Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Sieć klubów Wentza iAllisona nazywała się „No Strings Attached" - jako aluzja do całkowitej nagości tancerek. UWAGA: W aktach FDLE ta para jest powiązana z nieja- kim Dominikiem Silvą, lat 71, zamieszkałym w Winter Park na Florydzie, który z kolei ma związki z tradycyjną zorgani- zowaną przestępczością w Nowym Jorku i północnej części New Jersey. ZACHOWAJ OSTROŻNOŚĆ! To, iż Wentz i jego kompan okazali się rasowymi gangsterami, nie zaskoczyło Pierce'a. Nie po tym, z jakim wykalkulowanym chłodem i brutalnością został potraktowany podczas napaści. Dziwne wydało mu się jedynie, że Wentz - człowiek spokojnie posługujący się tele- fonem jako tępym narzędziem i noszący spiczaste buty ułatwiające miażdżenie kości - mógł być szefem rozkwitającego, wyrafinowane- go imperium internetowego. Pierce widział Wentza w działaniu. Do tej pory miał wrażenie, iż mięśnie u jego kompana są na pierwszym miejscu, a mózg im ustępu- je. Wentz wyglądał bardziej na majstra, pilnującego przebiegu robót, niż kierujący nimi intelekt. Pierce pomyślał o starym gangsterze, wspomnianym w raporcie Zellera. Dominie Silva z Winter Park. Czy to on był faktycznym szefem? Uznał, że warto się tego dowiedzieć. Sięgnął po następną kartkę. Było na niej podsumowanie krymi- nalnej kartoteki Wentza. W ciągu pięciu lat na Florydzie wielokrot- nie aresztowano go za stręczycielstwo oraz dwukrotnie za coś, co określano jako GBI. Został również aresztowany w związku z zarzu- tem o spowodowanie śmierci. Podsumowanie nie zawierało informacji, jak zakończyły się te do- chodzenia. Jego lektura - aresztowanie po aresztowaniu - budziła jednak zdziwienie, dlaczego Wentz nie jest w więzieniu. 183 Identyczne pytania nasunęły się Pierce'owi, gdy przystąpił do lektury kolejnej kartki - podsumowania kartoteki kryminalnej Gra- dy'ego „Pierwszej Klasy" Allisona. On również był systematycznie zgarniany za stręczycielstwo. Przewyższył Wentza w kategorii GBI - aresztowano go pod tym zarzutem czterokrotnie. Został również za- trzymany za przestępstwo określone jako „sexbat-minor" - co, jak tłumaczył Zeller, oznaczało napaść seksualną na nieletnią. Pierce podniósł słuchawkę i zadzwonił po raz kolejny do Janis Langwiser. Tym razem nie musiał czekać długo, nim się zgłosiła. - Mam parę szybkich pytań - powiedział. - Wie pani, co znaczy „stręczycielstwo"? - Bycie alfonsem. Podsuwanie kobiety w zamian za pieniądze lub inne dobra. Dlaczego pan pyta? - Chwileczkę. A co to jest GBI? - Tego określenia nie ma w kodeksie karnym Kalifornii, ale zwy kle GBI oznacza great body injury - poważne uszkodzenia ciała. Pew nie chodzi o jeden z zarzutów przy oskarżeniu o napaść. - Pierce za stanowił się nad jej słowami. GBI - czyli na przykład rozbicie komuś twarzy telefonem i wywieszenie go z balkonu jedenastego piętra. - Dlaczego pan pyta, Henry? Rozmawiał pan z Rennerem? Zawahał się przed odpowiedzią. Uświadomił sobie, że nie powi- nien był dzwonić do prawniczki, bo mogła zorientować się, że nadal zajmuje się sprawą, od której kazała mu trzymać się z daleka. - Nie, nic takiego. Właśnie przeglądałem wyniki wywiadu, doty czącego człowieka, który chce się u mnie zatrudnić. Czasami trudno dojść, o co chodzi. - Hm, nie wygląda na to, żeby to był ktoś, kogo warto by było za trudniać. - Chyba ma pani rację. No dobrze, dziękuję. Może pani dopisać to do mojego rachunku. - Nie ma sprawy. Rozłączył się i sięgnął po ostatnią kartkę raportu Zellera. Zawie- rała listę wszystkich witryn internetowych, które zdołał powiązać z Wentzem i ECU. Wydrukowany z pojedynczym odstępem wykaz zajmował całą stronę. Aż nieprawdopodobne, iż tym wszystkim za- rządza tylko jeden człowiek. W trakcie przeglądania listy Pierce'owi wpadła w oczy jedna nazwa: FetishCastle.com. Zdał sobie sprawę, że już ją słyszał. Do- piero po kilku chwilach przypomniał sobie, że Lucy LaPorte po- wiedziała mu, iż poznała Lilly Quinlan na sesji zdjęciowej dla tej witryny. 184 Pierce obrócił się z fotelem, włączył komputer i podłączył się do Sieci. Po kilku minutach dotarł na stronę główną FetishCastle. Naj- większe zdjęcie na niej przedstawiało Azjatkę ubraną w sięgające ud czarne buty i niewiele więcej. Wspierała ręce na biodrach w po- zie surowej nauczycielki. Prenumeratorom obiecywano tysiące dają- cych się zapisać na twardym dysku zdjęć z fetyszami, filmy wideo i linki do innych stron. Wszystko gratis - oczywiście po opłaceniu subskrypcji. Zakodowana, lecz łatwa do odcyfrowania lista tematyki obejmowała dominację, podległość, transwestytyzm, zabawy z wpompowywaniem wody, podduszanie i tak dalej. Pierce kliknął na tabliczkę „zapisz się" i przeszedł na stronę z menu, oferującym kilka różnych wariantów subskrypcji wraz z obietnicą natychmiastowej akceptacji zgłoszenia i udostępnienia zawartości. Aktualna stawka wynosiła 29,95 dolarów miesięcznie, którą obciążano dowolną wybraną przez klienta kartę kredytową. Pod menu znajdowało się zapewnienie dużym drukiem, że wpłata ta będzie figurowała na wszystkich wyciągach z kart kredytowych jako „ECU Enterprises", co oczywiście nie rzucało się tak w oczy żonom czy szefom jak „FetishCastle". Proponowano również ofertę wstępną - dostęp do strony przez pięć dni za 5,95 dolarów