Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Kolejne krople wylądowały na rękawie młodzieńca zabawiającego rozmową grupę dziewczyn. Youssef musnął go w marszu, kierując wzrok wprost przed siebie, jakby nic się nie działo. Dwie panny biegły, by zdążyć na pociąg. Spray dosięgnął opasek na ich głowach. Nikt ze spryskanych nie zauważył delikatnej mgiełki, która pomknęła ku nim z tyłu czy z boku. Youssef znał się na rzeczy - ręka, którą kierował dyszę w stronę kolejnych ofiar, poruszała się w zupełnie naturalny sposób. Tego dnia pojemnik zawierał wodę. Wkrótce miał zostać napełniony czymś zgoła odmiennym. ¦..;.;.:':W.,:,,,<-@— :;¦', Ośrodek Rehabilitacji Ofiar Tortur, campus Uniwersytetu Minnesoty, Minneapolis, Minnesota - Cześć, Daria - powiedział Ford do kucharki, przeciskając się przez wąską kuchnię ku tylnym drzwiom budynku. Miał na sobie sportowe szorty i podkoszulkę. Krótkofalówkę i pistolet ukrył w torebce przy pasie. - Cześć, Greg - odrzekła młoda Murzynka. — Idziesz pobiegać? - Parę szybkich ruchów nie zaszkodzi. - Lubię szybkie ruchy. .,-:¦¦: Ford wyszczerzył zęby w uśmiechu. '' ' - Nie chciałbym ci zrobić krzywdy, dziewczyno. - Niegrzeczny Greg! - skarciła go Daria i zamachnąwszy się ścierką, trzepnęła go w szczupły bok. - No już, zmiataj stąd! Ford roześmiał się i zniknął za drzwiami. Wyszedł z budynku i z przyzwyczajenia przyjrzał się otoczeniu - najpierw dalszemu, potem bliższemu, zaczynając od szerokiej panoramy i stopniowo zawężając sprawdzany obszar - po czym ruszył truchtem długodystansowca. Przebiegł po niedużym wzniesieniu i dotarł do ścieżki rowerowej równoległej do River Road. Puścił się wzdłuż brzegu Minnesoty, meandrującej na południe. Był to przyjemny szlak: w miarę równy, o łagodnych zakrętach i niezliczonych pagórkach, obsadzony drzewami, a do tego z widokiem na rzekę. Ford biegał zazwyczaj pięć mil i z powrotem. Normalnie nie ćwiczył tak długich dystansów podczas misji, lecz nowy szef kazał nu1 dbać o formę. Ford lubił Dale'a Millera. Nie pracował z nitu nigdy wcześniej, chociaż służyli w Siłach Specjalnych w tytf 74 aIiiym czasie. Znał jednak innych ludzi z Delty i Siódmej Grupy> gdzie obu rzucił los. Bieganie było ulubionym zajęciem Forda podczas misji. Lubił wsłuchiwać się w rytm własnego ciała i znajdował przyjemność w pokonywaniu kolejnych wzniesień, a także, 0d czasu do czasu, w rywalizacji z innym miłośnikiem długich dystansów, dorównującym mu klasą. Biegnąc ścieżką, zauważył przed sobą kobietę o płynnych, szybkich i luźnych ruchach ramion i tułowia - bez wątpienia dobrze wyszkoloną zawodniczkę. Przyspieszył nieco i zrównał się z blondynką o włosach spiętych w długi koński ogon. - Cześć - rzucił między oddechami. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. - Cześć, nieznajomy. Świetny dzień na bieganie, prawda? Miała ledwie wyczuwalny obcy akcent. - Pewnie - zgodził się Ford. - Daleko biegniesz? - Nie bardzo... Dopiero wychodzę z kontuzji. A ty? - Pięć mil i z powrotem. - W takim razie nie zatrzymuję cię - odpowiedziała smukła blondynka. - Do zobaczenia! - rzucił Ford przez ramię, przyspieszając kroku. Czuł na plecach rozgrzewające spojrzenie nieznajomej. Isabelle Andouille zwolniła tempo, rozkoszując się łatwością biegu oraz uczuciem odprężenia po ciasnocie panującej na pokładzie transatlantyckiego samolotu. Mężczyźni są tacy prości, pomyślała nie pierwszy raz w swej karierze. Nigdy nie uważają kobiet za poważne zagrożenie. ¦ < (D__ Kwatera główna jednostki Dominance Rain, Fairfax, Wirginia - I jak to wszystko wygląda? - spytał Ray Dalton Mike'a Callana. - Całkiem ciekawie - odparł Callan. - Robota przebiega bez zakłóceń. Załatwiłem Dale'owi dobrą ekipę. Sam namówił Charleya Payne'a, żeby został jego zastępcą. - Jak sobie radzi Payne? - Dobrze. Praca idzie im gładko. Nie dostrzegli dotąd żadnych oznak obserwacji z zewnątrz. Pilnują Udaya, sprawdzili środki bezpieczeństwa ośrodka, którego podopieczny nie opuszcza, mają wsparcie policji campusu... Są w dobrej formie. Payne przeżywa drugą młodość. - A Dale? - Nie byłby szczęśliwy, gdyby wiedział, że to ty podpisujesz czeki. Wciąż pamięta tę sprawę z Jonnym Maxwellem, zapewne podobnie jak inni, którzy mieli z nią coś wspólnego. Ale robi swoje, i to dobrze. - Co jeszcze? - Dale uczestniczy w spotkaniach z psychiatrą, podczas których Uday wciąż wspomina o „Jedynym" i o „smutnych wakacjach". Dale podejrzewa, że to ważny motyw, być może związany z powodem, dla którego facet w ogóle trafił na tortury