Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

— Jak została zabita? — Prawdopodobnie zmarła na skutek krwotoku wewnętrznego w wyniku pobicia. Sekcja jeszcze trwa. — Jezu. — Była torturowana. Miała połamane i powykręcane palce, zapewne kleszczami. Na ciele ślady oparzeń. — Od jak dawna nie żyje? — Przypuszczalnie umarła zeszłej nocy lub wcześnie rano. Pistillo spojrzał na Fisher. Przypomniał sobie, że zaledwie wczoraj na tym krześle siedział Will Klein, kochanek zamordowanej. — Szybko — rzekł. — Słucham? — Jeśli, jak kazano nam wierzyć, ona uciekła, to szybko ją znaleźli. — Chyba — podsunęła Fisher — że uciekła do nich. Pistillo znów odchylił się w fotelu. — Albo wcale nie uciekła. — Nie nadążam. — Znowu przyjrzał się pióru. — Przez cały czas zakładaliśmy, że Sheila Rogers uciekła z powodu powiązania z tymi morderstwami w Albuquerque, prawda? — Tak i nie. Po co miałaby wracać do Nowego Jorku i zaraz znowu uciekać? — Może chciała wziąć udział w pogrzebie jego matki, nie wiem — rzekł. — Tak czy inaczej, nie sądzę, żeby to teraz było istotne. Może wcale nie wiedziała, że jej poszukujemy. — Może — nadążaj za mną, Claudio — może ktoś ją porwał. — Jak by tego dokonał? Pistillo odłożył pióro. — Według zeznań Willa Kleina, opuściła mieszkanie o której, szóstej rano? — Piątej. — Świetnie, o piątej. Zatem ułóżmy razem prawdopodobny scenariusz. Sheila Rogers wychodzi o piątej. Zaczyna się ukrywać. Ktoś znajduje ją, torturuje i wyrzuca jej zwłoki gdzieś w Nebrasce. Zgadza się? Fisher powoli pokiwała głową. — Jak pan powiedział, szybko. — Zbyt szybko? — Może. — Albo ktoś złapał ją od razu, jak tylko opuściła mieszkanie. — I przewiózł samolotem do Nebraski? — Albo jechał jak demon szybkości. — A może...? — zaczęła Fisher. — Może? Spojrzała na szefa. — Myślę — powiedziała — że oboje dochodzimy do tego samego wniosku. Przedział czasowy jest zbyt wąski. Zapewne zniknęła poprzedniej nocy. — A to oznacza? — To oznacza, że Will Klein nas okłamał. Pistillo uśmiechnął się. Fisher zaczęła mówić coraz szybciej. — W porządku, oto bardziej wiarygodny scenariusz: Will Klein i Sheila Rogers pojechali na pogrzeb matki Kleina. potem wrócili do domu jego rodziców. Według zeznań Kleina, przenocowali w jego mieszkaniu. Jednak nikt nie może tego potwierdzić. Może więc... — usiłowała zwolnić, ale bez powodzenia — ...wcale nie pojechali do mieszkania. Może oddał ją w ręce wspólnika, który ją torturował, zabił i pozbył się ciała. W tym czasie Will wrócił do mieszkania. Rano poszedł do pracy, a kiedy Wilcox i ja przyszliśmy do jego biura, wymyślił bajeczkę o tym, że ona nad ranem opuściła mieszkanie. Pistillo pokiwał głową. — Interesująca teoria. Stanęła na baczność. — Masz jakiś motyw? — zapytał. — Musiał ją uciszyć. — Dlaczego? — Z powodu tego, co zdarzyło się w Albuquerque. Oboje przez chwilę przetrawiali to stwierdzenie. — Nie jestem przekonany — powiedział Pistillo. — Ja też nie. — Jednak zgadzamy się, że Will Klein wie więcej, niż mówi. — Na pewno. Pistillo powoli wypuścił powietrze z płuc. — Tak czy inaczej, musimy przekazać mu złe wieści o śmierci panny Rogers. — Właśnie. — Zadzwoń do szefa policji w Utah. — W Idaho. — Obojętnie. Niech zawiadomi rodzinę. Potem niech wsadzi ich do samolotu, żeby przylecieli tu w celu zidentyfikowania zwłok. — A co z Willem Kleinem? Pistillo zastanowił się. — Spróbuję porozmawiać ze Squaresem. Może on nam pomoże. 18 Po przybyciu ciotki Selmy i wuja Murraya, ojciec i ja unikaliśmy się. Myślę, że dałem jasno do zrozumienia, że kocham ojca. A mimo to jakaś maleńka cząstka mojego umysłu obwinia go o śmierć matki. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, i trudno mi się do tego przyznać, ale od czasu gdy zachorowała, patrzyłem na niego inaczej. Jakby zrobił za mało. Może winiłem go o to, że nie uratował jej po śmierci Julie Miller. Nie był wystarczająco silny. Nie był dość dobrym mężem. Czy prawdziwa miłość nie pomogłaby mamie wyzdrowieć, nie podniosła jej na duchu? Jak już powiedziałem, to irracjonalne. Drzwi mojego mieszkania były uchylone tylko odrobinę, ale stanąłem jak wryty. Zawsze zamykam je na klucz, bo przecież mieszkam w budynku bez dozorcy, na Manhattanie, ale ostatnio miałem tyle na głowie... Może zapomniałem to zrobić, spiesząc na spotkanie z Katy Miller. Nie byłoby w tym niczego dziwnego. Ponadto zatrzask czasem się zacina. Może po prostu niedokładnie zatrzasnąłem drzwi. Uznałem taką możliwość za mało prawdopodobną. Oparłem rękę o skrzydło i lekko popchnąłem. Myślałem, że zaskrzypią. Nie. Mimo to usłyszałem jakiś cichy dźwięk. Wetknąłem głowę w drzwi i natychmiast poczułem, że wnętrzności zmieniają mi się w bryłę lodu. Światło było zgaszone, a zasłony zaciągnięte, więc wewnątrz panował mrok. Nie, nie było tam niczego niezwykłego — a raczej niczego, co zdołałbym zobaczyć. Pozostałem na korytarzu, ale głębiej wsunąłem głowę. Słyszałem muzykę. Co samo w sobie nie byłoby powodem do niepokoju. Wychodząc z mieszkania, nie zostawiam grającej wieży, tak jak niektórzy dbający o bezpieczeństwo nowojorczycy, ale przyznaję, że często bywam roztargniony. Mogłem zostawić włączony odtwarzacz kompaktowy. Przeszedł mnie zimny dreszcz, ponieważ rozpoznałem utwór. Właśnie to mnie tak poruszyło. Z odtwarzacza płynęły dźwięki — usiłowałem przypomnieć sobie, kiedy ostatnio słyszałem ten utwór — Don 't Fear the Reaper. Zadrżałem. Ulubiona piosenka Kena w wykonaniu Blue Oyster Cult, kapeli heavymetalowej, chociaż utwór, zresztą najsłynniejszy, był nieco stonowany, prawie uduchowiony. Ken zwykł brać rakietę tenisową i udawać, że gra gitarowe solówki. Wiedziałem, że nie mam tego utworu na żadnej z moich płyt. Co tu się działo, do diabła? Jak już powiedziałem, było ciemno. Wszedłem, czując się jak idiota. Hm. Czemu po prostu nie zapalisz światła, tępaku? Czy nie byłby to dobry pomysł? Gdy sięgałem do kontaktu, wewnętrzny głos ostrzegł: a może powinieneś uciec? Ile razy oglądaliśmy to na ekranie? Zabójca ukrywa się w domu