Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Kościołem szkolnym był kościół św. Józefa Oblubieńca zwany potocznie kościołem Karmelitów przy Krakowskim Przedmieściu 52/54. Znajdował się on zresztą niedaleko szkoły, która w czasach braci Rostworowskich mieściła się przy ul. Traugutta, na rogu Krakowskiego Przedmieścia. Był sierpień 1923, kiedy młody Wojciech Rostworowski przekroczył próg gimnazjum. Rozpoczął naukę w klasie IV, gdyż synowie z rodzin ziemiańskich i arystokratycznych, stanowiący zasadniczą część uczniów, długo uczyli się w do- 30 Ojciec Piotr mu i do szkoły przybywali najczęściej w czwartej, piątej czy nawet szóstej klasie. Ojciec Piotr, jak sam zaświadczał, należał do prymusów: „Bóg mi dał dobrą inteligencję tak, że nauki nie sprawiały mi trudności i miałem dobre wyniki bez wielkiego utrudzenia". Rzeczywiście, w latach przedmaturalnych był zdecydowanie najlepszym uczniem swojego rocznika. Razem z bratem wyróżniali się w szkole nie tylko inteligencją, ale i delikatną urodą, niemal dziewczęcym wdziękiem, toteż obu natychmiast przezwano: Wojciecha - Zosia, Henryka - Jadzia. Szkoła miała wielki dziedziniec, boisko, gdzie grano w siatkówkę i koszykówkę, ćwiczono na ,, -lekcjach gimnastyki, odpoczywano w czasie dużych pauz. Ale, jak pamiętają rówieśnicy, dobre wychowanie nie pozwalało Szeszkowi grać w piłkę nożną czy tenisa, wagarować — nawet pod okiem i za zgodą nauczycieli - czy brać udział w innych imprezach typowych dla tego wieku. A mimo to przez wszystkich był lubiany i szanowany. „Zawsze jednak trochę żal mi było, że nie jest taki, jak my wszyscy"— wspomina jego kolega Szkolny Wacław Fot. 5. Wojciech - o. Piotr (z lewej) i Henryk Kfyszewski. Rostworowscy 31 „Bóg dał mi dobrą rodzinę" Będąc uczniem „Wielopolskiego", był Wojciech Rostwo-rowski świadkiem kilku ważnych wydarzeń w życiu szkoły. 14 września 1923 roku kardynał Aleksander Kakowski świętował sześćdziesiąte urodziny. Dyrektor gimnazjum Adam Jaczynowski z ks. Romanem Archutowskim i dziesięcioma uczniami z klasy VIII złożyli osobiście życzenia jubilatowi. W roku 1924 odwiedził Polskę marszałek Francji Ferdynand Foch. Na rogu Krakowskiego Przedmieścia i ul. Traugutta witała go młodzież ubrana w przepisowy strój: czapkę - granatowe, francuskie kepi ze skórzanym, czarnym paskiem nad daszkiem, granatowe spodnie i granatową kurtkę. Chłopcy machali chorągiewkami o barwach polskich i francuskich. Corocznie obchodzono uroczystości ku czci św. Stanisława Kostki - patrona szkoły, opiekuna młodzieży, jednego z głównych patronów Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tradycyjnie był to zawsze dzień wolny od nauki. Rano wszyscy szli do kościoła Karmelitów na Mszę świętą, potem w sali gimnastycznej odbywała się akademia, w czasie której przedstawiano sceny z życia świętego. Szczególnie uroczystą oprawę miały obchody dnia patrona szkoły w roku 1926. Była to nie tylko doroczna uroczystość, ale także 200 rocznica jego kanonizacji. „Wielopolski" był szkołą znaną i uznawaną. Wśród jej absolwentów znalazło się wiele wybitnych osobowości, m.in. Witold Gombrowicz, maturzysta z roku 1922, wybitny pisarz, autor powieści i utworów dramatycznych, Stanisław Baliński, poeta, autor zbiorów wierszy, a także noweli i przekładów poezji francuskiej, angielskiej, rosyjskiej i włoskiej. W murach tej szkoły naukę pobierali Henryk Sztompka, pianista, laureat Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina w 1927 roku za wykonanie mazurków, juror wielu międzynarodowych konkursów pianistycznych, czy Antoni Unie-chowski, rysownik, autor ilustracji książkowych m.in. do 32 Ojciec Piotr „Anny Kareniny" Lwa Tołstoja czy „Lalki" i „Emancypan-tek" Bolesława Prusa. Do grona uczniów gimnazjum należał Władysław Bartoszewski, więzień Auschwitz, współtwórca Rady Pomocy Żydom „Żegota", uczestnik powstania warszawskiego, współredaktor „Tygodnika Powszechnego", przewodniczący Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum w Oświęcimiu i minister spraw zagranicznych. Wśród absolwentów znaleźli się także Wojciech i Henryk Rostworo-wscy. ,¦¦¦¦¦¦¦ ¦¦ , , ; ..- .,. > Ten, wydawać by się mogło, najbardziej beztroski okres życia naznaczyła śmierć matki. Ostatnią wolą odchodzącej było, aby wychowanie dzieci powierzono niani i guwernantce Katarzynie Clinton