Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

W świetle badań i obserwacji lekarzy ze Stowarzyszenia Medycyny Odpowiedzialnej tracą moc takie dotychczas lansowane argumenty jak te, że tylko mięso jest źródłem przyswajalnego żelaza hemowego oraz witaminy B–12. Badania przeprowadzone niedawno w Chinach dowiodły, że poziom spożycia żelaza w populacji ludności chińskiej spożywającej pokarmy wyłącznie roślinne jest wyższy, niż stwierdzony w USA. Inne badania wykazały, że poziom witaminy B–12 we krwi wegan jest zupełnie prawidłowy i że w ogóle weganie bardzo rzadko cierpią na jakiekolwiek niedobory, nawet po 20 latach wyłączenia z diety pokarmów uchodzących oficjalnie za jedyne źródło witaminy B–12. Jednocześnie dzieci na Zachodzie karmione mięsem, zgodnie ze standardowymi zaleceniami pediatrów i dietetyków, już w wieku kilku lat mają mniej lub więcej zaawansowane objawy miażdżycy. Owi uczeni skierowali swoje propozycje nie tylko do prasy i całego społeczeństwa, ale również do Departamentu Rolnictwa zalecając preferowanie takich upraw, które miałyby stanowić podstawę owej nowej diety. Jeżeli bowiem wybór diety uzna się za najistotniejszy czynnik chorób serca oraz połowy przypadków zachorowań na raka, to zmiana w podstawowej polityce żywnościowej będzie miała decydujący wpływ na zdrowie ludności. Obecna sytuacja, gdy błędna dieta oparta na starych grupach pokarmowych powoduje masowe zachorowania i liczne zgony, przyczynia się do niemal powszechnego poczucia bezradności i apatii oraz bierności. Ludzie doszli do takiego stanu psychicznego, w którym akceptują fakt, że połowa z nich umrze na choroby układu krążenia, a jedna trzecia umrze na raka i wielu starszych ludzi przeżyje swoje ostatnie lata jako sparaliżowani, bezwładni i nieuleczalni pacjenci szpitali. Utratę sił i choroby oraz wczesne umieranie traktują jako nieuchronną część swojego życia. Dr Bernard przeciwstawia się temu stanowczo i uważa, że obowiązkiem lekarzy i dietetyków jest interweniować w tych tragicznych zdarzeniach zawsze wtedy, kiedy są one możliwe do uniknięcia. A unikanie ich to przede wszystkim zapobieganie chorobom. Droga do tego prowadzi przez gruntowną zmianę diety na taką, która jest zgodna z czterema nowymi grupami pokarmowymi. W świetle współczesnej wiedzy na temat zapotrzebowania organizmu na składniki odżywcze, stare cztery grupy pokarmowe opierają się na niekompletnej wiedzy i w związku z tym są fałszywe i anachroniczne. Zrealizowanie proponowanych zmian w sposobie odżywiania pociągnie za sobą konieczność dalszych przeobrażeń i modyfikacji w diecie. Na przykład zaobserwowano, że wysokie spożycie białka powoduje utratę wapnia z organizmu. Już w roku 1920 naukowcy stwierdzili, że włączenie mięsa do diety powoduje wzmożone wydalanie wapnia w moczu. Stąd wniosek, że wyłączenie mięsa umożliwi usunięcie potrzeby jadania pokarmów nabiałowych, zasobnych w wapń. Ta potrzeba jest eksponowana jako akcent reklamowy przemysłu mleczarskiego. A mleko oraz jego przetwory zawierają, oprócz wapnia, chorobotwórczy tłuszcz i cholesterol, podczas gdy równie bogate w wapń są zielone warzywa i ziarna strączkowe. Są więc wystarczającym źródłem wapnia dla ludzi, którzy nie jadają mięsa, a więc dla tych o zmniejszonym zapotrzebowaniu na wapń. W diecie roślinnej bardzo korzystna dla organizmu jest niższa zawartość białka. Jego ilość w produktach roślinnych jest dostateczna, ale nie nadmierna, tak jak w mięsie i w produktach nabiałowych. A wydalanie wapnia przez mocz przy nadmiarze białka powoduje przeciążenie pracy nerek. Podobnie ma się sprawa z nadmiarem azotu, który przy diecie mięsnej też musi być wydalony przez nerki. Dlatego umiarkowane spożycie białka powoduje oszczędzanie pracy nerek, a zapobiegając ich przeciążeniu pozwala uniknąć chorób. Ponadto białko zwierzęce podwyższa ryzyko tworzenia kamieni w układzie moczowym aż o 250%. Wegetarianie, którzy zazwyczaj jadają mniej białka niż konsumenci mięsa, mają niskie wskaźniki kamicy nerkowej. W tej sytuacji niezbędna jest aktywna postawa i konkretne środki podejmowane przez instytucje państwowe zajmujące się sprawami żywienia, głównie departament rolnictwa. Sytuację komplikuje fakt, że departament ten jest odpowiedzialny za ochronę sprzecznych interesów dwóch grup: producentów i odbiorców żywności. Proponowany tutaj kierunek zmian w zakresie żywienia przyniósłby więc koniunkturę i korzyści hodowcom warzyw i owoców, natomiast hodowcom zwierząt i tym gałęziom przemysłu, które wytwarzają produkty zwierzęce, rafinowane produkty żywnościowe oraz oleje tropikalne, narzuciłby konieczność dokonania głębokich zmian w sposobie produkcji, a niekiedy jej zupełnego zaniechania