Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Najbardziej smakowały im chyba kozy. Jednak, mimo ciągłych wysiłków Artura, bogowie nie byli w sta- nie rozróżnić zwierząt bezpańskich od domowych. Swój łup przyno- sili do domu w środku nocy i albo jedli na surowo, albo wkładali do wielkiego gara na makaron, żeby trocheje zmiękczyć. Ten proceder nie pozostał niezauważony. Najpierw w lokalnej prasie pojawiły się artykuły o nagłym wzroście kradzieży zwierząt hodowlanych i do- mowych w hrabstwie Magnolia oraz częściowo w hrabstwach Dade i Broward. Potem Lefi udał się ponownie do Królestwa Bogów i przyniósł następną porcję złota. Artur zamienił je na pieniądze i po kilku ekspe- rymentach kupił krwistą siekaninę w opakowaniach po dwadzieścia pięć kilogramów. Bogowie pożerali ją na surowo. Bardzo lubili też chorizo na surowo. Artur zamówił je w najbliższej hurtowni żywno- ści meksykańskiej jako dostawę codzienną. Wydawali pieniądze nie tylko na żywność. Bogowie potrzebo- wali również odzieży i domagali się znacznych ilości kamieni pół- szlachetnych do dekorowania ołtarzy, które wznosili sobie w różnych zakątkach domku. Artur płacił za to wszystko pieniędzmi uzyskany- mi za złoto, ale w końcu i tych zaczęło brakować. Czek za akcje ko- palni w dalszym ciągu był zamrożony. Trzeba było czekać na zakoń- czenie śledztwa i ustalenie ostatecznego kursu akcji. Właśnie w tym czasie do Artura wpadła na chwilę jego narze- czona. Mimi była niewysoka, z mysio-brązowymi włosami, wpada- jącymi w kolor cielisty, chudymi łydkami i średniej wielkości pier- siami. W dniu przyjazdu ubrana była w wykrochmalonąbluzkę z ża- botem, prostą spódnicę i eleganckie skórzane pantofle klasycznego wzoru. Artur poznał Mimi w domu towarowym Saksa na promenadzie w Tahiti Beach. Na urodziny ciotka dała Arturowi bon towarowy o wartości pięćdziesięciu dolarów. Artur poszedł do Saksa zobaczyć, co można za to kupić, ale nie znalazł nic, co by się mieściło w tej cenie. Udał sią więc do głównej informacji i spytał, czy może zamie- nić bon na gotówkę. Mimi pracowała w stoisku informacji. Poinformowała go, że Saks nie wymienia bonów na gotówkę i zaproponowała, aby kupił krawat. Artur nigdy nie nosił krawatów i nie potrafił wybrać, więc Mimi po- szła z nim do odpowiedniego stoiska i wybrała różowo-żółty. Powie- działa, że będzie pasował do jego cery. Artur podziękował jej my- śląc, że to komplement. Potem poszli na kawę i rozmawiali. Artur podziwiał Mimi, bo miała klasę. Jej podobała się jego podatność, co jest ważne, jeśli się chce wyszkolić mężczyznę w posłuszeństwie. Ona była niewielka, wyglądała jak śliczna lalka Barbie. On był wysoki i przygarbiony, przypominał człapiącego, młodego Abe Lincolna z okresu, gdy miał jeszcze nieskonkretyzowane poglądy, zanim wpadł na genialny po- mysł uratowania swojego kraju i uwolnienia niewolników. Klasa i po- datny charakter jako główna przyprawa. Jaką wspaniałą parę będą stanowić! Obok takiej szansy nie można przejść obojętnie. Zaczęli się umawiać na randki. Jemu podobała się jej aura nie- dostępności. W dzisiejszych czasach swobody obyczajowej kobiet, które są aż przerażające w swojej lubieżności (przynajmiej tak to widać na filmach) okazało się, że Mimi jest bardzo dobrze wycho- wana. Ona podziwiała jego wzrost. Jak wszystkim wiadomo z Psy- chologii współczesnej, wysokim, szczupłym mężczyznom interesy idą lepiej niż niskim i grubym. Ich rodziny, chociaż może nie tańczyły z radości, ale i nie sprze- ciwiały się. Obie i tak położyły krzyżyk na swoich pociechach wiele lat wcześniej, chociaż każda z innego powodu. Dwudziestoletnia Mimi ukończyła dwie klasy szkoły średniej w Palm Beach i koniecz- nie chciała się usamodzielnić, wyprowadzić z domu rodziców „na swoje". Dwudziestosiedmioletni Artur, doktorant z mitologii porów- nawczej, chciał mieć żonę, która by się krzątała po domku odziedzi- czonym po rodzicach. Za pośrednictwem Sammy'ego, który miał wszędzie kontakty, Artur kupił Mimi pierścionek zaręczynowy z szarawobiałym diamen- tem. Mimi uważała, że pierścionek ładnie wygląda na jej małej dło- ni. Dali ogłoszenie o swoich zaręczynach, ale zmieniali temat, kiedy ludzie pytali o datę ślubu. Gdy Mimi poznała Artura trochę lepiej, zaczęła wątpić, czy on rzeczywiście jest taki podatny, na jakiego wyglądał. Artur zawsze lubił sprawiać ludziom przyjemność, ale miał głęboko zakorzeniony brak zaufania we własne siły i niechęć do działania, co stawało się coraz wyraźniej widoczne w miarę, jak mijały tygodnie i miesiące. Jeśli chodzi o Mimi, to rzeczywiście była delikatna, ładna i odzna- czała się doskonałymi manierami, ale miała również głęboko zako- rzenioną niechęć do mężczyzn, co trudno było ukryć. Sammy, który nie traktował życia poważnie i raczej uważał się za komedianta, za- uważył jej cofnięte czoło i dolną szczękę z wystającymi przednimi zębami, co upodobniało ją do atakującej fretki na wysokich obca- sach. Arturowi nie podobało się to porównanie. Dla niego Mimi była piękna. Wiedział, że w jakiś sposób do siebie nie pasują, aleją ko- chał albo ściślej mówiąc pożądał jej, chociaż nic nie osiągnął