Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Cyberpunk stał się więc niezwykłą przestrzenią, czymś co Brian McHale w książce Postmodernist Ficiton nazywa "strefą". Ów termin, wywiedziony po części z koncepcji heterotopii Michela Fo-ucault, po części zaś z jednego z rozdziałów Tęczy grawitacji, odnosi się do pewnego typu przestrzeni o charakterze ontologicznym, ukonstytuowanej w obrębie świata fikcyjnego. Jest ona w stanie łączyć w sobie inne, często "niemożliwe" przestrzenie, tak jak dzieje się to na terenie Niemiec w rozdziale powieści Pynchona. W literaturze cyberpunkowej funkcję strefy może spełniać zarówno sam świat przedstawiony, jak i postulowana przez większość cyberpunkowch tekstów cyberprzestrzeń. Nic więc dziwnego, iż wielu teoretyków rychło okrzyknęło cyberpunka nie tylko apoteozą postmodernizmu, lecz również, jak ujął to jeden z badaczy, "metafizycznym laboratorium, narzędziem do badania całego naszego poczucia rzeczywistości." Trudno o bardziej ignoranckie i fałszywe stwierdzenie niż to, podług którego to William Gibson jednocześnie stworzył i wyczerpał cyberpunkową formułę w swojej "trylogii Ciągu." Przypuszczam, że podobne brednie głoszą ci, którzy niczego prócz książek Gibso-na nie czytali, ale trudno im się dziwić - przecież z całego bogactwa literatury cyberpunkowej i fantastyki tamtego okresu, czerpiącej bezpośrednią inspirację z cyberpunka, do Polski, prócz Gibsona, dotarło niewiele więcej. Ani uznawana przez wielu, włącznie z samym autorem Neuromancera, za cyberpunkową matrycę i najbardziej wpływową powieść rodzącego się nurtu City Come A-Wal-kin' Johna Shirleya, ani przepełniona specyficznym humorem seria "ware" Rudy Ruckera (Software, Wetware, poszerzona później o kolejne dwa tomy: Freeware i Realware), ani Dads Nuke Marca Laidlawa, ani Frontera Lewisa Shinera, ani Metrophage Richarda Kadreya, ani Vacuum Flowers Michaela Swanwicka, ani nawet znakomita powieść Bruce'a Sterlinga z tamtych lat Islands in the Net, nie mówiąc już o twórczości Pat Cadigan - przez długi czas jedynej kobiety w całym cyberpunkowym światku - która, począwszy od swoich pierwszych opowiadań oraz wyśmienitego powieściowego debiutu, Mindplayers, dowiodła, iż należy do elity pisarzy wyznaczających nowe kierunki i kształtujących nowe myślenie w całej literaturze SF. Wgrzesznicy to druga, nagrodzona prestiżową brytyjską the Arthur C. Clarke Award, powieść amerykańskiej pisarki; utwór, który obok Neummancera oraz Islands in the Net, stanowi najważniejsze dzieło w obrąbie cyberpunka i encyklopedyczny wręcz zestaw wszystkich najbardziej rozpoznawalnych elementów świata przedstawionego utworów cyberpunkowych, subtelnie zakompono-wanych w oryginalnej i wyjątkowo frapującej wizji rzeczywistości. Mamy więc tu zarówno ludzi podziemia - hakerów, artystów wideo, muzyków - jaki i przedstawicieli wielkich korporacji, pragnących niepodzielnie panować nad światem. Mamy mroczną, wielkomiejską przestrzeń jako środowisko naturalne człowieka, ultranowoczesne technologie komputerowe, implanty, rzeczywistość wirtualną oraz cyfrowe byty. Ale prócz gadżetów i niezwykłych, często epifanicz-nych, sytuacji, jakich doświadczają niemal wszyscy bohaterowie powieści, dzieło Cadigan przesycone jest głęboką refleksją nad człowiekiem w skomputeryzowanym, konsumpcyjnym świecie, w którym status zwykłego zjadacza chleba, a może raczej syntetyków, to wieczne zawieszenie pomiędzy dwiema egzystencjalnymi skrajnościami - można być albo trybem w machinie takich gigantów, jak Diversi-fications S.A., albo wyrzutkiem na piaskach Mimozy. Można puścić się w szaleńczą pogoń za karierą i licznymi profitami, jakie przynosi (profitami, które zresztą najczęściej bywają niewspółmierne do rzeczywistych kosztów, jakie ponosi potencjalny karierowicz; może to być rodzina, jak w przypadku Catherine, matki Sam, może to być własna tożsamość, jak w przypadku Beatera), można też dobrowolnie skazać się na egzystencjalny margines, życie poza sferą oficjal-ności, jak Fez i grupa młodych hakerów z Mimozy, którzy obrali sieć jako swoją "przestrzeń życiową" i zdecydowanie odcięli się od konsumpcyjnej formuły życia swoich rodziców. Po mistrzowsku dyrygując wszystkimi tymi elementami, po mistrzowsku spajając je w wielowymiarową i wielopoziomową konstrukcję, Cadigan tworzy fabułę o amfetaminowej prędkości, a przy tym stawia szereg pytań dotyczących kondycji współczesnego człowieka, od których jak od ognia wciąż stronią "gwiazdy" literackiego "głównego nurtu" - nota bene również te obsypywane najbardziej prestiżowymi nagrodami... Mimo iż literacki cyberpunk nie tyle wyczerpał się - na dobrą sprawę można by uznać Wgrzeszników za ostatnią wielką powieść nurtu - co uległ swego rodzaju wchłonięciu i przeobrażeniu (z początkiem lat 90. coraz więcej pisarzy, wcześniej nie mających nic wspólnego ani z fantastyką, ani z cyberpunkiem, poczęło "dręczyć" literaturę kolejnymi transmutacjami rzeczywistości wirtualnej, a równocześnie cyberpunkowa "święta trójca" - Cadigan, Gibson, Ster-ling - "wystartowała" ze swymi nowymi projektami, odcinając się całkowicie od jakichkolwiek działań kolektywnych i jednoznacznych ujęć), to jego wpływ na współczesną kulturę był przeogromny. Przede wszystkim cyberpunk zadziałał jako swoisty katalizator; już od połowy lat 80