Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Jednakże cała armia „naukowego” kreacjonizmu zgodna jest co do jednego — wykazuje rzekomą niedoskonałość teorii ewolucji. Twierdzą, iż ewolucjoniści nie są w stanie na podstawie żadnych skamieniałości wskazać stadium pośredniego pomiędzy gatunkami, że datowanie za pomocą pomiarów radioaktywności jest niepewne, że możliwe są inne wyjaśnienia tego czy innego faktu, i tak dalej. Ponieważ teoria ewolucji nie jest doskonała w każdym szczególe i jest jeszcze wiele kontrowersji pomiędzy samymi naukowcami, kreacjoniści argumentują, iż cała teoria musi być z gruntu fałszywa i że naukowcy popierający ewolucję opierają swoje poglądy na ślepej wierze i dogmatyzmie. (Trzeba tu wspomnieć, że kreacjoniści są tutaj na swoim gruncie. Żyli przecież w ślepej wierze i dogmatyzmie od urodzenia i miło jest widzieć, jak łatwo rozpoznają go jako szatana.) Do pewnego stopnia mają w tym rację. Szczegóły procesów ewolucji nie są do końca poznane. Odkąd Darwin w 1859 roku opublikował swoją teorię powstawania gatunków na drodze selekcji naturalnej, naukowcy ciągle ją poprawiają i modyfikują. Poza tym w poprzednim i bieżącym stuleciu dokonano tylu nowych odkryć w paleontologii, fizjologii, mikrobiologii, biochemii, etologii i innych dziedzinach nauki, iż możemy oczekiwać udoskonalenia teorii Darwina. W istocie już ją udoskonaliliśmy. Ale przecież proces ten się nie zakończył. I nigdy się nie zakończy, dopóki ludzie będą zadawali pytania i oczekiwali lepszych na nie odpowiedzi. Szczegóły teorii ewolucji są ciągle przedmiotem dyskusji i sporów, dlatego właśnie, że naukowcy nie są zaślepieni ani dogmatyczni. Nie akceptują poglądów, nawet tak wielkiego myśliciela, jakim był Darwin, bez ich weryfikacji ani nie wahają się poprawiać go, ani nie akceptują żadnej nowej idei bez wszechstronnego zbadania przemawiających za nią argumentów. A nawet wtedy, kiedy idea jest już powszechnie uznawana, gotowi są w każdej chwili ją odrzucić, gdy pojawią się nowe fakty, które by ją podważały. Jeżeli jednak uznamy, iż teoria nie jest całkowicie doskonała i zawiera jakieś wątpliwe szczegóły, czy oznacza to, że mamy odrzucić ją w całości? Rozważmy następujący przypadek. Ja prowadzę samochód i ty go prowadzisz. Ja nie orientuję się dokładnie w szczegółach funkcjonowania silnika. Ty być może również. I może się zdarzyć, że nasze mgliste i przybliżone wyobrażenia o pracy samochodu będą ze sobą sprzeczne. Ale przecież nie musimy chyba z tego powodu dojść do przekonania, że samochód nie jedzie, czy że w ogóle nie istnieje? Albo jeśli nawet nasze zmysły zmusiłyby nas do wiary, że samochód naprawdę istnieje i mimo wszystko jedzie, to mielibyśmy, z powodu zbyt wątłej naszej wiedzy o pracy mechanizmów, dojść także i do przekonania, iż auto jest napędzane przez niewidzialne konie? A większość naukowców przyznaje, że mają odmienne zdania o pewnych szczegółach teorii ewolucji albo że inaczej interpretują, z konieczności niedoskonałe, skamieliny. Tym niemniej całkowicie akceptują samo istnienie procesu ewolucji. Nikt z nich również nie uważa, że niedoskonałość tej teorii, czy może nawet samych jej twórców, powinna prowadzić do obdarowania kreacjonizmu wiarygodnością. Przypuśćmy, że pewna grupa ludzi dając wiarę swoim zmysłom utrzymuje, że Empire State Building jest drapaczem chmur, podczas gdy inni, powołując się na osiemnastowieczne opisy tych okolic, twierdzą, iż jest to Wielka Chałupa wiejska pomalowana w biało– niebieskie pasy. Jeżeli na dodatek okaże się, że ci pierwsi wcale nie są pewni czy drapacz ma widokowy taras, to nie będą mieli szansy przekonać ani siebie ani oponentów: może rzeczywiście przypadkiem jest to chałupa? 5. Argument z przeinaczeń i fałszerstw nauki. Kreacjoniści przyswoili sobie wystarczający zasób słownictwa naukowego, aby ich próby zdyskredytowania ewolucji ubrać w naukowe szaty