Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Utwór literacki nie może przecież poprzestać na gołosłownym oświadczeniu, że przyjdą odkrycia, co wstrząsną fundamentem dzisiejszej wiedzy. Musi on konkretami operować; toteż fikcyjna więź, uzależniająca ruchy Księżyca od stopnia rozwoju całościowego cywilizacji, stanowi obrazowy pokaz tego, co niewiadome i nie antycypowane; jest to akt oswajania czytelnika z zagadkami, które — to już nie podlega wątpliwości — oczekują nas we wnętrzu odległych tysiącleci. O pomysły tego typu jest bardzo trudno; jak się powiedziało — nie mogą śmieszyć; a nadto nie powinny mieć struktury baśniowej, lecz kauzalna właśnie, a ona polega na wykryciu związków pomiędzy stojącymi dotąd osobno zjawiskami. Skale czasu, czyli kalendarze przyszłości, umieszczone w powieści First and Last Men Olafa Stapledona Skala czasu 1 Skala czasu 3 Jezus Chrystus 500 Karol Wielki 1000 Odkrycie Ameryki l 500 Newton Wojna 1914 Wojna angielsko–francuska „Dziś” 2000 Wojna niemiecko–rosyjska Wojna euro–amerykańska l 500 Wojna chińsko–amerykańska 3 000 Powstanie Pierwszego Państwa Światowego 3 500 4 000 (Skala poprzednia x 100) Bardzo niedokładna 20 000 000 Pierwsze ssaki lat temu 15 000 000 10 000 000 5 000 000 Pithecantropus Erectus „Dziś” 2 000 Paleolit Patagonia 5 000 000 Upadek pierwszego człowieka Powstanie Drugiego Człowieka 10 000 000 Wojny Marsjańskie „Ruina dwóch Światów” 15 000 000 Upadek drugiego człowieka 20 000 000 Skala czasu 2 Skala czasu 4 (Poprzednia skala x 100) Bardzo niedokładna 200 000 Stabilizacja kultury paleolitu Człowiek Heidelberski 150 000 100 000 50 000 Ostatni Glacjał Kultura mustierska Człowiek Neandertalski „Dziś” 2 000 Upadek pierwszego Państwa Światowego 50 000 Upadek pierwszego człowieka 100 000 Powstanie Patagonii Upadek Patagonii 200 000 Upadek pierwszego człowieka (Skala poprzednia x 100) Bardzo niedokładna 2 000 000 000 Powstanie Planet lat temu l 500 000 000 l 000 000 000 Powstanie życia na Ziemi 500 000 000 Pierwsze gady Pierwsze ssaki „Dziś” 2 000 Drugi Człowiek Migracja na Wenus Okres upadku 5 000 000 000 Człowiek latający l 000 000 000 Migracja na Neptuna Okres fluktuacji 1 500 000 000 Człowiek Piętnasty Człowiek Ostatni Koniec Człowieka 2 000 000 000 Nazwany pomysł Stapledona może się podobać lub nie; współczesnemu fizykowi wyda się, być może, bezsensowny. Lecz trzeba sobie zdać sprawę z tego, że gdyby jakikolwiek pomysł pokazany w tym miejscu wydał się nam sensowny jako hipoteza, gdybyśmy potrafili przyjąć go bezopornie, nie miałby owej wartości modelu, o jaką szło pisarzowi. W takim miejscu dzieła musi się pojawić coś. co właśnie jest nonsensem ze stanowiska dzisiejszej wiedzy, a co z konieczności będzie odpowiednikiem formalnym (jako łączącą strukturą) tego nonsensu, za jaki poczytałby logik osiemnastowieczny — koncepcje logiki bez zasady wyłączonego środka albo klasyczny fizyk — pojęciowe fundamenty mechaniki kwantowej. Rzecz w tym, że przyszłość musi być niewiarygodnym bogactwem zjawisk i faktów różnopostaciowych, bogactwem, którego byśmy nie wchłonęli bezopornie, nawet gdyby cudowny gość z XXX czy LXX wieku pojawił się przed nami i samą tylko prawdę obwieszczał o tym, co będzie. Od zaprezentowania jednego z fantastycznych elementów książki przejdźmy do jej konstrukcji całościowej. Rzecz jest monumentalna, jakkolwiek, gdyby porozcinać ją na niewielkie części odpowiadające historiom poszczególnych typów kultury i typów człowieka, co je budował, żadna z nich jako izolat nie zasługuje na szczególnie wysoką ocenę. Mamy tu do czynienia ze swoistym zjawiskiem względnego unieważniania jakości cegiełek budowlanych przez całość z nich powstającą, pod warunkiem, że owa całość jest dostatecznie olbrzymia. Każdy, kto podszedł pod sama zerwę północnej ściany Giewontu i stał na wapiennym rumowisku pod nią, wie, iż ów gruz przedstawia się nadzwyczaj nieefektownie; także wspinaczka kominami samej ściany nie należy do miłych, ponieważ taternika oczekuje w nich wiecznie mokry i kruchy wapień, zamieniający się w rodzaj błota, przynajmniej miejscami; kto dłużej przebywał w tej ścianie, musi się umazać juk nieboskie stworzenie. Nie zmienia to w niczym faktu, że masyw ściany jest jako całość zjawiskiem imponującym; mamy tu tę samą zależność. która każe nam dół pełen brudnej wody nazywać kałuża, a otchłań bulgocąca teka samą substancją — od razu wulkanem błotnym. Wiec i to. że poszczególne fragmenty, z jakich składa się dzieło Stapledona, domagają się krytycznej, często pejoratywnej oceny, że rażą nieprawdopodobieństwem, narzuca się tylko, kiedy się je oddzielnie poznaje; tworząc natomiast jednolity czas, który przebiega miliony i miliony lat. dostarczają przede wszystkim wrażenia olbrzymich obszarów przestrzeni i czasu historycznego, dźwigania się w nim i zapadania całych ogromnych formacji, tak że wszystko szczegółowe, co można skądinąd kwestionować, okazuje się, w miarę postępów lektury, względem całości, jaka się z niej wyłania, coraz mniej istotne. Najnieszczęśliwszy jest może początek, ponieważ, wychodząc od lat trzydziestych, wdał się Stapledon w opis szeregu wojen, zrazu europejskich, potem globalnych, z których w trzysta lat po pierwszej wojnie światowej powstaje zjednoczona, czyli zamerykanizowana, planeta. Gdy pominiemy nawet to, że uznał za najbardziej pokojowe, kulturalne i duchem humanizmu przesiąknięte państwo lat czterdziestych naszego wieku — Niemcy, specjalnie razić musi wykazana przezeń ignorancja w dziedzinie nauk ścisłych. Podczas narastania konfliktu między Europą i Ameryką zbiera się w Plymouth, w Anglii, grupa uczonych, a pewien młody Chińczyk demonstruje przed nią działanie broni podobnej do „starej rusznicy”, wyzwalającej energię atomową; zniszczeniu właśnie ową bronią ulegają samoloty amerykańskie, które wykonywały demonstracyjny lot nad Anglią. Ten fakt wywołuje wojnę, od której cała Europa potem ginie