Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Podekscytowany strzałem pan Jalipoux nacisnął na spust powtórnie, trafiając tym razem w grubą warstwę stiuku na suficie, po czym zajrzał do lufy, by upewnić się, że istotnie stamtąd wydostaje się ogień towarzyszący hukowi. Doktor Ham McCormius bawił się słoikami zawierającymi trujące związki chemiczne. Odruchem właściwym dziecku wtykał do nich palec, który następnie wkładał do ust. Bobrując w laboratorium dostał się do pomieszczenia z klatkami. Dwie z nich rozbił, ale myszy prawdopodobnie mu uciekły, więc doktor McCormius szybko się do nich zniechęcił i poszukał sobie innej zabawki - kuwety z kwasem siarkowym. Malarka Ella Vinio udała się do bistra już z objawami puerylizmu. W drodze powrotnej porzuciła na schodach kanapki. Kiedy z nawyku skierowała się ku sztalugom, spostrzegła na nich pędzel. Maznęła nim po obrazie i jak dziecko włożyła go do ust. Przez otwarte okno ujrzała rozległą panoramę miasta, więc zaciekawiona wyszła na dach. Żyjąca samotnie emerytowana aktorka Linda po przebudzeniu, z przyzwyczajenia podeszła do toaletki, popatrzyła w lustro i na swoje kosmetyki, wyłowiła wzrokiem pomadkę do warg i zaczęła się nią bawić . Pomadką tą zamalowała swoje odbicie w psyche w gotowalni i w lustrze na korytarzu. Potem poszła do kuchni, gdzie po uszminkowaniu paru garnków zainteresowała się kuchenką gazową. Zdołała przekręcić cztery kurki, tylko te, które otwierały się bez trudu. Kurek piekarnika i kurek rusztu zabezpieczała blokada. J. T. Sanctor, mistrz świata w wyścigach samochodowych, bawił się w garażu. Podśpiewując często słyszany szlagier, zdemolował swój wóz. Później zaczął manipulować przy zaworach przepływomierza zbiornika paliwowego. Wypływająca mieszanka zalała posadzkę garażu i wypełniła otaczający garaż ściek, który służył do odprowadzania deszczówki. Wystarczyła iskra, by spowodować zapłon mieszanki. Wystarczyło, że J. T. Sanctor upuścił na beton coś metalowego. Dlaczego u tych sześciorga osób wystąpiły zaburzenia puerylne? Na to pytanie dała odpowiedź firma "Future Automatic". W Poniedziałek, w dzień poprzedzający infernalną serię zgonów, "Future Automatic" zwróciła się do państwa Jalipoux, Hama McCormiusa, Elli Vinio, aktorki Lindy i J. T. Sanctora - których adresy wyłowiono z książki telefonicznej - z prośbą o wypróbowanie nowego typu robota SELF-7. Roboty dostarczono do domów, ich odbiór został pokwitowany. Co się z nimi stało? Znaleziono je wszystkie w sobotę, za miastem, przy stacji wzmacniaków teledacyjnych, które łączą satelitową centralę informatyczną w Lowencie ze stołecznym Centrum Informatycznym. Od kilku dni abonenci centrali informatycznej uskarżali się na permanentne przekłamania informacji udzielanych przez Centrum. Ponieważ centrala pracowała bez zarzutu, grupa inżynierów pojechała sprawdzić wzmacniaki. Kierownik grupy zawiadomił o znalezisku swoich przełożonych, a ci - właściciela, czyli firmę "Future Automatic". Eksperci tej firmy rozebrali martwe mechanizmy. Obwody mnemoniczne wszystkich robotów były spalone. Powrócono do planów konstrukcyjnych i schematów SELF-7. Powołana ad hoc komisja zbadała obwody pamięciowe maszyn i poza drobnymi niedoskonałościami nie odkryła niczego. Powołano więc drugą komisję, w której obok cybernetyków zasiedli biolodzy. Obecność biologów okazała się nader cenna. Zwrócili oni uwagę na integralną część struktury mnemonicznej - blok mentalny będący nie tylko zalążkiem umysłu, ale także ośrodkiem kształtowania się odruchów, instynktów i taksji. Blok mentalnySELF-7 wyprofilowany został w kierunku gromadzenia informacji. Sposobów zdobywania wiedzy konstruktorzy robotom nie narzucili, by nie ograniczać ich możliwości, więc SELF-7 wypracowały je same - najprostsze i najefektywniejsze. Po nawiązaniu kontaktu myślowego z człowiekiem kopiowały engramy bezpośrednio z jego mózgu. Był to sposób prymitywny i wywoływał tragiczne skutki: ciężkie upośledzenie pamięci, amnezję, a w konsekwencji regresję do okresu dzieciństwa. Przyswojone od ludzi wiadomości, zazwyczaj ogólne i skąpe, wzmagały w SELF-7 głód wiedzy i sprzyjały rozwojowi informotaksji, która sprawiała, że robot rozpaczliwie szukał odpowiedzi na pytania mnożące się w jego bloku mentalnym i prędzej czy później - jak spragnione zwierzę do wodopoju - kierował się do wzmacniaków aż tętniących od informacji przesyłanych z Centrum. Im większą SELF-7 zdobył wiedzę, tym więcej palących problemów domagało się w nim rozstrzygnięcia. Najszybciej przy wzmacniakach znalazł się robot zasilony wiedzą uzyskaną od państwa Jalipoux i częściowo od ich gosposi oraz robot doktora Hama McCormiusa. Nazajutrz do obu robotów dołączył robot malarki Elli Vinio. Po następnej dobie zjawił się tam robot emerytowanej aktorki Lindy i robot automobilisty J. T. Sanctora. Wszystkie SELF-7 padły ofiarą własnej zachłanności. Ich obwody pamięciowe nie wytrzymały natłoku informacji i uległy zniszczeniu. Poza tym SELF-7 były niezrównane. Dlatego firma "Future Automatic" słusznie postanowiła nie zaprzestawać ich produkcji. Ulepszono i przekonstruowano jednak blok mentalny. Tak narodził się SELF-13 - robot absolutnie doskonały, robot, którego spotkasz w każdym domu, robot uczący się tylko do pewnego stopnia. SELF-13 ma na względzie wyłącznie dobro i wygodę człowieka. Twierdzę to z całą odpowiedzialnością. Na przykład mój pan, z zawodu dziennikarz, nie musi sięgać po pióro, ponieważ ja go właśnie wyręczam. A on? Siedzi sobie grzecznie w kojcu, buduje z klocków zamek, gaworzy do siebie cichutko i jest szczęśliwy. AKORD Słońce przygrzewało dość mocno, więc pracowali bez kombinezonów, rozebrani do pasa. Po obu stronach nasypu łąka rozbrzmiewała cykaniem świerszczy. Od czasu do czasu spoglądali w stronę tej soczystej zieleni, co wprost zapraszała do południowego odpoczynku. - Pieprzona robota - westchnął jeden. - Co chcesz - odpowiedział jego kolega