Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- A czemu nie miałoby tak być? - spytałam zdziwiona. - Bo nie wiem, czy mąż mi na to pozwoli. To zamieszanie istnieje nie tylko w życiu rodzinnym. Nie wiem, do jakiego stopnia ma to coś wspólnego z powrotem mężczyzn czy z chęcią ograniczenia równouprawnienia kobiet, ale rzeczywiście, już od kilku lat, a dokładnie od roku 1998, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprzestało, na przykład, naboru kobiet do policji. Nieoficjalnie wiadomo też, że mają już nie wysyłać dziewcząt (tzw. dziewic) na studia za granicę; z drugiej strony, sklepiki i jadłodajnie, których liczba w obozach szybko wzrasta i które pozwalają na niezłe prywatne zarobki, są z reguły prowadzone przez mężczyzn, podczas gdy kobiety pracują w służbach społecznych, z reguły za darmo. W NUKS, Narodowej Unii Kobiet Saharyjskich, jest to temat bardzo ważny i często dyskutowany. Mówi się o tym w zarządzie, a także na zebraniach i debatach, odbywanych przez kobiety w każdej dzielnicy osiedla. Kwestia płatnej pracy i możliwości zarabiania własnych pieniędzy przez kobiety ma się znaleźć w programie najbliższego Kongresu. Kobiety pilnują swego i, nie robiąc zbędnego zamieszania ani nie tracąc czasu na akademickie dyskusje, pracują w dalszym ciągu, starają się iść do przodu i umacniać swoje prawa. Dobrze wiedzą, że „kto nie poskromi konia, nie dosiądzie go, a ten, kto nie uszyje, nie ubierze się". Piszę rozciągnięta na dywanie obok jednego z małych okienek, umieszczonych nad samą ziemią, przez które dostaje się do namiotu powietrze lub, w chwili nieuwagi, może wsunąć głowę koza, spacerująca po obozie. W Rabuni miałam okazję porozmawiać z jednym z kooperantów, który powiedział mi coś, co z początku źle zrozumiałam: - Jeżeli samotna kobieta zajdzie w ciążę, zamykają ją do więzienia. 94 ; To wydało mi się zupełnie surrealistyczne. Dlatego pewnego dnia, kiedy przebywałam w towarzystwie kobiet-policjantek w centrum bezpieczeństwa w ich wilai, postanowiłam się upewnić, czy to prawda. Cztery z nich przyjęły mnie w swojej siedzibie. Podobno jest ich po dwadzieścia cztery w każdej wilai, co daje w sumie jakieś sto kobiet, służących w państwowym korpusie bezpieczeństwa. Były w mundurach z materiału w barwach ochronnych, a na głowach nosiły elzem - czarne męskie turbany. Nie nosiły mełhfa. Przyszykowały mi i mojej tłumaczce herbatę, po czym z pewną rezerwą zgodziły się odpowiedzieć na kilka pytań. Nie wiem, czy tę powściągliwość, z jaką odpowiadały, należy przypisać nieśmiałości, czy (zakładając gorszą wersję) podejrzliwości. Były młode. Najmłodsza miała dwadzieścia jeden lat. Do policji poszły z własnego wyboru, bo zawód ten wydał im się atrakcyjny. Żadna z nich nie miała z tego powodu kłopotów w domu, nie musiała przeciwstawiać się woli rodziny. Ich decyzję przyjęto dobrze, reakcja bliskich była pozytywna. Jak już mówiłam, lubią tę pracę, która polega głównie na przeprowadzaniu kontroli. Innym ich zadaniem jest interweniowanie, kiedy zdarzają się niewielkie wykroczenia lub kłótnie i bójki. Zdziwiło mnie, że żadna z nich, mimo że chodzą na patrole i wykonują typowe męskie prace, nie zrobiła prawa jazdy. Oszczędne w słowach, zapewniły mnie jednak, że mają bardzo dobre stosunki z kolegami z pracy, niezależnie od ich wieku. Ale gdy spytałam, czy mężczyźni słuchają ich, kiedy jako policjantki interweniują w jakimś wypadku czy scysji, odpowiedziały, że w swojej pracy mają do czynienia wyłącznie z kobietami. Same, bez pytania, powiedziały mi, że faktycznie istnieje więzienie państwowe, gdzie zamyka się niezamężne kobiety w ciąży. Jeśli dotyczy to „dziewicy", czyli kobiety, która nigdy nie była zamężna, przebywa ona tam sześć miesięcy, ale jeżeli jest to kobieta w separacji, kara może być dłuższa - do roku. Teraz mają w więzieniu siedem takich kobiet. Wyjaśniły mi, że ciąża pozamałżeńska uważana jest za przestępstwo religijne: dlatego sąd w takich sprawach sprawuje trybunał duchowny. Wygląda na to, że to własne rodziny zgłaszają takie kobiety władzom, a zadaniem kobiet policjantek jest dostawić winne przed trybunał. Logiczne, że część policjantek pracuje jako strażniczki właśnie w tym więzieniu. Byłam przekonana, że takie surowe przepisy są uważane za bardzo złe przez ogół społeczeństwa, ale myliłam się. Młoda matka, spytana przeze mnie, co najgorszego może zrobić kobieta, odparła: - Przynieść bękarta do domu. 95 - Ale czy wydaje ci się słuszne, by samotne kobiety w ciąży zamykać w więzieniu? - Takie jest prawo. Inna młoda kobieta, studentka, matka paromiesięcznego stworzonka, też w pewnym stopniu usprawiedliwiała te metody: - To nie do końca jest więzienie; raczej miejsce, gdzie strzeże się ich przed własnymi rodzinami, dla których to ogromny dyshonor. To samo dotyczy problemu dziewictwa. W zasadzie kobieta powinna zachować je aż do ślubu. Dlatego nazywa się „dziewicami" wszystkie dziewczyny niezamężne. I nic dziwnego, że niektóre rodziny wymagają prezentacji „dowodu dziewictwa" po nocy poślubnej; więcej, potrafią obwozić takie prześcieradło samochodem po ulicach jak trofeum, wymachując nim z wnętrza wozu. Niemniej wiele młodych kobiet uważa ten zwyczaj za bezsensowny, a nawet poniżający. Nie wydaje ci się zaskakująca ta mieszanina nowoczesności i tradycji? Podejrzewam, że sprzeczności te właściwe są społeczeństwu, które rozwija się i samookreśla. Zresztą, gdzież ich nie ma? Szkoda tylko, że te krzywdzące szczegóły niemal zawsze dotykają kobiet... Na przykład to, że kiedy mają okres, nie mogą się modlić, bo uważa się je w tym czasie za nieczyste. Zgodnie z praktyką muzułmańską przed modlitwą należy dokonać rytualnego oczyszczenia, tak symbolicznego, że na pustyni można obmyć się piaskiem albo ograniczyć się po prostu do gestów. Ale kobieta po ustaniu menstruacji musi umyć się fizycznie, od stóp do głów, zanim będzie mogła znowu się modlić. Inny drażliwy temat - świadectwo tego, jak trudno pogodzić tradycję z nowoczesnością - to planowanie rodziny i zabezpieczanie się przed chorobami wenerycznymi. Stanowisko rządu Republiki Arabskiej w tej sprawie jest jasne; nie można organizować żadnych większych kampanii, propagujących stosowanie prezerwatyw, a to ze względów religijnych, tak że lekarze mogą informować i doradzać jedynie podczas prywatnych spotkań z pacjentami