Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Ogromne zasługi położyło -> drukarstwo, nie tylko przez podejmowanie i popularyzację edycji w jeżyku polskim, ale również jako instytucja organizująca te inicjatywy i nadająca im coraz bardziej konsekwentny kształt graficzny. Dziełem oficyn drukarskich była ortografia polska ( -> gramatyka), której konieczność — jeszcze w epoce rękopiśmiennej — widział w połowie XV w. J. Parkoszowic, sądząc słusznie (wraz z autorem wstępu do jego traktatu), iż pokonanie tej podstawowej trudności piśmiennictwa jest warunkiem kultury literackiej i sprawą o ogólnonarodowym znaczeniu. Drugim czynnikiem równej jak renesansowy humanizm wagi był dla rozwoju języka narodowego ruch reformacyjny, popierający języki narodowe ze względu na ich rolę w szerzeniu nowych wyznań we wszystkich kręgach społecznych oraz ze względu na jego partykularyzacyjne dążenia i walkę z uniwersalizmem Kościoła rzymskiego. Kościół katolicki podtrzymywał nadal powstały w średniowieczu podział, wedle którego łacina była językiem liturgii, kultury i nauki, a więc także jej „korony", tj. teologii, natomiast języki różnych krajów (linguae vernaculae), określane też jako ludowe (vulgares), miały swe miejsce w katechizacji i w kazaniach wygłaszanych dla ludu. W okresie renesansu stanowisko Kościoła uległo usztywnieniu w wielu punktach, a przede wszystkim w odniesieniu do przekładów Biblii na języki rodzime w związku z rewizją tekstów biblijnych, dokonywaną przez filologów (Erazm i in.) oraz z niezgodnymi z doktryną katolicką interpretacjami Pisma Świętego, dokonywanymi przez wyznawców Kościołów reformowanych (-> Biblia). Drugim spornym problemem stało się zagadnienie liturgii, na którą w łonie reformacji została rozszerzona zasada używania społecznie zrozumiałego języka narodowego. Kościół w tej dziedzinie pielęgnował tradycyjne Stosowanie łaciny, wspomaganej przez semantykę szeroko rozumianego języka znaków wizualnych i audialnych, posługującego się symboliką obrazów, rzeźb, szat, aparatu liturgicznego, gestów, śpiewu i muzyki, kładąc nacisk na przekazanie podstawowych treści religijnych w tym bardziej dostępnym kształcie symbolicznym i artystycznym, nie zaś tylko za pośrednictwem werbalnie przejrzystego i zrozumiałego tekstu liturgicznego. Dawna tradycja zostaia zatem utrzymana w postanowieniach soboru trydenckiego, który ponadto wprowadził nie istniejący dawniej zakaz tłumaczenia Pisma Świętego na języki narodowe. Jednakże nurt przekładów biblijnych, w Polsce niesłychanie żywy ze względu na zróżnicowanie obozu reformacyjnego i dużą tolerancję religijną, objął w w. XVI zarówno dzieła wydawane przez reformację, jak i katolickie, a współzawodnictwo różnych ośrodków na tym polu utrwaliło i poszerzyło w polszczyźnie udział języka i stylu biblijnego, którego podstawy zostały położone już w wiekach średnich przez pierwsze przekłady Biblii na język rodzimy. Osobną dziedziną, w której dokonywała się również walka o prawa języka polskiego, jest piśmiennictwo naukowe. W tej szerokiej kategorii, w której zresztą niektóre dyscypliny podlegały analogicznym prawom, jakie obowiązywały w prozie artystycznej czyli retorycznej, jedne działy ulegały szybszej polonizacji, inne wolniejszej. Tu problemem zasadniczym nie była kwestia istniejącej tradycji, lecz po pierwsze — funkcja danej nauki w życiu społecznym i wzgląd na odbiorcę, po drugie — realne trudności związane z wymogami precyzyjnej terminologii, na której brak w mowie rodzimej narzekają stale tłumacze i autorzy. Szybki proces emancypacji języka polskiego w skali ogólnej ilustrują liczby podane przez historyków drukarstwa; w l. pół. XVI w. stosunek pozycji łacińskich do polskich wyraża się liczbami: 320 druków łacińskich i ok. 100 polskich. W 2. pół. tegoż stulecia na ok. 520 pozycji łacińskich wydano ok. 500 polskich. W w. XVII proces ten trwa jeszcze w pełni, przynajmniej w jego 1. pół.: na ok. 300 pozycji łacińskich ukazało się ponad 700 polskich; w drugim półwieczu stosunek wyrównuje się: wydano bowiem ponad 300 druków łacińskich i ok. 300 polskich. Teoria języka narodowego. Problematyka języka polskiego czy szerzej — narodowego była rozpatrywana zależnie od tego, w skład której większej całości wchodziła. Gramatyków i leksykografów interesowały jego wartości wewnątrzsystemowe (bo raczej w kategoriach wartości, a JĘZYK NARODOWY_______________________________________ 313 nie jakości były tu one rozpatrywane). Historyków obchodziła etnogeneza języka polskiego, jako równoważnik genezy samego narodu. Pisarzy, uczonych, wydawców i ludzi kultury łączył szeroki front walki o wyrobienie literackie polszczyzny i jej udział w życiu narodu. Dla apostołów reformacji i obrońców wiary katolickiej język polski był narzędziem ofensywy lub defensywy wyznaniowej. Wiele koncepcji antycznej wiedzy o języku przenikało bądź z współczesnych humanistycznych rozpraw i polemik, bądź bezpośrednio z pism starożytnych. Jedne stawały się przedmiotem osobnej uwagi, inne tkwiły w zapleczu jako zrozumiałe i powszechne sposoby myślenia o języku w ogóle: należały do nich antynomie „natury" i „umowy" — dwie koncepcje genezy mowy ludzkiej; „analogii" i „anomalii" — dwa poglądy na rozwój i zasadę istnienia języka jako określonego systemu lub jako produktu działania różnych sprzecznych i historycznie zmiennych tendencji ( -* gramatyka), definicja człowieka jako istoty mówiącej (homo loąuens) i teoria zawiązków społeczeństwa w świetle narodzin mowy ludzkiej. O analogii piszą gramatycy (np. Statorius) jako o podstawowym warunku, pozwalającym uznać polszczyznę za prawdziwy, podlegający naukowemu opisowi język i zestawiać go w przekładach bądź w poświęconych mu pracach gramatycznych lub słownikowych z językami klasycznymi albo z wyrobionymi literacko językami innych narodów. Chodzi tu oczywiście o pewną stabilność i jedność ponaddialektycznej normy, dotyczy zatem procesu, który właściwie dzieje się jeszcze nadal. Ponadto dowodem owej analogii jest zestawienie form fleksyjnych i słowotwórczych z trzema naraz językami „głównymi": łaciną, greką i hebrajszczyzną. Koncepcja anomalii wyjaśnia natomiast tendencje różnicujące. Teoria umowy zdaje się przyświecać całemu ruchowi kultywacji i rozwoju języka rodzimego, którego kształt - i to nie tylko artystyczny - można osiągać wspólnym społecznym wysiłkiem; głosi się zatem konieczność umiłowania ojczystej mowy i jej „ćwiczenia" w pracach filologicznych, naukowych i literackich