Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Podbiegł do niego jego Padawan Rex krzycząc : „Nie”. Wyczuwał od niego emanujący ból i niepokój. Czas naszym wrogiem... Czas przepływa przez palce... Czas uciekał mistrzowi Jedi i miał on tego pełną świadomość. Chciał tyle jeszcze swojego ucznia nauczyć, lecz brakowało mu czasu. Los chciał inaczej dla niego. Było mu pisane © JediAdam – jedim@wp.pl // Bastion Polskich Fanów Star Wars – www.gwiezdne-wojny.pl 168 umrzeć tu i dzisiaj. Smutek przechodzący w rozpacz... Czuł dokładnie to w sercu w tym samym momencie. Kiedyś zastanawiał się co będzie czuć w momencie swojej śmierci. Czy będzie się bał ? Oruun znał dobrze fundament wszechświata, którym było cierpienie. Chciał dla swojego ucznia jak najlepiej, lecz w tej chwili nie wiedział nawet czy jego uczeń przeżyje. — Mistrzu ! Mistrzu ! – krzyczał przez łzy młody Rex. — Rex... Zawsze będę z tobą... – jego głos był ledwo słyszalny, nie był to nawet szept – Jestem z ciebie bardzo dumny... Pamiętaj... – grymas bólu pojawił się na jego twarzy — Mistrzu nie umieraj ! Proszę... – błagał Padawan. — Nie ma śmierci... Jest Moc... – wyszeptał i życie opuściło jego ciało. Słowa mistrz Oruuna huczały w głowie młodego Padawana. „Nie ma śmierci... Jest Moc” słowa będące podstawą kodeksu Jedi. Co teraz się dzieje z jego mistrzem ? Czy przestał istnieć ? Czy też stał się częścią Mocy ? Rex patrzył przez łzy na ciało swojego nauczyciela. Jego wzrok przesunął się na lewo na postać jego mordercy, który stał i w szyderczym uśmiechu patrzył na niego. — Wstawaj mazgaju i walcz. – wycedził Anuid’Kel. — Ja... – przetarł ręka oczy zalane łzami. – Nie jestem mazgajem... — To się okaże jak będziesz błagał mnie o litość... dzieciaku... — Nie jestem dzieckiem! Jestem Jedi ! – krzyknął Rex sięgając po miecz świetlny i zapalając go. Ku jego przerażeniu gniew opanował całe jego serce, lecz nie tylko. Było coś jeszcze oprócz gniewu. Oczywiście smutek po śmierci mistrza miał tam swoje stałe miejsce od niedawna, ale co jeszcze to było Rex nie mógł wyjaśnić. Oddał się we władanie Mocy. Nagle wszystkie uczucia... zmartwienia... emocje... Znikły w momencie jak przepłynęła przez niego Mocy, lecząc rany psychiczne, które przed chwilą zadał mu mroczny wróg. Był jak w transie widząc jeden cel w postaci Anuida’Kela. Nie zważał na to czy umrze czy przeżyje, czy zwycięży, czy też przegra. Przecież każdy kiedyś musi umrzeć... A pytanie brzmi tylko Kiedy i Jak. Jednak jak możemy wybrać sobie śmierć czy to nie byłoby lepsze? Czy śmierć z mieczem świetlnym w dłoni walcząc na śmierć i życie nie byłaby godniejsza od śmierci jako starzec w łożu wsłuchując się w swoje bicia serca, która biłoby wolniej i coraz wolniej, aż zatrzymałoby się i istota by zmarła. Rex zawsze należał do niecierpliwych i raczej impulsywnych uczniów i teraz było to bardzo widoczne. Nie myśląc nad taktyką zaatakował szybkimi cięciami raz z lewej, raz prawej. Szyderczy uśmiech na twarzy przeciwnika mówił wszystko jak traktował pojedynek z młodym Jedi. Była to dla niego prawdziwa frajda. Miecz trzymał w lewej dłoni bez trudu parując ciosy Rexa. Jednak padawan nieżyjącego mistrza Jedi był ambitny i © JediAdam – jedim@wp.pl // Bastion Polskich Fanów Star Wars – www.gwiezdne-wojny.pl 169 niewątpliwie nieustępliwy. Atakował z coraz większą zawziętością, lecz także bardziej odpływał świadomością. Czuł, że walczy, jednak wiedział, że to Moc kieruje jego dłońmi dodając im zwinności i szybkości. Anuid’Kel z pół obrotu kopnął młodego Jedi w brzuch i ten upadł na jedno kolano z grymasem bólu na twarzy. „Cierpienie fundamentem wszechświata... Ból jego częścią... Musze zaakceptować ból jako część życia... Nie można bać się cierpienia... Poprowadzi to do zguby. Cierpienie fundamentem mojej osobowości... Akceptuje je jako moją część” – myślał Rex. Wstał i rzucił się z prawdziwą furią na mrocznego przeciwnika zadając lepsze i bardziej wyważone ciosy. Po czterech z lewej i jednym z prawej Anuid’Kel prawie stracił miecz świetlny z dłoni toteż złapał go dwoma rękami walcząc już na poważnie. Był lekko pod wrażeniem młodego Jedi, lecz czuł wewnątrz wielką pewność, że to mu nie wystarczy