Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

— Według mnie oskarżenie o gwałt zostało udowodnione nie tylko dzięki przyznaniu się oskarżonego do winy, ale także przez inne dowody. Zarzut morderstwa jednakże nie został udowodniony. — Bo zaginęły nagrania — burknął Hurst. — Zgadza się. Uważam, że Mangrum trochę za szybko przyznał się do gwałtu — dodała Longmont. — Podejrzewam, że wiedział o braku nagrań i chciał stworzyć wrażenie uczciwości działające na jego korzyść, gdy następnie nie przyznał się do morderstwa. Ale to, co ja czy pan podejrzewamy, nie jest dowodem. — Ale są nim zeznania świadków — wtrącił McKeon. — Hedges i Ustermana. — Są — zgodził się Simmons. — Problem polega na tym, że są to zeznania mało wiarygodne, gdyż sprzeczne ze sobą w kilku innych kwestiach. Usterman zresztą sam sobie dwukrotnie zaprzeczył. Ani on, ani Hedges nie potrafią wyjaśnić, w jaki sposób Mangrum zdołałby przedostać się z Kostnicy do swojego pokoju w czasie, w którym została zabita Weiller, nie zostając nagranym przez system bezpieczeństwa obozu. — Hm... — burknął niezadowolony Hurst. Nie było to niezadowolenie z Simmonsa, tylko z faktu, iż ten miał rację. Żaden z zesłańców nie spodziewał się, że UB zainstalowało na terenie całego obozu Charon system kamer monitorujących i nagrywało pokazywane przez nie obrazy. System został pomyślany jako zabezpieczenie w związku z pojawieniem się na Styksie niewolników, ale rejestrował wszystko, co znalazło się w polu widzenia kamer. A więc także poczynania samych ubeków. A działał przez całą dobę i obejmował także kwatery prywatne. Najbardziej zaskakujące było to, że nagrań tych nigdy nie kasowano od chwili uruchomienia systemu, toteż gdy Harkness i jego grupa hakerów odkryła istnienie zapisów i włamała się do nich, nagle okazało się, że dowody przeciwko większości oskarżonych mają w ręku. Były tam nagrania rozmów, w których ubecy przyznawali się, co który robi ze swoim „niewolnikiem” — najczęściej w formie przechwałek czy dobrych rad, ale to już był szczegół techniczny. Były też zapisy ukazujące popełnianie rozmaitych przestępstw, w tym i morderstw. No i były nagrania ze zwykłych, codziennych czynności pozwalające zorientować się, kto gdzie przebywał w danym czasie. A w przepisach kodeksu wojskowego Ludowej Republiki Haven nie było żadnej wzmianki zakazującej używania jako dowodów zapisów elektronicznych uzyskanych bez sądowego nakazu. Niestety odkrycie to miało także swoją złą stronę. Obfitość i niepodważalność nagrań powodowała niepewność w tych niewielu przypadkach, gdy ich brakowało. A w tej sprawie było jeszcze gorzej, gdyż posiadane przez sędziów nagrania potwierdzały wersję oskarżonego. Choć nie było nagrań z jego pracy tego popołudnia, gdy zamordowana została Weiller, istniał zapis ukazujący go obejmującego służbę w zbrojowni zawierającej zasilane zbroje, zwanej potocznie Kostnicą. Nie było natomiast nagrania pokazującego, że w czasie służby wrócił do swej kwatery, w której ukryto zwłoki. Kamer w Kostnicy nie zainstalowano, bo niewolnicy nie mieli do niej wstępu, sąd dysponował za to kartą pracy Mangruma z tego dnia. Była ona podobnie jak inne śmieci starannie przechowywana w przepastnej bazie danych. Wynikało z niej, że cały czas siedział w Kostnicy. — Naturalnie mógł sfałszować kartę, żeby udowodnić, jaki jest pracowity — zauważył McKeon. — Ludzie robili tak od zawsze i to niekoniecznie, żeby mieć alibi. — Co potwierdzałby taki drobiazg, że przez cały dzień nie wymienił ani jednego podzespołu — dodała Longmont. — Twierdzi, że wykonał przegląd czternastu zbroi i w żadnej nie znalazł niczego, co musiałby wymienić... To wysoce podejrzane... ale nie na tyle, by zrównoważyć całkowity brak dowodów, że przebywał na miejscu zabójstwa w czasie jego popełnienia. — Wiedział o kamerze w swojej kwaterze i wiemy, że wcześniej co najmniej cztery razy świadomie ją uszkodził — sprzeciwił się Hurst. — A ktoś uszkodził ją także tego popołudnia przed zabiciem Weiller. Dlaczego miałby to zrobić ktoś inny? — A dlaczego on miałby to zrobić? — skontrował Simmons. — Fakt: poprzednie zachowania rzucają na niego podejrzenia, ale wszystkie miały miejsce krótko po przywiezieniu Weiller na Styx. Wygląda to tak, jakby się wstydził uprawiać z nią seks... — Gwałcić wielokrotnie, sir — przerwała mu stanowczo Gonsalves. Simmons zamilkł zaskoczony, zastanowił się i przytaknął. — Gwałcić — zgodził się głośno. Longmont potwierdziła ruchem głowy. — Ma pani rację, kapitan Gonsalves — dodała. — I nikt z nas nie uważa, że Mangrum nie jest odrażającym śmieciem zasługującym na stryczek. Niestety, ja jestem przekonana także, że nie mamy dość dowodów, że to on ją zamordował