrzał na Haruna. – Widzisz... – wzruszył ramionami – jaka prosta może być śmierć. Gdybyś zrobił, jak rozkazałem, podarowałbym ci połowę skarbów, które przywiozłeś z Lilatt-ah. Teraz jednak nie będziesz miał ani dinara. Poszli dalej ulicami. Wkrótce dotarli do kolejnego rzędu sklepów. Wokół jednego z nich gromadził się tłum; okazało się, że został wykryty piekarz używający fałszywych odważników. Kalif znowu uszczypnął Haruna w rękę. – Odkup się – rozkazał. – Oto jest złodziej przyłapany na gorącym uczynku. Zabij go! – wrzasnął. – Zabij go, zabij go natychmiast! Lecz i tym razem Harun pokręcił głową. – Nie mogę, o książę. Kalif wyprężył się i otrząsnął jak głodny kot. Zwrócił się do Masuda, który znowu wyszczerzył zęby, po czym podszedł do piekarza i chwyciwszy go za włosy, wcisnął mu twarz w błoto u stóp kalifa. Al-Hakim postawił stopę na głowie nieszczęśnika, przytrzymując ją bardzo mocno, po czym skinął na Masuda. Czarny niewolnik natychmiast uniósł skraj szaty piekarza i rozwiązawszy sznurek od swoich spodni, dopuścił się na piekarzu tego grzechu, którego nazwy nie powinno się wymieniać. Nieszczęśnik krzyczał straszliwie, dopóki olbrzym w zapale nie rozerwał go na dwoje. Wtedy wdeptał ciało w błoto i napchał sobie usta kawałkiem chleba. Kalif zwrócił się do Haruna. – Jeszcze raz widziałeś, jak prosta może być śmierć. – Wzruszył ramionami. – Gdybyś uczynił, jak ci rozkazałem, oszczędziłbym twój dom, służących ci niewolników i wszystkie doczesne dobra. Ale teraz nie będziesz miał ani dinara. Szli dalej, aż dotarli do północnego muru miasta. Tutaj, przy Bab al-Futuh, usłyszeli nagle śmiech i okrzyki kobiet. Kalif zamarł, a jego twarz pociemniała z oburzenia i wściekłości. – Co to ma znaczyć? – wrzasnął. Ruszył w stronę, z której dochodził hałas, i zobaczył łaźnię wyłożoną kolorowym marmurem i ozdobioną wspaniałymi wzorami ze złota. – Jak to możliwe, że kobiety ośmielają się kalać tak piękne miejsce swoją nieczystością? Czy nie rozkazałem im nigdy nie opuszczać domów? Czy, aby poprzeć ten rozkaz nie zabroniłem szewcom dostarczać kobietom obuwia? Jak mógłbym jaśniej wyrazić moje życzenie? – Zwrócił się do Haruna: – Jestem kalifem, umiłowanym Boga! Wszyscy muszą mi być posłuszni. – Wskazał na łaźnię. – Zabij je! – krzyknął. – Zabij je, zabij je natychmiast! Lecz Harun po raz kolejny pokręcił przecząco głową. – Nie mogę, o książę. Al-Hakim przygryzł wargę, a jego twarz zbladła. – Strzeż się, generale, teraz bowiem nie masz już do stracenia nic, oprócz jednej rzeczy. – Harun ukłonił się i nie odpowiedział, więc kalif znowu zwrócił się do Murzyna: – Zrób to! – wrzasnął. Masud podszedł do ognia płonącego przy bramie i wyjął polano. Zbliżył się do łaźni. Najpierw zamknął drzwi, a potem okrążył budynek, podkładając ogień, gdzie tylko się dało. Śmiech kobiet wkrótce zamienił się w krzyki. Harun, który stał nieruchomo, patrząc z niedowierzaniem na poczynania Masuda, nie mógł dłużej się temu przyglądać. Podbiegł do drzwi. Otworzył rygle i wbiegł do środka. Udało mu się ocalić kilka dziewcząt, lecz większość była już martwa. Zostały ugotowane żywcem we wrzącej wodzie łaźni