Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Czyn etycznie dobry Po wszystkich przygotowaniach mo¿emy wreszcie podj¹æ próbê zrozumienia ludzkiego czynu dobrego. Spróbujmy zatem zobaczyæ, jaki jest mechanizm jego powstawania i gdzie ostatecznie ma on swe korzenie. Zagadnienie jest pod ka¿dym wzglêdem skomplikowane. Przypomnijmy sobie najogólniej sytuacjê, w której znajduje siê ka¿dy cz³owiek. Oto g³êbia jego osoby. Pod powierzchni¹ zmiennych nastrojów kryje siê jej rdzeñ: ludzkie wolne i autonomiczne "ja". W nim le¿y ostateczne Ÿród³o naszego dzia³ania. Ono stanowi centrum naszej osoby. Wokó³ nas istnieje œwiat wartoœci, stosownie do którego mamy wybieraæ i postêpowaæ. Istnieje zatem to, co dobre, to, co godne mi³oœci, to, co sprawiedliwe, to, co s³uszne. Otaczaj¹ce mas wartoœci wp³ywaj¹ na nas. Skierowuj¹ ku sobie nasze sumienie, a poprzez sumienie poci¹gaj¹ ku sobie nas, nasz¹ wolnoœæ i nasze "ja". Ponad nami istnieje Bóg. Bóg jest wartoœci¹ najwy¿sz¹ i twórc¹ wszystkich wartoœci etycznych. Nasze "niespokojne serce" ostatecznie poprzez wszystkie wartoœci zmierza ku Niemu. I w tym szczególnym kontekœcie rodzi siê nasz dobry czyn. Mo¿na powiedzieæ, zaczynaj¹c niejako od góry, ¿e jest to taki czyn, którego wymaga od nas Bóg, który ponadto zostaje spe³niony zgodnie z obiektywn¹ hierarchi¹ wartoœci etycznych, dalej zgodnie z g³osem pewnego i prawdziwego sumienia przeduczynkowego i wreszcie taki czyn, który wyp³yn¹³ z g³êbi ludzkiej wolnoœci. Rozpoczynaj¹c niejako "od do³u", mo¿na na to samo pytanie odpowiedzieæ nastêpuj¹co: dobry czyn to czyn, który wy³ania siê z naszej wolnoœci, jest zgodny z sumieniem, zgodny z obiektywn¹ hierarchi¹ wartoœci etycznych i zgodny z wol¹ Boga. Mo¿na to tak¿e uj¹æ krócej: dobry czyn to czyn zgodny z wol¹ Boga, bo domyœlam siê s³usznie, ¿e bêdzie to jednoczeœnie czyn wolny, czyn zgodny z prawdziwym sumieniem i obiektywn¹ hierarchi¹ wartoœci etycznych. Mogê te¿ powiedzieæ: zgodny z prawdziwym sumieniem, bo i taki czyn bêdzie w harmonii z ca³¹ reszt¹. Pe³na struktura dobrego czynu jest jednak taka, ¿e jest on w zgodzie z wol¹ Bo¿¹, z wartoœciami etycznymi, z sumieniem, i jest w wolny sposób podjêty. W dalsze szczegó³y nie bêdê ju¿ tutaj wnika³. Jedno tylko wymaga bli¿szego rozwa¿enia. 1. WyobraŸmy sobie tak¹ sytuacjê: Oto na ulicy spotykamy kogoœ, kto nas po prostu nie lubi. Z niewiadomych nam powodów ten ktoœ wyœwiadcza nam jak¹œ przys³ugê. Nied³ugo potem spotykamy kogoœ, kto nas kocha i kogo my kochamy. I ten ktoœ znowu nam wyœwiadcza podobn¹ przys³ugê. Jak my oceniamy obydwa czyny? Oczywiœcie naszemu wrogowi przyznamy jak¹œ iskrê dobra w sercu. Ale zaraz te¿ dodamy: on nas przecie¿ w gruncie rzeczy nienawidzi; to, co uczyni³ dla nas, jest sporadycznym wypadkiem, a mo¿e nawet wynika z ob³udy, bo w gruncie rzeczy to cz³owiek przewrotny i wcale nie chce naszego dobra... Zupe³nie inaczej potraktujemy przys³ugê cz³owieka, który nas kocha. Wartoœæ jego czynu bêdzie b³yszczeæ w naszych oczach jak niczym niesfa³szowane z³oto. Powstanie w nas uczucie wdziêcznoœci i wzrost naszej mi³oœci. I tak oka¿e siê, ¿e ten sam dobry czyn ma zupe³nie inny charakter zale¿nie od tego, czy spe³niaj¹ca go osoba jest w stanie mi³oœci ku nam, czy spe³niaj¹c go mimo wszystko trwa w stanie nie-mi³oœci. Przenieœmy teraz tê sytuacjê na nasze stosunki z Bogiem. S¹ ludzie, którzy ¿yj¹ w stanie grzechu ciê¿kiego i mimo to spe³niaj¹ wiele dobrych uczynków. I s¹ tak¿e ludzie, którzy ¿yj¹ w stanie ³aski i równie¿ spe³niaj¹ dobre uczynki. Jest rzecz¹ zrozumia³¹, ¿e inny charakter maj¹ w oczach Boga jedne i drugie uczynki. I tak pierwsze rozgrywaj¹ siê w ca³oœci na p³aszczyŸnie natury: tu czerpi¹ swój pocz¹tek i tu` znajduj¹ swój koniec. Drugie maj¹ swój oddŸwiêk na p³aszczyŸnie "nadnatury", s¹ nadnaturalnie dobre. Na ich czysto naturalnych wartoœciach nadbudowuje siê jeszcze wartoœæ nadnaturalna. Teologia nazywa je uczynkami zas³uguj¹cymi