Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

W państwie Eu-1 trzeba było włożyć sporo pracy w przekonanie zespo- lonych nacji, że wszystkie są równe i mają te same prawa. W innych krajach, niestety, wysiłki w tym kierunku są nie- wielkie lub zgoła żadne. Gdzieniegdzie zaś jawnie podsyca się dążenia dominacyjne i forsuje zbrojenia. Rozmówca Weredy, sumując swój wywód, wyjawił pesymizm co do powszechnej zgody Solotów w dającym się przewidzieć czasie. Póki tak jest, państwo Eu-1 też musi się zbroić, by powściągać rachuby przeciwników na wojnę zwy- cięską. Jak już wspomnieliśmy, w państwie Eu-1 kultura odgrywa dużą rolę. Jest ona też przedmiotem narodowych ambicji. Wiele starań wkłada się w to, by prezentować ją ob- cokrajowcom, na miejscu i poza granicami. Gospodarze bez wątpienia byliby radzi zaimponować nią nam. Wiedzieli już jednak, że nie jesteśmy na te doznania podatni, wszelkie zaś zmyślenia i sztuczności nużą nas. Próbując pogodzić je- dno z drugim zawieźli nas wieczorem na coś pośredniego między sztuką a pokazami fizycznej sprawności. Były to wy- stępy par tanecznych w ramach łyżwiarskich mistrzostw kra- ju. Pojechaliśmy na tę imprezę nastawieni sceptycznie. Odbywała się ona na sztucznym lodowisku w krytej hali. Po- wiadomiona o naszym przybyciu publiczność zareagowała długotrwałymi oklaskami. To było miłe, ale nie pomniejszyło naszej rezerwy wobec rozpoczynającego się widowiska. Przy akompaniamencie muzyki kolejne pary — na ogół bardzo młode — prezentowały swój łyżwiarski i gimna- styczny zarazem kunszt. Z początku patrzyliśmy na to z za- ciekawieniem jako na pokar zadziwiającej sprawności ciał, robiących wrażenie zbudowanych ze sprężyn i gumy. Ten podziw powinien się jednak wyczerpać, gdyż występujące po sobie pary wnosiły pod względem fizycznej zwinności niewiele nowego; wszystkie były wyćwiczone znakomicie. Tymczasem znudzenie nas nie ogarniało, patrzyliśmy z przy- jemnością na taneczne ewolucje zawodników. Nie drażniła nas nawet dość głośna muzyka. Wytrwaliśmy bez znużenia do końca pokazów, potem zaś oklaskiwaliśmy wraz z Solo- tami parę uznaną przez sędziów za najlepszą. W powrotnej drodze Selima, nasz psycholog, oznaj- miła żartobliwie, że musimy wykazać więcej hartu, gdyż grozi nam duchowe zakażenie irracjonalnymi upodobaniami Solotów. 16 Wyrażone przez nas życzenie wyjścia poza sale konferencyjne zostało przez gospodarzy spełnione. Przez trzy kolejne dni uczestniczyliśmy — grupowo i pojedynczo — w życiu obywateli państwa Eu-1. Ale już w pierwszych godzinach tego uczestnictwa stwierdziliśmy, że niewiele ono da, jeśli będziemy od początku rozpoznawani jako przyby- sze z kosmosu. Zaciekawienie i gościnność Solotów były tak zaborcze, że natychmiast przemienialiśmy się z obserwato- rów w przedmioty zainteresowania, troski i różnorakich za- proszeń. Był tylko jeden sposób na to: upodobnić się do So- lotów i udawać zagranicznych turystów, których przewijało się przez stolicę Eu-1 bardzo wielu. Gospodarze dostarczyli nam stosowne ubiory i po- uczyli, jak się zachowywać. Choć podtrzymywali zapewnie- nie, że nie ma u nich terrorystów ani porywaczy, nie zgodzili się na wypuszczanie nas z rezydencji bez ochrony. Była ona jednak dyskretna i Soloci, z którymi się kontaktowaliśmy, nie zauważali strzegących nas z oddalenia opiekunów. Sensa- cję budziły natomiast minitranslatory — lecz tylko dwukrotnie rozpoznano nas z ich powodu jako Logotów. Na ogół da- wano wiarę wyjaśnieniu, że to wypróbowywany właśnie naj- nowszy wynalazek. Te trzy dni uczestnictwa w życiu Solotów nie po- większyły naukowego plonu naszej wyprawy. Pozwoliły nam jednakże zaznajomić się z egzystencją zwykłych ludzi. Na ogół spotykaliśmy się ze skargami na warunki bytowania w wielkim mieście. Nasi rozmówcy narzekali na zgiełk, cia- snotę, spaliny, tłok w środkach komunikacji, uliczne korki, awarie urządzeń technicznych i brak kontaktu z przyrodą. Ale prawie nikt nie przejawiał gotowości opuszczenia stolicy, gdyby nadarzyła się sposobność. Z drugiej strony — jak się dowiedzieliśmy — mieszkańcy prowincji marzą o przepro- wadzce do wielkich miast i nie szczędzą starań, by to pra- * gnienie ziścić. Owe starania są tak prężne, że w niektórych metropoliach stawia się im tamę prawną w postaci ograni- czeń meldunkowych. To współistnienie narzekań na wielkie miasta i chęci mieszkania w nich występuje we wszystkich odwiedzonych przez nas krajach planety Sol-3. Statystyki dowodzą, że pragnienia mają większą siłę, należy przeto spodziewać się dalszej urbanizacji planety. Państwo Eu-1 jest krajem ciężko doświadczonym przez wojny. Odcisnęło się to na świadomości jego obywa- teli i znajduje różne przejawy, nie spotykane w państwie Am-1, którego byt nie bywał zagrożony