Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Jerozolima dzisiejsza położona jest na płaskowyżu, z którego wysuwają się ku południowi dwa wzgórza, jedno zachodnie, z nowym miastem, drugie wschodnie, podzielone na trzy tarasy: Bet-Zet, Moria, Ofel. Tylko Ofel wchodzące trójkątem pomiędzy Cedron a niewielki rów dzisiaj wypełniony strumykiem Tyropeon było zabudowane za czasów Dawida. Syjon, miasto Salomona, obrało sobie siedzibę na Moriah, w miejscu, z którym związane były wzniosłe wspomnienia religijne; wszakże tu właśnie ojciec Salomona otrzymał od Jahwe rozkaz namaszczenia go na pomazańca Pańskiego. Olbrzymim na- kładem pracy ścięto skalny wierzchołek, zrównano go i wygładzono; dzięki podmurowaniu na połowie wysokości otrzymano na szczycie o wiele szerszą płaszczyznę pod budowę. Historyk żydowski Józef mówi, że kamienie tego muru spajane były ołowiem. Przed te właśnie głazy (w każdym razie przed te ich resztki, które się przechowały w fundamentach budowli Herodowych) do dziś synowie Izraela przychodzą zawodzić rozdzierające skargi i dlatego ruina ta zasłużyła sobie na nazwę "Ściany Płaczu". Dziś Moriah to wielki plac, mający 490 metrów długości i 321 szerokości. Wznosi się na nim arcydzieło sztuki muzułmańskiej, Kopuła Skały, niesłusznie zwana "Meczetem Omara''. Świątynia wznoszona na tak przygotowanym placu miała sławić Jahwe; musiała być godna Najwyższego. Zresztą Salomon miał poczucie wielkości. Jego egipska małżonka opowiadając mu o maje- statycznych świątyniach swego kraju, o ich kolumnadach, portykach, pylonach, mogła mu podsuwać wzory godne naśladowania; znał też budowle fenickie, dzieła sztuki surowej a bogatej. Król Izraela zwrócił się o pomoc do swego przyjaciela, Hirama. Został spisany układ: w zamian za pszenicę, jęczmień, wino, a zwłaszcza oliwę - wyciskaną z oliwek strąconych, nie opadłych, zastrzegał kontrakt - Hiram miał dostarczyć złota, drzewa i wyspecjalizowanych robotników. Kamienia dość było na miejscu. Jerozolima od razu zmieniła się w prawdziwy ul; krzątało się po niej sto pięćdziesiąt tysięcy robotników, popędzanych przez trzy tysiące sześciuset dozorców. Architekt fenicki, który nakreślił plan tego gmachu, wzorował się niewątpliwie na budowlach semickich rozsianych wzdłuż całego urodzajnego pasa ziemi od Eufratu po Morze Śród= ziemne. Świątynia Salomonowa, wykończona po siedmiu przeszło latach trudów, wyglądała dostojnie. Przez pochyły nasyp wchodziło się na pierwszy dziedziniec otoczony murem; tu chętnie będzie przebywał lud. Drugi mur wyodrębniał dziedziniec kapłanów, na którym lewici sprawowali obrzędy kultu. Tutaj znajdował się ołtarz całopalenia, na którym płonął wieczysty ogień, tu także, wsparte na czterech brązowych podporach, każda w kształcie trzech wołów, spoczywało "morze spiżowe", olbrzymi rezerwuar wody używanej do ofiar; może miał on, podobnie jak w świątyniach babilońskich, symbolizować "otchłań", pierwotny ocean. Przed wysokim pylonem wskazującym wejście do Świątyni wznosiły się dwie kolumny z brązu wysokie na dziesięć metrów. Każda miała własne imię; jedna zwała się: "On utrwali", druga: "W Nim siła". Właściwa Świątynia nie była bardzo duża. Postawiona obok którejś z naszych katedr wyglądałaby jak skromny kościółek wiejski. Na szerokość nie miała więcej niż 11 metrów, a cała długość nie przekraczała 40 metrów. Ale przepych okupywał małe wymiary. Boazerie i posadzki ułożone były z najpiękniejszego drewna na świecie: z drewna sandałowego, cedrowego i cyprysowego. Przez drewniane kraty i głębokie okna wchodziło do wnętrza światło łagodne, które zapalało ognie na złocie ścian, ołtarza i kandelabrów. Rozróżniano dwie części Świątyni; w jednej, zwanej Świętym, kapłani ofiarowywali chleby pokładne, podtrzymywali światło dziesięciu siedmioramiennych świeczników i na ołtarzu kadzenia spalali kadzidło. Cenna zasłona, haftowana purpurą, fioletem i złotem na nieţokalanym tle egipskiego lnu, zasłaniała drzwi; prowadziły one do Świętego Świętych, gdzie w ciszy i zupełnej ciemności spoczywała Arka Przymierza. Straż nad nią trzymali dwaj cherubini wyrzezani z drzewa oliwkowego wy- kładanego złotymi blachami; skrzydła ich obejmujące całą szerokość Arki miały osłaniać Boga, gdyby Mu się podobało przyjść na to miejsce. I tylko raz na rok arcykapłan wchodził samotnie do tego dostojnego tabernakulum. Jak został przyjęty pełen przepychu gmach przez lud, który jeszcze wczoraj nie znał innej świątyni niż namiot? Są podstawy do przypusz- czeń, że Salomon spotkał się z oporem. Ale król pracujący dla swej chwały myśli, przede wszystkim o potomności. Przyszłe pokolenia otaczać będą Świątynię czcią, a ważne posunięcie Dawida: sprowadze- nie Arki do Jerozolimy, znajdzie pełną aprobatę. Odtąd Jerozolima stanie się jedyną stolicą religijną i w niej bić będzie serce ludu wybranego. Salomon wzniósł jeszcze wiele innych budowli. Jego pałac składał się z rozlicznych budynków otoczonych murem, który odgradzał zarazem pierwszy dziedziniec Świątyni