Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Niewątpliwie już w ostabnim okresie reądów Stefana Batore= go po.dobny plan musiał uważać za ozbawiony sensu pry- mas Stanisław Karnkowski, który kilka lat później pisał: "my nic nie mamy do odbierania cesarzowi tureckiemu, gdyż ni tylko nic nam nie zabrał, ale gdy nasi cżęstokroć je o brali: czasem przeglądał, czasem przyjacielskie, żeby mu beło na- grodzono abo wrócono, żądał"5'. Pełne naczenie słów pry- masa można zrozumieć przypomniawszy jego przekonanie o priorytecie zagadnień bałtyekich i zasługi dla sprawy do- n ,inżu%rc 7n,arżs. Rewolu ja założeń pfllityki polskiej, ja'ką przy niosły dzie- sięcioietnie rządy króla Stefana, nie była udana. ChoE wiązała się z zaprzepaszezeniem dziejowych możliwości, właściwie po- została tylko próbą rewolucji. Próbą nieudaną, bo udaremnio= ną przez opór społeczeństwa. Zaś instynkt polityczny oby- wateli, widoczny w tym oporze, był rękojmią, że znożliwa będzie orlbudowa polskiej polityki zgodnie z jej tradycyjny- mi założeniami. Wybór Zygmunta III Wazy, koronowanego 27 grudnia 1587 roku koroną jego "wujów, dziadów i nad- dziadów", był takiej odbudowy kamieniem węgielnym. Prżez wybór ten przesądzono, iż król Pols!ki zasiądzie na branie Szwecji, a Bałtyk i jego wybrzeża nie przestaną miee prio- rytetu w polityce polskiej. Jedną z pierwszych cegiełek bu- dowli położył sam król, zaprzysięgając w końcu stycznia 1588 roku piętnastoletni rozejm z carem Rosji Fiodorem, sy- nem Iwana Groźnego. Pogłoski o "hiszpańskiej maszkarze" (tak zwali nieśmiałe- go króla nielicżni niezadowoIeni z jego wybonu), która rzy- jechała ze Szwecji, mogłyby ńiepokoić, gdyby obywatelśki instynkt ogółu miał osla'bnąć. Pierwsze pięć lat rządów Zygmunta III Wazy upłynęło,po znakiem wewnętrznyeh niepokojów, wywoływanych przez skrajne śro dowiska katolickie i różnowieneze, które mimo róż- nic wyznaniowych łączyła niechęć do nowego króla oraz fakt, że oba znajdowały się w wyraźnej mniejśzości. Ale demo- kratyczne instytucje państwa z jednej strony pozwoliły mniejszościom na wyrażenie przekonań, z drugiej zaś - z ca- łym szacunkiem - złożyły ich propozycje do lamusa. Tak więc przed sejmem inkwizycyjnym 1592 roku ftzeczpospolita nie znalazła się w stanie wojny z Tureją, do czego dążył "spadkobierca myśli" króla Stefana, kanelerz i hetman wiel- ki koronny w jednej osobie. Natomiast król, oskarżony na sejmie ińkwizyeyjnym o zamia porzucenia państwa a nawet o frymarezenie koroną, zdołał tę koronę bez większego trudu utrzymać. Zaś gdy pół roku później, na sejmie 1593 rc ku, król Zygmunt III poprosił pozostałe stany o zgodę na ehwi- lowy wyjazd do Szwecji, udzielono mu jej bez obaw, że nie wróci. Jego powrót zdziwił niewielu, a większość cieszyła się tym, co król ze sobą przywiózł, mianowieie tytułem korono- wanego króla Szwecji. Tylko kanelerz, jakby nie mógł na to patrzeć, wyjechał o Mołdawii z częścią państwowego woj- śka, by w roiku 1595 udzielić popancia swemu przyjacielowi, Jeremiaszowi Mohyle. Naruszył przez to niepisane porozumie- nie Polski i Tureji odnoś!nie utrzymania mołdawskiego sta- tus quo. W wielu prywabnych Iistach i wypowiedziach wybitni nę- żowie stanu nie szezędzili wyrazów potępienia dla tego kroku, lg 18 acz - co 'Ayło przejawem staropolskiej kultury politycznej- nie sprzeciwili się, gdy z ziem, w których majątki kanelerza zajmowały przeważającą część szlacheckiego areału, rozległy się nawoływania, by sejm nagrodził jego moldawskie zasłu- gi.5s Wszelako gdy w raku 1600 kanelerz po raz drugi wy- stąpił w obronie Jeremiasza Mohyły a przeciwko hospodarowi Wołoszezyzny, Mishałowi alecznemu, śprawa była daleko po ażniejsza. ByŁo to bowiem wystąpienie przeciwko sile, która wyrastała w południowej części Europy Środkowej jako siła w zasadzie rodzima a na pewno niezależna tak od Stam- buŁu, jak i Wiednia. Książę Michał Waleczny łątzył w so- bie właściwą rumuńskiej dyplomacji odpowiedzialność za sło- wo z rzadko spotykaną odwagą osobistą, której zawdzięczał przydomek. Bił i Turków, i Niemców. Jednocześnie cieszył się poparciem jednego z najwybitniejszych mężów stanu Rze- czypospolitej, a zarazem jednego ze współtwórców Unii Lu- elskiej, księcia Konstantyna Ostrogskiego - osobistości wy- bitnie zasłużonej dla odrodzenia Cerkwi na Rusi Koronnej