Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Niezależnie od nędzy swojego położenia proszę nie winić niczego ani nikogo - historii, państwa, zwierzchników, rasy, rodziców, fazy księżyca, dzieciństwa, treningu czystości itp. Repertuar jest tyleż obszerny, co nudny, już więc jego obszerność i nuda powinny dostatecznie odstręczyć rozumną istotę od czerpania z niego. Z chwilą, gdy obarczamy coś lub kogoś winą, podważamy własną determinację do zmian; można by nawet dowodzić, że ten wytykający palec waha się tak rozpaczliwie, bo nasza determinacja od początku nie była dość duża. W końcu status ofiary ma swoje uroki. Zjednuje współczucie, zaskarbia podziw, toteż całe narody i kontynenty pławią się w pomrokach rabatu psychicznego reklamowanego jako poczucie bycia ofiarą. Istnieje cała kultura wiktymalna, od specjalistów udzielających porad osobistych aż po pożyczki międzynarodowe. Pominąwszy rzekomy cel tej całej sieci, powoduje ona już na wstępie zaniżenie własnych oczekiwań, które pozwala dopatrywać się wielkich korzyści w mizernych darach. Ma to, oczywiście, swoje zalety terapeutyczne, a zważywszy znikomość zasobów naturalnych świata, może nawet higieniczne, toteż z braku lepszej tożsamości możemy się na to połasić - warto się jednak temu oprzeć. Choćby Państwo zebrali jak najliczniejsze, jak najbardziej niepodważalne dowody, że znaleźli się wśród przegranych, proszę temu przeczyć, dopóki rozum nie odmawia posłuszeństwa, dopóki usta mogą wyszeptać "nie". Proszę szanować życie nie tylko za jego rozkosze, lecz również za jego niedole. Należą bowiem do tej gry; ponadto niedola nigdy nie jest oszustwem. Jeżeli znajdą się Państwo w opałach, w tarapatach, na krawędzi rozpaczy lub w jej głębi, proszę pamiętać - to życie przemawia do Państwa jedynym dobrze mu znanym językiem. Innymi słowy, warto być po trosze masochistą - bez krztyny masochizmu nie dopełni się sens życia. Jeżeli komuś to pomoże, proszę pamiętać, że godność ludzka to absolut, a nie pojęcie cząstkowe; że nie idzie w parze z dopraszaniem się specjalnych względów, że czerpie moc z zaprzeczania oczywistości. Gdyby komuś ten argument wydał się zbyt górnolotny, niech przynajmniej pomyśli, że uważając się za ofiarę, powiększa tylko przestwór nieodpowiedzialności, którą demony i demagodzy tak lubią wypełniać, albowiem sparaliżowana wola nie jest przysmakiem anioł<5w. 6. Świat, w który mają Państwo wkroczyć i w nim żyć, nie cieszy się dobrą opinią. Jest lepszy pod względem geograficznym niż historycznym; nadal wydaje się znacznie bardziej pociągający wizualnie niż społecznie. Nie jest miły, o czym wkrótce się Państwo przekonają, a nie przypuszczam, że okaże się wiele milszy, gdy będą go Państwo opuszczali. Ale jest to jedyny świat nam dostępny - żadna alternatywa nie istnieje, a gdyby nawet istniała, nie mamy gwarancji, że byłaby dużo lepsza od obecnej. Jest w nim dżungla oraz pustynia, śliskie zbocze, bagno itd. - dosłownie - lecz, co gorsza, również w przenośni. Mimo to, jak powiedział Robert Frost: "Najlepsze wyjście zawsze wiedzie na wskroś." Powiedział również, już w innym wierszu, że "żyć z ludźmi to znaczy wybaczać". Chciałbym zakończyć właśnie garścią uwag na temat tego wychodzenia na wskroś. Proszę nie zwracać uwagi na tych, którzy będą starali się uprzykrzyć Państwu życie. A będzie ich wielu - zarówno z urzędu, jak i samozwańców. Proszę ich ścierpieć, jeśli nie sposób od nich uciec, lecz kiedy już im się Państwo wymkną, proszę okazać im jak największe lekceważenie. Nade wszystko trzeba unikać rozpowiadania o niesprawiedliwym traktowaniu z ich strony; unikać za wszelką cenę, choćby publiczność garnęła się do słuchania. Takie bowiem opowieści przedłużają żywot naszych wrogów; najprawdopodobniej liczą oni właśnie na nasze gadulstwo i na to, że przekażemy swoje doświadczenia innym. Jeden człowiek nie jest wart wyrządzania niesprawiedliwości (podobnie zresztą jak wymierzania sprawiedliwości). Stosunek jeden do jednego nie usprawiedliwia takiego wysiłku - liczy się tylko echo. Oto główna zasada każdego ciemiężcy, czy to wspieranego przez państwo, czy samouka. Trzeba więc zmóc lub zagłuszyć to echo, a tym samym nie dopuścić, by samo zdarzenie, jakkolwiek przykre bądź przełomowe, zabrało nam więcej czasu niż ten, w którym się rozegrało. Czyny naszych wrogów nabierają znaczenia lub wagi zależnie od naszych reakcji. Proszę więc przemykać przez nie lub obok nich, jak gdyby to nie były czerwone światła, lecz żółte. Nie warto ich roztrząsać w myślach ani w słowach; nie warto szczycić się tym, że się je wybaczyło lub zapomniało - a w najgorszym wypadku lepiej najpierw zapomnieć. W ten sposób oszczędzą Państwo swoim kom6rkom mózgowym wielu zbędnych wzburzeń; w ten sposób również mogą nawet Państwo uchronić tamtych durniów przed skutkami własnej głupoty, bo perspektywa zapomnienia jest krótsza od perspektywy wybaczenia. Radzę więc zmienić kanał: skoro nie można zamknąć tej stacji, można przynajmniej zmniejszyć jej notowania. Wprawdzie takie rozwiązanie nie dogodzi zapewne aniołom, lecz ~ całą pewnością ugodzi diabły, a w danej chwili tylko to się liczy. I na tym chyba poprzestanę. Jak powiedziałem, będę rad, jeżeli moje słowa się Państwu przydadzą. Jeżeli nie, to znaczy, że są Państwo znacznie lepiej przygotowani do przyszłości, niż można by się spodziewać po ludziach w tym wieku. Co pewnie również stanowi powód do radości - nie do obaw. Tak czy owak - niezależnie od stopnia przygotowania - życzę szczęścia, bo bynajmniej nie czeka Państwa piknik, czy ktoś jest przygotowany, czy też nie, szczęście więc na pewno się przyda. Mam jednak nadzieję, że dadzą sobie Państwo radę. Nie jestem Cyganką; nie potrafię wróżyć, lecz nawet gołym okiem widać, że sporo przemawia na Państwa korzyść. Chociażby to, że urodzili się Państwo, a zatem pół bitwy mają Państwo wygrane, i mieszkają w demokracji - czyli w pół drogi między koszmarem a utopią - która rzuca jednostce mniej kłód pod nogi niż jej alternatywy