Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
papieska wizyta w Polsce. Rozmowy w tej sprawie trwały parę miesięcy i dopiero 21 lipca nadeszła z Watykanu oficjalna informacja o jej odłożeniu. Władze uczyniły z niej dogodny sposób wywierania nacisku na Kościół i wymuszania na nim ugodowej postawy. W jaskrawy sposób uwidoczniło się to, gdy 8 listopada 1982 r. - na dwa dni przed planowanymi strajkami w rocznicę rejestracji "Solidarności" - po spotkaniu prymasa z gen. Jaruzelskim ogłoszono komunikat o zaproszeniu papieża na czerwiec 1983 r. Jakkolwiek stanowisko prymasa i Episkopatu było ostrożne, Kościół jako instytucja stał się schronieniem dla "solidarnościowego" podziemia i miejscem, w którym toczyła się poważna część "bitwy o świadomość społeczną". Wielu księży głosiło prawdę o stanie wojennym, a nawet udzielało pomocy podziemiu. Msze za Ojczyznę, odprawiane w wielu kościołach (najbardziej znane odbywały się w kościele św. Stanisława Kostki, gdzie celebrował je ks. Jerzy Popiełuszko) były istotnym składnikiem podtrzymywania w oporze szerokich rzesz wiernych. Ważnym elementem roli Kościoła były - powstałe jeszcze w pierwszych dniach stanu wojennego - Prymasowski Komitet Pomocy i jego diecezjalne odpowiedniki. Organizowały one pomoc - głównie zbierając pieniądze i rozdzielając przesyłki z zagranicy - dla dziesiątek tysięcy osób (internowanych, więźniów i ich rodzin). Księża dosyć rychło dotarli do więzień. Wygasanie jesienią 1982 r. fali ulicznych wystąpień i niepowodzenia kolejnych wezwań do strajków oznaczało, że - jak przewidywał gen. Jaruzelski - "kampania" została wygrana przez władze. Życie samo rozstrzygnęło dylemat "czynny opór" czy "długa droga": nie pozostawało nic innego niż to drugie wyjście. Autorzy stanu wojennego też zdawali sobie sprawę, że bezpośrednie zagrożenie ze strony "Solidarności" znikło. Dla udowodnienia tego zwolniono z internowania - w którym przebywał cały czas w pojedynkę - Lecha Wałęsę. 14 listopada, gdy znalazł się w domu, PAP w oficjalnym komentarzu stwierdziła, iż "były przywódca byłej "Solidarności" jest obecnie osobą prywatną". 19 grudnia Rada Państwa uchwaliła zawieszenie stanu wojennego, a w przeddzień Wigilii min, Kiszczak nakazał uwolnienie internowanych i likwidację ośrodków, w których byli więzieni. Nie oznaczało to jednak pobłażania dla tych, którzy uważani byli za najbardziej niebezpiecznych. Do czterech "korowców", którzy jeszcze we wrześniu otrzymali w obozie dla internowanych sankcje prokuratorskie, dołączono w grudniu siedmiu znanych działaczy związku, czyniąc z tej - jak wówczas mówiono - "reprezentacyjnej jedenastki" zbiorowego zakładnika. Nie ustawały też procesy osób zaangażowanych w działalność konspiracyjną. Stan wojenny został zresztą zastąpiony przez "szczególną regulację prawną", która utrzymywała w mocy postanowienia najważniejsze dla kontynuowania represji. W oświadczeniu programowym, ogłoszonym pt. ""Solidarność" dziś" 22 stycznia 1983 r., TKK podtrzymywała swoje poprzednie stanowisko: "Celem naszej walki pozostaje realizacja programu [...] demokratycznych reform niezbędnych dla podniesienia kraju z upadku". Wymaga to - pisano - "stworzenia sytuacji, w której władza zmuszona jest do szukania kompromisu ze społeczeństwem". Gdy w kwietniu doszło do pierwszego (konspiracyjnego) spotkania TKK z Lechem Wałęsą, oczywiste się stało, że nie ma między nimi poważniejszych rozbieżności co do taktyki działania. Stan taki został umocniony wystąpieniem - w sprawie pluralizmu związkowego - sygnowanym 6 maja 1983 r. przez Wałęsę i innych działaczy "Solidarności" wspólnie z przedstawicielami kilku central związkowych, które przed 13 grudnia nie należały bynajmniej do opozycyjnych (tzw. związki autonomiczne, Związek Nauczycielstwa Polskiego). Od początku 1983 r. zaniechano właściwie prób podejmowania akcji strajkowych na skalę krajową czy nawet regionalną, nie ustawały natomiast manifestacje, które wszakże rzadko osiągały rozmiary z pierwszego roku stanu wojennego. Główny wysiłek środowisk opozycyjnych koncentrował się na działalności wydawniczej, oświatowej, kulturalnej i propagandowej. Wiele energii pochłaniała też techniczna strona konspiracji. Trzonem "podziemnego społeczeństwa" pozostawała nadal "Solidarność", ale wiele inicjatyw - nawet powołujących się na nią - miało charakter samodzielny. Trwałym i nader ważnym nurtem w życiu opozycji była aktywna działalność prasowa. W latach 1982-1985 ukazało się co najmniej 1,7 tys. tytułów, W 1983 r. pojawiły się na szerszą skalę czasopisma społeczno-polityczne i kulturalne, o sporej nieraz objętości (m.in. "Obecność" we Wrocławiu, "Obraz" w Szczecinie, "Arka" w Krakowie, "Vacat" w Warszawie). Publikowały one analizy sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej, teksty (i dokumenty) poświęcone najnowszej historii, prozę, poezję. "Tygodnik Mazowsze" osiągał nakłady w granicach kilkunastu tysięcy egzemplarzy, a czołowe pisma regionalne drukowały po kilka tysięcy. W MSW obliczano, że "jednorazowa moc produkcyjna" podziemnej poligrafii wynosi ok. 1 mln kartek formatu A4. W tym samym czasie wydano nie mniej niż 1,8 tys. książek i broszur, w nakładach sięgających niekiedy po 5-6 tys. egzemplarzy, Największą część (zapewne niemal połowę) stanowiły publikacje o charakterze politycznym: broszury polemiczne, analizy sytuacji, propaganda "antywronowa". Wiele też było tekstów literackich, w tym dużo poezji, najczęściej o charakterze politycznym: satyr i grotesek czy sentymentalnych utworów typu martyrologicznego