Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
35-letni Adrian Martens. Gottlieb Goodschaad, najm³odszy z marynarzy - 23-latek. Wszyscy pochodzili z Niemiec i mieli praktykê morsk¹. Wszyscy, ³¹cznie z Gillingiem, podali jako swój adres Thames Street nr 19, Nowy Jork, Dom Marynarza. Edward Head ostro¿nie szed³ po pok³adzie w stronê Briggsa. - Kapitanie - powiedzia³, przekrzykuj¹c wichurê - czy mogê przynieœæ panu coœ do jedzenia? - Zjem, jak bêdzie zmiana wachty - odpar³ Briggs - za pó³torej godziny. - Mo¿e kawy? - Chêtnie napijê siê gor¹cej herbaty z cukrem - odpar³ Briggs - ¿eby uspokoiæ ¿o³¹dek. - Zaraz przynoszê - powiedzia³ Head. W tym samym czasie w dokach Nowego Jorku trwa³ za³adunek innego statku. „Dei Gratia” by³a brytyjsk¹ brygantyn¹ o wypornoœci 295 ton. Przyp³ynê³a z Nowej Szkocji. Kapitan David Reed Moorhouse nadzorowa³ za³adunek ropy naftowej, pochodz¹cej z Pensylwanii. Obok sta³ jego pierwszy oficer, Oliver Deveau. Beczu³ki, jedn¹ po drugiej, spuszczano na linach do ³adowni. - Wed³ug planu mamy wyp³yn¹æ piêtnastego. - powiedzia³ Moorhouse. - Czy ma pan jakieœ uwagi co do zalogi? - Augustus Anderson i John Johnson zaokrêtowali siê jako marynarze za moj¹ namow¹. Pracowa³em ju¿ z nimi. - Czy John Wright nadaje siê na drugiego oficera? - To dobry marynarz - powiedzia³ Deveau. - Wiêc zaproponujê mu to stanowisko - stwierdzi³ Moorhouse. - Wiatr siê zmienia - zauwa¿y³ Deveau. - A wiêc wyp³yniemy o czasie - powiedzia³ Moorhouse. Wiêkszoœæ wielkich cywilizacji by³a potêgami morskimi. Wikingowie, Hiszpanie, Brytyjczycy - ich si³a i presti¿ bierze siê st¹d, ¿e w³adali na morzach. A w czasach zanim powsta³y wielkie spó³ki ¿eglugowe, kapitan na morzu by³ pierwszy po Bogu. Reprezentowa³ armatora statku i kraj, którego bandera powiewa³a na rufie. Zarówno statek, jak i jego ³adunek nale¿a³o zabezpieczyæ. „Mary Celeste” mia³a polisê ubezpieczeniow¹ wystawion¹ przez cztery towarzystwa: Maine Lloyds na sumê 6000 dolarów; Orient Mutual Company na 4000; Mercantile Mutual Company na 2500 i New England Mutual Insurance Company na najmniejsz¹ sumê 1500. Ca³kowite ubezpieczenie wynosi³o 14 000 dolarów, co w 1872 roku by³o znaczn¹ sum¹. £adunek zosta³ ubezpieczony przez Atlantic Mutual Insurance Company na 3400 dolarów. Towarzystwa podchodzi³y z ostro¿noœci¹ do ubezpieczeñ statków - wymaga³y, ¿eby by³y one zdolne do ¿eglugi i mia³y odpowiedni¹ za³ogê. „Mary Celeste” spe³nia³ wszelkie kryteria. W po³owie drogi na Azory kapitan Briggs przeprowadzi³ statek nad Gór¹ Rehobotha, podwodnym p³askowy¿em, ci¹gn¹cym siê wzd³u¿ 60. stopnia d³ugoœci geograficznej. Kapitan przekaza³ ster Richardsonowi, otworzy³ pude³ko z polerowanego drewna i ostro¿nie wyj¹³ z niego sekstans, spoczywaj¹cy w woreczku z jeleniej skóry. Wzi¹³ namiar na horyzont i ustali³ po³o¿enie statku. „Mary Celeste” sz³a we w³aœciwym kierunku. - Utrzymujemy ten sam kurs - powiedzia³ do Richardsona. - Bêdê pod pok³adem, gdyby mnie pan potrzebowa³. - Tak jest, sir - odpar³ Richardson. Zejœciówka wiod¹ca pod pok³ad by³a do po³owy otwarta, a schodnia mocno przytwierdzona do grodzi. Doœwiadczcnic nauczy³o Briggsa, ¿eby sprawdzaæ takie rzeczy, bo na pocz¹tku kariery, gdy schodzi³ po Ÿle umocowanej schodni, stoczy³ siê do ³adowni i zwichn¹³ sobie kostkê. Teraz niczego nie zostawia³ przypadkowi. Jak do tej pory Briggsowi i za³odze szczêœci³o siê. Bracia Lorenzenowie mówili ³aman¹ angielszczyzn¹ z mocnym niemieckim akcentem, ale rozumieli polecenia i szybko je wykonywali. Poza tym byli bardzo pracowici. Ilekroæ Briggs siê rozejrza³, widzia³, jak naprawiaj¹ ¿agle, szoruj¹ pok³ad albo szukaj¹ sobie jakiegoœ innego zajêcia. Dobrzy marynarze. Martens i Goodschad wydawali siê bardziej flegmatyczni w porównaniu z Lorenzenami, ale i oni pracowali ciê¿ko i chêtnie wykonywali rozkazy. Richardson by³ zdolnym cz³owiekiem, móg³by zostaæ kapitanem, a Gilling szed³ w jego œlady. Tylko Edward Head niepokoi³ Briggsa. Wykonywa³ swoje obowi¹zki sumiennie, ale bez entuzjazmu. Briggs poszed³ do kambuza. - O, pan kapitan - powiedzia³ Head, podnosz¹c wzrok znad obieranych ziemniaków. - Jak tam sprawy, Edwardzie? - zapyta³ Briggs. - Solona wo³owina, ziemniaki i buraki na obiad