Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- Może jednak Piotrek wyzdrowieje - odezwał się Dan, połykając łzy. - Słyszałem już o wielu ludziach, którzy wracali do zdrowia, chociaż doktor powiedział, że muszą umrzeć. - Wiesz o tym, że dopóki jest życie, jest i nadzieja - zauważył Feliks. - Nie wolno nam przeskakiwać mostów, dopóki do nich nie dotrzemy. - To są tylko przysłowia - szepnęła Historynka z goryczą. - A przysłowia są bardzo piękne, gdy nie ma się o co martwić, lecz gdy człowiek ma istotne zmartwienie, przysłowia i tak mu nie pomogą. - Ach, tak żałuję tego, co mówiłam Piotrkowi, że nie zna się na formach towarzyskich - jęczała z żalem Fela. - Gdyby teraz wyzdrowiał, nigdy mu już nic podobnego nie powiem, nawet o niczym takim nie pomyślę. Miły przecież z niego chłopiec, o wiele milszy od tych wszystkich, którzy nie są nawet chłopcami do posług. - Zawsze był taki grzeczny, dobry i usłużny - westchnęła Celinka. - Był prawdziwym gentlemanem - oświadczyła Historynka. - Niewielu jest takich miłych i dobrych chłopców jak Piotrek - wyraził swą opinię Dan. - I takich pracowitych - dorzucił Feliks. - Wuj Roger powiada, że nigdy nie miał takiego chłopca jak Piotrek - odezwałem się. - Za późno teraz mówić o nim dobrze - szepnęła Historynka. - Nigdy biedak nie będzie wiedział, żeśmy tak czule o nim myśleli. Teraz już za późno. - Ale jak wyzdrowieje, to ja mu to wszystko powtórzę - oświadczyła rezolutnie Celinka. - Żałuję teraz, że wytargałam go za uszy wówczas, kiedy mnie chciał pocałować - biadała dalej Fela, która teraz dopiero uświadomiła sobie te wszystkie przykrości, jakie sprawiła Piotrkowi. - Oczywiście nie mogłam pozwolić na to, żeby chłopiec do pos... żeby chłopiec mnie całował. Ale nie powinnam się była aż tak na niego gniewać. Powinnam była załatwić tę sprawę łagodniej. Powiedziałam mu wtedy, że go nienawidzę. Skłamałam, ale on na pewno umrze z myślą o tym. Ach, mój Boże, dlaczego ludzie mówią takie rzeczy, a potem muszą żałować swoich słów. - Sądzę, że Piotrek po śmierci pójdzie do nieba - szlochała Celinka. - Przecież przez całe lato sprawował się wyjątkowo dobrze, tylko najgorsze to, że nie należał do bractwa kościelnego. - Wiesz przecież, że jest prezbiterianinem - przypomniała jej Fela. Powiedziała to takim tonem, jakby była pewna, że jeżeli wszystko inne nie udostępni nieba Piotrkowi, to na pewno dostanie się tam, dzięki temu, że jest prezbiterianinem. - Żadne z nas nie należy do bractwa, ale oczywiście Piotrek nie może pójść po śmierci do piekła. To by było okropne! Co by tam z nim robili, skoro jest taki dobry, grzeczny i uczciwy? - Ach, i ja się tego nie obawiam - westchnęła Celinka - martwi mnie tylko, że jeszcze w zeszłym roku nie chodził do kościoła ani do Szkoły Niedzielnej. - Widzisz, ojciec jego uciekł, a matka była zbyt zajęta praniem, aby mogła go porządnie wychować - argumentowała Fela