Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Roosevelt pragn¹³ unikn¹æ takiej sy- tuacji, lecz jako prezydent nie mia³ wiêkszego wp³ywu na funkcjo- nowanie gie³dy, czy szerzej mówi¹c, œwiata f inansów. Przeto oko- licznoœci zmusi³y go do zawarcia swego rodzaju kompromisu z Wall Street. W zamian za zgodê na wch³oniêcie przez nale¿¹cy do Morgana koncern United States Steel Co szeregu przedsiêbiorstw konkurencyjnych - co stanowi³o przekroczenie ustawy antytru- stowej - Roosevelt uzyska³ od bankiera przyrzeczenie, ¿e sytua- cja na rynku finansowym powróci do normy. W istocie te¿ tzw. pa- nika 1907 r. nie trwa³a d³ugo, a jej skutki nie by³y tak powa¿ne dla gospodarki amerykañskiej, jak w przypadku podobnych zda- rzeñ z 1857 czy 1893 r. Dla Rooseve³ta wspomniany kompromis o- znacza³ wszak koniec podjêtej w okresie jego kadencji ofensywy przeciwko korporacjom. Znacznie wiêcej szczêœcia mia³ prezydent, kreuj¹c politykg o- chrony przyrody oraz zasobów naturalnych. Zafascynowany ame- rykañskim Zachodem i doœæ dobrze go znaj¹cy ze swych licznych podró¿y, Roosevelt bardziej ni¿ ktokolwiek inny z polityków tego okresu zdawa³ sobie sprawê, ¿e nie przemyœlana, a czêsto wrêcz rabunkowa gospodarka surowcami i innymi zasobami naturalnymi (drewnem, wod¹ itp.), prowadzona przez wielkie korporacje, mo¿e w stosunkowo krótkim czasie doprowadziæ do ich wyczerpania nie tylko na Zachodzie, ale tak¿e i w pozosta³ych regionach kraju. Wyczulony na te kwestie, uwa¿a³, ¿e w³adze federalne powinny podj¹æ szybkie dzia³ania w kierunku ochrony zasobów natural- nych. Pierwsze efekty jego starañ by³y widoczne w czerwcu 1903 r., kiedy Kongres uchwali³ Ustawê o u¿yŸnianiu (National Reclama- 182 tion Act), zezwalaj¹c¹ w³adzom federalnym na budowê wielkich systemów irygacyjnych na obszarach stanów zachodnich - Arizo- ny, Kalifornii, Kolorado i Utah. Kolejny sukces zosta³ odnotowa- ny w 1905 r. Wówczas Kongres wyrazi³ zgodê na to, by nale¿¹ce do w³adz federalnych rezerwy leœne przesz³y z dyspozycji Departa- mentu Spraw Wewnêtrznych pod jurysdykcjê Biura Leœnego (Fo- restry Bureau) w Departamencie Rolnictwa. Powo³ana jednoczeœ- nie S³u¿ba Leœna z Giffordem Pinchotem na czele uczyni³a bardzo wiele w okresie administracji Roosevelta w celu powigkszenia za- sobów leœnych. Powierzchnia lasów zwiêkszy³a siê z 47 do 150 mln akrów (z 18,8 mln ha do 60 mln ha). Rok 1906 przyniós³ kolejne de- cyzje Kongresu inspirowane przez Roosevelta - Ustawê o zabyt- hach (Antiquities Act). Na jej mocy prezydent uzyska³ prawo do objêcia ochron¹ miejsc historycznych oraz innych obiektów o szczególnym znaczeniu dla kultury amerykañskiej. Wkrótce te¿ Roosevelt skorzysta³ z tego prawa, ustanawiaj¹c wielki Kanion rzeki Kolorado pomnikiem przyrody. Do koñca drugiej kadencji nadano ten status 15 innym miejscom, a ponadto utworzono a¿ 53 rezerwaty przyrody. Przed koñcem drugiej kadencji Roosevelt zdecydowa³ siê jeszcze bardziej zintensyfikowaæ dzia³ania zwi¹zane z ochron¹ zasobów naturalnych. Na po³owê maja 1908 r. zwo³a³ do Waszyngtonu wiel- k¹ konferencjê, poœwiêcon¹ tej problematyce. W obradach, oprócz cz³onków gabinetu, uczestniczy³o tak¿e 34 gubernatorów, 9 sg- dziów S¹du Najwy¿szego, reprezentanci 