Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Oczywiście gdybyśmy umieścili na takiej płycie martwe zwierzę, to nie "odzyskałoby" życia w dosłownym tego rozumieniu, można mówić jedynie o potencjalnym odwróceniu. - W jakiej fazie tego "kruszącego się czasu" znajduje się, pana zdaniem, obecnie nasz wszechświat? Hyde podrapał się w głowę. - To jest raczej pytanie natury filozoficznej... Naturalnie musi nastąpić punkt, w którym rozpadnie się dotychczasowa równowaga procesów przyczynowych, by odpowiedzieć słowami Hamleta: "Czas wypadnie z zawiasów"... Życie ludzi i sama historia zacznie się coraz szybciej obracać wstecz... Lecz możliwe to będzie dopiero po długim okresie statyczności czasu, który faktycznie stanie w miejscu... właśnie w tym przejściowym stanie równowagi... Nie było więcej pytań, kilka osób podeszło do George'a Hyde'a, żeby mu pogratulować, lecz większość rozeszła się kręcąc głowami i śmiejąc się. Obecny na sali sekretarz Royal Society nie poprosił młodego fizyka o przygotowanie na piśmie tekstu odczytu, by można było go opublikować w roczniku. George Hyde wrócił do Norwich w złym humorze. Barbara czekała na niego z odświętną kolacją, lecz z miny męża wywnioskowała, że na razie nie ma powodów do fetowania. Następnego dnia "Observer", jako jedyne z porannych pism, poświęcił wykładowi dr. George'a Hyde'a kilka linijek w rubryce naukowej : "Młody wykładowca Uniwersytetu w Norwich, George Hyde wygłosił przed niewielką grupą słuchaczy odczyt. Ciekawą teorię czasu próbował zobrazować kilkoma niezbyt przekonywującymi, lecz zabawnymi sztuczkami, w których główną rolę grały jajka i szklanki. Zdaniem dr. Hycle a w czasoprzestrzennej strukturze wszechświata rozszerzanie się przestrzeni może iść w parze z kurczeniem się czasu i odwróceniem procesów przyczynowych. Jak się wydaje, dr Hycle wpadł w dawną pułapkę: co było najpierw -kura czy jajko? Jednakże jest prawdopodobne, że nie on da ostateczną odpowiedź: George Hyde rzucił gazetę i poczerwieniał ze złości. W katedrze będą z niego kpić, a studenci będą chichotać za jego plecami. - Nie złość się, kochanie! - powiedziała Barbara, która czytała już gazetę. - Geniusze rzadko bywają zrozumiani w swojej epoce. George Hyde zaklął i trzasnął drzwiami. Wiedział, że Barbara chciała jak najlepiej, ale jej naiwność działała mu czasem na nerwy. W laboratorium zaczekał, aż koledzy skończą składanie gratulacji i należnych hołdów, po czym zagłębił się w obliczeniach. Dysponował pewnymi danymi o stopniu ekspansji wszechświata, głównie w oparciu o efekt Hubble'a, lecz w kwestii wieku wszechświata mógł się oprzeć tylko na ocenach szacunkowych. Tak więc jego przewidywania dotyczące załamania się równowagi w czasoprzestrzeni mogły mieć jedynie charakter nieprecyzyjnych proroctw, których błąd szedł w miliony lat. Zniechęcony odstawił maszynę liczącą. Jego spojrzenie padło na aluminiową płytkę, którą przed chwilą położył na stole. Była na niej zdechła mucha. Zdziwiło go to, bo przypomniał sobie pytanie dotyczące żywych organizmów. Przeszedł do katedry psychologii, gdzie pewien psycholog o wypłoszonym spojrzeniu już od lat badał zachowanie się szczurów i białych myszy w labiryncie. W ciągu tych długich lat coraz bardziej upodabniał się do obiektów swoich eksperymentów. W pokoju psychologa panował okropny smród. Hyde poprosił kolegę, by dał mu mysz, którą zaniósł do swego laboratorium z grymasem wstrętu na twarzy. Niestety spotkał kilku swoich studentów, dla których widok Hyde'a trzymającego za ogon mysz musiał być szczerze zabawny. Hyde położył mysz na aluminiowej płytce. Zwierze znieruchomiało, zaczęło falować, jakby w ciągu ułamka sekundy miało zamiar zmienić swój kształt i wielkość, po czym zesztywniało i zdechło. - To zrozumiałe - pomyślał Hyde. - Funkcje życiowe są tak kompleksowym zjawiskiem, że rozkład procesów przyczynowych musi zakłócić działanie każdej komórki i narządu. Tylko tak można to wytłumaczyć... jednak kurczenie się czasu całego Uniwersum ż pewnością będzie następować pomału, bardzo pomału... Powolne odwrócenie zależności między przyczyną a skutkiem niekonieczne musi zaszkodzić żywym organizmom... George Hyde pogładził rozwichrzoną brodę. Aluminiowa płytka bombardowana cząstkami o długości jednego krononu stała się w pewnym sensie przewodnikiem kronów: czas dosłownie przez nią przepływa. Ale skąd? I przede wszystkim: dokąd? Hyde położył na płytce swój zegarek. Urządzenie natychmiast się zatrzymało, a po kilku sekundach wskazówki zaczęły się cofać. Lecz wkrótce i to zjawisko ustało i zegarek dosłownie rozsypał się na atomy. Został po nim szklany i metalowy pył. Hyde wykonał wiele podobnych doświadczeń z różnego rodzaju drobnymi przedmiotami i stwierdził, że w zachowaniu się przedmiotów wstawionych w nurt czasu występują niezwykle duże różnice. W zjawisku tym nie mógł wykryć żadnej sensownej i powszechnie obowiązujące reguły. Najprawdopodobniej przepływanie kwantów czasu następowało w różnym tempie