Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

— Był przyjacielski jak na Przestrzeniowca. Kobieta cicho prychnęła. — Wyobrażam sobie. Czy zdaje pan sobie sprawę z tego, że przez ostatnie dwa lata stał się on wpływowym politykiem na Aurorze? — Słyszałem, że zasiada w rządzie, od… od mojego dawnego partnera. — Od R. Daneela Olivawa, pańskiego przyjaciela — robota? — Od mojego byłego partnera. — Z czasów gdy rozwiązał pan ten drobny problem związany z dwoma matematykami na pokładzie statku Przestrzeniowców? — Tak, proszę pani — kiwnął głową Baley. — Widzi pan, jesteśmy dobrze poinformowani. Przez ostatnie dwa lata doktor Han Fastolfe wchodził w skład rządu i był ważną figurą w ciałach ustawodawczych Aurory, a nawet mówi się o nim jako o przyszłym przewodniczącym. A przewodniczący, jak pan wie, to u nich stanowisko zbliżone do szefa rządu. — Tak, proszę pani — powiedział Baley, zastanawiając się, kiedy Demachek dojdzie do tej niezwykle delikatnej sprawy, o której wspominał komisarz. Jednak ona się nie spieszyła. — Fastolfe jest… umiarkowany — ciągnęła dalej. — Tak o sobie mówi. Uważa, że sprawy na Aurorze, a także na wszystkich Światach Zaziemskich, zaszły za daleko; pan zapewne jest zdania, iż również zbyt daleko zaszły na Ziemi. Chciałby on trochę ograniczyć zrobotyzowanie, przyspieszyć wymianę pokoleń, związać się i zaprzyjaźnić z Ziemią. Oczywiście, zgadzamy się z nim, ale po cichu. Gdybyśmy zbyt demonstracyjnie okazywali nasze zainteresowanie, wyrządzilibyśmy mu niedźwiedzią przysługę. — Wierzę, iż Fastolfe poparłby ziemskie osadnictwo na innych Planetach. — Ja też tak uważam. Jestem przekonana, że mówił panu o tym. — Tak, proszę pani, kiedy go spotkałem. Demachek złożyła dłonie i oparła brodę na czubkach palców. — Czy uważa pan, że on reprezentuje opinię publiczną Światów Zaziemskich? — Tego nie wiem. — Obawiam się, że nie. Ci, którzy są z nim, to zwolennicy, a za przeciwników ma zawziętych fanatyków. Tylko zręczność i polityczna i urok osobisty zapewniają mu władzę. Największą słabością Fastolfe’a jest oczywiście sympatia okazywana Ziemi, Ustawicznie wykorzystują to przeciw niemu, zrażając tych, którzy pod innymi względami podzielają jego poglądy. Jeżeli zostanie pan wysłany na Aurorę, każdy popełniony tam błąd wzmocni nastroje antyziemskie i osłabi pozycję Fastolfe’a — być może ostatecznie. Ziemia po prostu nie może podjąć takiego ryzyka. — Rozumiem — mruknął Baley. — Lecz Fastolfe chce je podjąć. To on spowodował, że wysłano pana na Solarię, kiedy dopiero dochodził do władzy i był narażony na ataki. Jednak wtedy mógł utracić tylko swoje stanowisko, natomiast teraz musimy troszczyć się o los ponad ośmiu miliardów Ziemian. To sprawia, że obecna sytuacja jest niezwykle delikatna. Urwała i Baley w końcu był zmuszony zadać pytanie: — O jakiej sytuacji pani mówi? — Wygląda na to — odparła Demachek — że Fastolfe został zamieszany w poważny i bezprecedensowy skandal. Jeśli będzie niezręczny, grozi mu śmierć polityczna w ciągu kilku tygodni. Przy nadludzkiej zręczności może przetrwa parę miesięcy. Jednak wcześniej czy później zostanie zniszczony jako siła polityczna na Aurorze. A to, pan rozumie, byłoby prawdziwą katastrofą dla Ziemi. — Czy wolno zapytać, o co jest oskarżany? Korupcja? Zdrada? — Nic podobnego. Jego osobiste zalety są niepodważalne, nawet przez wrogów. — A zatem zbrodnia z namiętności? Morderstwo? — Niezupełnie morderstwo. — Nie rozumiem. — Na Aurorze żyją ludzie, panie Baley. A także roboty — w większości podobne do naszych, przeważnie niewiele nowocześniejsze. Jednak jest tam kilka humanoidalnych robotów, tak podobnych do ludzi, że nie można ich odróżnić. — Wiem o tym doskonale — skinął głową. — Zakładam, że zniszczenie humanoidalnego robota nie jest morderstwem w dosłownym znaczeniu tego słowa. Baley nachylił się ku niej gwałtownie i krzyknął: — Jehoshaphat, kobieto! Skończ z tymi gierkami. Czy chcesz mi powiedzieć, że doktor Fastolfe zabił R. Daneela? Roth zerwał się na równe nogi i najwyraźniej zamierzał rzucić na Baleya, ale podsekretarz Demachek powstrzymała go machnięciem ręki. Nie była dotknięta słowami wywiadowcy. — W tych okolicznościach wybaczam panu brak szacunku. Nie, R.— Daneel nie został zabity. On nie jest jedynym humanoidalnym robotem na Aurorze. Inny taki — robot, nie R. Daneel, został zamordowany — w pewnym sensie. Mówiąc dokładnie, jego mózg został całkowicie zniszczony; wprowadzono go w trwały i nieodwracalny roboblok. — I twierdzą, że zrobił to doktor Fastolfe? — Tak mówią jego wrogowie. Ekstremiści, którzy chcą, aby Galaktykę zamieszkiwali tylko Przestrzeniowcy, a Ziemianie zniknęli ze wszechświata. Jeśli zdołają oni w nadchodzących tygodniach doprowadzić do przyspieszonych wyborów, na pewno przejmą całkowitą kontrolę nad rządem, oczywiście z katastrofalnym skutkiem. — Dlaczego ten roboblok ma takie znaczenie? Nie rozumiem. — Nie jestem pewna — odparła Demachek. — Nie twierdzę, że rozumiem politykę Aurory. Domyślam się, że humanoid był w jakiś sposób powiązany z planami ekstremistów i jego zniszczenie rozwścieczyło ich. — Bardzo trudno jest zrozumieć działania tych ludzi i tylko wprowadziłabym pana w błąd, gdybym próbowała je interpretować. Baley z trudem się opanował pod jej spokojnym spojrzeniem. — Po co mnie wezwano? — spytał cicho. — Ze względu na Fastolfe’a. Już raz poleciał pan w kosmos, żeby rozwiązać zagadkę, i powiodło się panu. Fastolfe chce, aby udał się pan na Aurorę i odkrył, kto jest odpowiedzialny za roboblok. Uważa, że to jego jedyna szansa powstrzymania ekstremistów. Nie jestem robotykiem. Nic nie wiem o Aurorze… O Solarii też nic pan nie wiedział, a jednak odniósł sukces. Chodzi o to, Baley, że my równie gorąco jak Fastolfe pragniemy odkryć, co naprawdę zaszło. Nie chcemy jego klęski, gdyż wówczas Ziemia stałaby się obiektem ataków ekstremistycznie nastawionych Przestrzeniowców, zacieklejszych niż kiedykolwiek Przedtem. Musimy temu zapobiec. — Nie mogę wziąć na siebie takiej odpowiedzialności. To zadanie graniczy z… — Z niemożliwością