70 stowarzyszeñ o krajo- wym zasiêgu oraz przedstawiciele biznesu. Konferencjê pomyœlano jako forum, umo¿liwiaj¹ce popularyzacjê idei ochrony przyrody i zasobów naturalnych wœród decydentów politycznych i gospodar- czych najwy¿szego szczebla. Trwa³ym efektem prac konferencji sta³o siê powo³anie Narodowej Komisji Ochrony [Przyrody- K.M.) (National Conseruation Commission) z Giffordem Pinchotem jako przewodnicz¹cym. Zadaniem Komisji sta³o siê prowadzenie regularnych badañ nad stanem zasobów surowcowych kraju, a po- nadto kondycj¹ lasów, gleb i wód. Powo³anie tej organizacji ozna- cza³o wprowadzenie tematyki ochrony œrodowiska na sta³e do dzia³añ w³adz federalnych. Odchodz¹cego w marcu 1909 r. z Bia³ego Domu prezydenta pro- gresiœci oceniali jako cz³owieka, który w istotny sposób przyczyni³ 183 siê do wcielenia w ¿ycie kreowanych przez nich idei, zwi¹zanych z chgci¹ uczynienia aparatu pañstwowego bardziej sprawnym, a ca- ³ego systemu spo³eczno-politycznego bardziej demokratycznym ni¿ dot¹d. Nic te¿ dziwnego, ¿e Roosevelt cieszy³ siê ju¿ u wspó³czes- nych opini¹ jednego z tzw. wielkich prezydentów, tzn. takich, któ- rych ze wzglêdu na ich osiagniêcia Amerykanie traktowali ze szczególnym uznaniem i szacunkiem. Nie powinno tak¿e dziwiæ i to, ¿e popierany przez Roosevelta i faktycznie przez niego wylan- sowany republikañski kandydat na prezydenta w wyborach 1908 r., William Howard Taft, wygra³ bez trudu ze swoim demokratycz- nym przeciwnikiem, Williamem J. Bryanem (7,6 mln do 6,4 mln g³osów). Wyborcy, zarówno ci, którzy poparli wskazanego przez Roosevelta kandydata, jak i ci popieraj¹cy Bryana, mieli prawo s¹dziæ, ¿e nowy prezydent bgdzie w pe³ni kontynuowa³ politykê swoj ego poprzednika. Historycy zajmuj¹cy siê okresem administracji Tafta dalecy s¹ od jednomyœlnoœci w ocenach jego osoby. Z jednej strony podkreœ- la siê np. ¿e, wstêpuj¹c do Bia³ego Domu, by³ on - ze wzglêdu na wczeœniejsze doœwiadczenia w s³u¿bie pañstwowej (m.in. komisarz ds. Filipin - 1900, pierwszy cywilny gubernator tych wysp- 1901- 04 oraz, w koñcu, sekretarz wojny - 1904 - 08) - znacznie lepiej przygotowany do sprawowania urzêdu ni¿ Roosevelt, prze- jmuj¹cy go po œmierci McKinleya. Z drugiej strony stwierdza siê, ¿e tak ze wzglêdu na prawnicze wykszta³cenie kszta³tuj¹ce jego le- galistyczne spojrzenie na otaczaj¹c¹ rzeczywistoœæ, jak i z uwagi na usposobienie, a nawet wygl¹d (prawie monstrualna oty³oœæ), Taft nie mia³ w sobie nawet odrobiny charyzmy, potrzebnej do kontynuowania reform zapocz¹tkowanych przez Roosevelta. W jednym historycy wydaj¹ siê zgodni - w okresie kadencji Tafta Bia³y Dom nie by³ ju¿ tak aktywnym jak poprzednio inicjatorem reform, utrzymanych w duchu progresywizmu, a brak zdecydowa- nia w okreœleniu kursu politycznego nowej administracji przy- niós³, zw³aszcza partii republikañskiej, niezwykle powa¿ne straty. Szczególny kompromis, jaki zawar³ Roosevelt w 1901 r. z bossa- mi swojej partii, reprezentowanymi przez senatora Nelsona W. Aldricha, dawa³ mu swego rodzaju swobodê w prowadzeniu polity- ki wewngtrznej, z wy³¹czeniem jednej, za to bardzo wa¿nej kwestii - taryf celnych. W istocie te¿ Roosevelt nigdy nie podejmowa³ owej sprawy