Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Może się wam nawet zdawać, że zwyciężacie naturę. Przyznaję, że to tak naprawdę wygląda. Jesienna wspaniałość barw! Splendor chylącego się ku zachodowi słońca! A tymczasem we wszechświatach równoległych do waszego równoległe rasy ciągle się mozolą, ciągle cierpią, ciągle współzawodniczą i podlegają selekcji, i rosną w moc i energię! Pan Catskill w retorycznym triumfie machnął ręką pod adresem Utopian. — Nie chcę, żeby szanowny pan myślał, że krytyczne uwagi o pańskim świecie podane są w duchu nieprzychylnej opozycji. Przeciwnie. Wypływają one z jak najprzychylniejszych, no, i jak najlojalniejszych uczuć. Na waszej biesiadzie odgrywam rolę szkieletu, ale szkieletu przyjacielskiego i proszącego o przebaczenie, że jest intruzem. Stawiam wam tak nieprzyjemne i krytyczne pytanie, dlatego że muszę. Czyż naprawdę wybrana przez was droga jest drogą mądrości i przezorności? Życie wasze pełne jest słodyczy, światła — i wolnego czasu. Zgoda. Ale jeżeli istnieje ta mnogość wszechświatów, o których opowiedziałeś nam, czcigodny panie Serpentynie, w sposób tak jasny i wyczerpujący, i jeżeli jeden z nich otworzy się na drugi tak, jak nasz otworzył się na wasz, to powiedzcie mi, proszę, jak dalece bezpieczne jest wasze słodkie, promienne i swobodne życie? Rozmawiamy teraz ze sobą, oddzieleni sami nie wiemy jak kruchą przegrodą od nieprzeliczonych światów. I na tę myśl, panie, doznaję wrażenia, że słyszę — stojąc tutaj w tym pięknym miejscu wśród ogromnego, złocistego spokoju — prawie że słyszę tupot głodnych miriad, tak dzikich i zaciekłych, jak szczury lub wilki, prawie że słyszę wycie ras, wdrożonych do wszelkich cierpień i okrucieństw, groźbę straszliwych heroizmów i bezlitosnych podbojów… Nagle urwał i zakończył swój dyskurs. Uśmiechnął się słabo, a pan Barnstaple odniósł wrażenie, że był to uśmiech triumfu nad Utopią. Stojąc z rękami wspartymi na biodrach i nie odrywając ich zgiął się w sztywnym ukłonie i wyszeplenił w sobie właściwy sposób z okiem utkwionym w pana Burleigha: — Powiedziałem, co miałem do powiedzenia. Skończyłem. Wykręcił się i popatrzył na pana Barnstaple’a z taką miną, jakby mrugał. Skinął głową gestem, podobnym do uderzenia młota wbijającego gwóźdź w deskę, ruszył energicznie i poszedł z powrotem na swoje miejsce. V Urthred nie tyle odpowiedział panu Catskillowi, ile zaczął myśleć dosłyszalnie dla wszystkich, siedząc z łokciem wspartym na kolanie, a brodą na ręce. — Zawziętą niszczycielskość szczura — dumał — dziką krwiożerczość wilka, mechaniczną uporczywość osy i muchy oraz zarazków chorobowych — wszystko to wymazaliśmy z powierzchni naszego życia. To jest prawda. Położyliśmy kres tym wrogim nam siłom i nią straciliśmy nic godnego posiadania. Cierpienie, brud, rzeczy hańbiące dla nas — czy dla innych stworzeń — to wszystko przeszło lub przemija właśnie. Nie jest wszakże prawdą, że w naszym świecie zaginęło współzawodnictwo. Dlaczego on to mówi? Każdy czy każda pracuje tutaj ze wszystkich sił — dla wyróżnienia się i dla dobra powszechności. Nikt nie może wykręcić się oszukańczo od pracy i obowiązku, jak to czynili ludzie w wieku zamętu, kiedy nikczemnicy i chciwcy żyli i nurzali się w zbytku kosztem bardziej lekkomyślnych lub szlachetniejszych osobników. Dlaczego on mówi, że grozi nam. degeneracja? Wszak ta sprawa była już omawiana. Gnuśni, leniwi i źli wcale się tutaj nie rozpładzają. I dlaczegóż on nam grozi fantastycznymi najazdami z innych dzikich i barbarzyńskich światów? Przecież to my mamy możność otwierać drzwi na inne wszechświaty lub zamykać je — stosownie do chęci i potrzeby. Dlatego, że .wiemy. Możemy się na te światy przedostać — i zrobimy to, gdy osiągniemy odpowiednią technikę — ale oni nie będą w stanie przyjść do nas. Jest tylko jedna droga przełamania prętów w klatce życia: wiedza… Dziwny jest doprawdy umysł tego człowieka. Ci Ziemianie znajdują się dopiero na początku ery nauki. Faktycznie znajdują się w tej fazie strachu i zakazów, która w rozwoju Utopii nastała przed okresem ufności i zrozumienia. Z tej fazy własny nasz świat wyrwał się w ciągu ostatniej epoki zamętu. Umysły tych Ziemian przepojone są zakazami i strachami i chociaż świta im już w głowach, że mogliby może opanować swój wszechświat, ta myśl wydaje im się jeszcze zbyt przerażająca. Odwracają od niej umysły