Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Po uroczystym obiedzie na cześć honorowego gościa i krótkiej przechadzce po historycznych miejscach Wittenbergi wszyscy zostali zaproszeni na uroczystą sesję Rady do niewielkiego zamkowego kościoła, który pękał w szwach - ludzie zapełniali też sam dziedzniniec zamku, ulicę i pobliski rynek, oglądając na telebimach przebieg zebrania.Byli oczywiście przedstawiciele telewizji, choć ich liczba, ze względu na szczuplość miejsca, została poważnie ograniczona. Papież zasiadł na przygotowanym dla niego miejscu, po prawej stronie prezbiterium, przy wejściu do którego, niemal pod amboną, znajdowały się nagrobne tablice Lutra i Melanchtona, ojców Reformacji. Obok niego usadzono kilku spośród katolickich biskupów, po drugiej stronie zasiedli biskupi i superintendenci luterańscy i reformowani. Nastąpiło kurtuazyjne powitaniu, na które papież odpowiedział spontanicznie, bez kartki. Potem wygłoszony został przez profesora Eugena Kohlera, katolickiego wykładowcę historii Kościoła wykład na temat wydarzeń, które miały miejsce w tym miejscu prawie pięćset lat temu. Wszyscy obecni zauważyli, że sformułowany był bardzo oględnie. Kończył się wnioskami natury historycznej: streszczał skutki Reformacji dla obydwu stron ówczesnego rozłamu. Po odśpiewaniu przez obecnych pieśni "Eine feste Burg ist unser Gott" (Bóg jest nam skałą zamkiem schronienia), napisanej przez Marcina Lutra (od dawna zawartej także w niemieckich śpiewnikach katolickich) nastąpił drugi referat: tym razem profesor Seitz, znany powszechnie teolog ewangelicki streszczał wysiłki ekumeniczne, podejmowane od połowy XX wieku z obydwu stron. Główne miejsce w tym referacie zajmowały te działania, które podjął obecny papież i Sobór Rzymsko- Warszawski. We wnioskach padło jasne stwierdzenie: "Na dzień dzisiejszy możemy powiedzieć: nie istnieją już przeszkody, które uniemożliwiałyby ponowne ustanowienie kościelnej jedności pomiędzy kościołami Luterańskimi i Reformowanymi a Kościołem Katolickim. Powody, dla których doszło do Reformacji luterańskiej i kalwińskiej a także narosłe po nich w biegu historii sprzeczności pomiedzy tymi Kościołami zostały usunięte." Po tych słowach ewangeliccy biskupi i przewodniczący Kościołów powstali, a za nimi wszyscy obecni. Papież i jego towarzysze powstali także. Biskup krajowy von Schnurbein wziął do ręki kartke papieru i drżącym ze wzruszenia głosem zaczął czytać, zwracając się do papieża Tomasza: "Czcigodny bracie, Biskupie Rzymski. Mija dziś czterysta dziewięćdziesiąt dwa lata od chwili, gdy Marcin Luter, gorący chrześcijanin i gorliwy mnich, w tym miejscu zaprotestował przeciw nadużyciom w Kościele i zapoczątkował proces, który wbrew jego woli i wbrew pierwotnym intencjom tych, którzy stanęli po jego stronie doprowadził do rozłamu w Kościele. Wina za ten rozłam leżała po obydwu stronach sporu. Kosztował on wiele konfliktów, nierzadko krwawych, ale spowodował też w efekcie uleczenie życia religijnego po obu stronach. Od wielu dziesiątek lat staraliśmy się wszyscy ten podział usunąć, w duchu prawdy i milości uczniów Chrystusa. Rada Kościołów ewangelickich Niemiec i konsystorze wszystkich bez wyjątków Kościołów, reprezentujących niemiecki protestantyzm doszły wczoraj do wniosku, że ten dzień już nadszedł. Postanowiliśmy więc przyjąć wyciągniętą rękę Kościoła Katolickiego w postaci ustaleń Soboru Rzymsko- Warszawskiego i, dziś i tutaj, w świętym dla nas miejscu, oświadczyć Tobie, pierwszemu reprezentantowi Kościoła Katolickiego, że od tej pory, zachowując naszą autonomię w sprawach instytucji, kościelnej dyscypliny, sprawowania liturgii i udzielania sakramentów, uważamy się wraz z katolikami za członków jednego Kościoła Powszechnego, jak tego chciał Pan nasz, Jezus Chrystus, gdy modlił sie za nas wszystkich: "Aby byli jedno". Po tych słowach von Schnurbein podszedł do papieża. Ten wyszedł mu naprzeciw i otworzył ramiona. Pośrodku zamkowego Kościoła w Wittenberdze uściskali się obaj i ucałowali. Po kolei ten pocałunek pokoju wymienili z papieżem i biskupami katolickimi wszyscy obecni biskupi i superintendenci ewangeliccy. W kościele zaszumiało - obecni tam protestanci i nieliczni katolicy przekazywali sobie uścisk ręki lub pocałunek na znak jedności. Wielu miało łzy w oczach. Papież wydawał się chcieć coś powiedzieć, ale i jemu głos uwiązł w gardle. Tak długo czekał on sam i miliony Niemców na ten dzień, a teraz on go zaskoczył. Zabrzmiały organy i wszyscy podjęli pieśń "Grosser Gott, wir loben Dich", niemieckie TeDeum. Rozległy się dzwony kościoła zamkowego i wszystkich kościołów Wittenbergi. W całych Niemczech, które oglądały tę scenę w telewizji, jeszcze przez długie godziny dzwoniły dzwony tysięcy luterańskich i katolickich kościołów. Nigdy jeszcze święto Reformacji nie było obchodzone tak uroczyście... * * W ydarzenie wittenberskie odbiło się, rzecz oczywista, szerokim echem w całym niemal chrześcijańskim świecie. Dla większości obserwatorów, nawet bardzo dobrze zorientowanych w realiach kościelnych i uważnie przyglądających się ogromnym w ostatnim czasie postępom dialogu, tak szybka i definitywna w treści reakcja Kościołów luterańskich Niemiec była jednak zaskakująca. Powszechnie uznawano ten fakt za wielkie zwycięstwo papieża Tomasza i przyjętej przez niego linii postępowania oraz za owoc niezwykłej otwartości Soboru