Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Nie ulega natomiast wątpliwości, że nawet niemowlę jest istotą aktywną i z pewnością zmusza otoczenie do działania, starając się wywrzeć wpływ na jego zachowanie. Rozsądnie byłoby przyjąć, że niemowlę czy dziecko zaczyna mieć udział w podejmowaniu decyzji na tyle, na ile osiągnięcie upragnionego celu zależy od tego, jak postąpi. Klucz do całej sprawy tkwi w tym, czy pozytywnej reakcji towarzyszą pozytywne uczucia. Jeśli nawet niekwestiono- wane potrzeby fizjologiczne zostaną zaspokoję, ale będzie temu towarzyszyć oziębłość, wrogość czy lekceważenie, dziecko otrzyma wyraźny komunikat: jesteś kimś bezwartościowym. Otoczenie korzysta z nieskończenie wielu zróżnicowanych kulturowo sposobów, by zakomunikować dziecku: jesteś dla nas osobą ważną. Przekazuje ten komunikat bawiąc się z dzieckiem, dotykając je, troszcząc się o nie, modulując odpowiednio głos. Poczucie zaradności. Od wczesnego niemowlęctwa począwszy dziecku nieobce jest doświadczenie równoważenia obciążeń. Jest to jednak zazwyczaj doświadczenie o odcieniu negatywnym. Kiedy dziecko poddane zostaje tre- ningowi czystości, choć nie osiągnęło jeszcze odpowiedniej dojrzałości fizjo- logicznej, kiedy karmione jest w porach niezgodnych z jego potrzebami biologicznymi, mówimy, że jest przeciążone. Negatywne konsekwencje prze- ciążenia dla rozwoju poczucia zaradności mogą być nieobliczalne. Tak na- prawdę, problem pozytywnego rozwoju dziecka wysuwa się na plan pierwszy wtedy, gdy małe dziecko osiągnie gotowość do podjęcia zadania, które Erikson niefortunnie nazwał walką o autonomię (nie może tu być mowy o autonomii w pełnym tego słowa znaczeniu). Pod względem neurofizjologi- cznym dziecko jest już na tyle dojrzałe, by móc zatrzymywać i oddawać (stolec, przedmioty, ataki złości), przemieszczać się samodzielnie, eksploro- wać, manipulować i czekać. Innymi słowy, dziecko osiągnęło już gotowość dokonywania wyborów. Ta rosnąca gotowość powoduje, że zasady, wymaga- nia i wyzwania możemy rozpatrywać z punktu widzenia równowagi obciążeń. Kiedy oczekiwanie podporządkowania się określonym wymaganiom (wła- snym lub cudzym) nie jest absurdalne, kiedy wymagania te brzmią „rozsąd- nie" (dla nas lub dla ważnych osób z otoczenia), innymi słowy, kiedy u podstaw tych wymagań kryje się założenie, że zechcemy się tym wymaga- niom podporządkować lub nie, wtedy doświadczenie to wpływa w istotny sposób na poziom równowagi naszych obciążeń. Dla wyjaśnienia, jakie siły działające w dzieciństwie zapoczątkowują kształtowanie się poczucia zaradności, przydatna będzie przeprowadzona przez Condry'ego (1984) analiza procesu kształtowania się tożsamości płcio- wej. Condry'ego interesują role płciowe choć jak sam zaznacza, wchodzą one w skład szerszego zestawu ról społecznych, które sobie przyswajamy podczai socjalizacji pierwotnej i wtórnej. Autor ten zakłada, że „uczymy się (ról seksualnych] dlatego, że dzięki nim możemy poruszać się w świecie w sposób kompetentny. Dzięki nim możemy kontrolować świat społeczny (...) przewi- dywać i manipulować istniejącymi w świecie relacjami i strukturą przyczyn i skutków" (s. 489). Innymi słowy, dzięki rolom płciowym czujemy się kompetentni. To samo dotyczy innych ról społecznych. Charakterystyczne dla Condry'ego podejście nasuwa - jak już mówiliśmy - pewne podstawowe pytanie. „Kształtujemy w sobie trafny i skuteczny styl spostrzegania świata i myślenia o świecie. Uczymy się także sprawnych wzorców interakcji ze światem, które możemy wykorzystać do realizacji swoich zamiarów" (s. 490). Niektóre dzieci radzą sobie z tym lepiej, inne gorzej. Jakie doświadczenia sprzyjają rozwojowi w tym kierunku, a jakie go hamują? Problem ten ma dwa aspekty. Z jednej strony, świat społeczny stawia dziecku wymagania, które ono zechce spełnić lub nie. Z drugiej strony, dziecko wymaga, by inni robili to czy tamto i zmusza innych do tego czy tamtego, otoczenie zaś reaguje w sposób mniej lub bardziej satysfak- cjonujący. Tak stawiając sprawę widzimy, że podstawowym wymiarem relacji dziecka ze światem społecznym jest władza, a władza nigdy nie jest równomiernie rozłożona