Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Uwolnił Annemarie i Julie z więzów. Pomógł im wstać, wyjąć kneble i wciąż z rewolwerem w dłoni, objął je serdecznie. – Moja ukochana siostrzyczka. I moja droga Annemarie. Oczy Kathleen i Marii były tak wielkie jak przysłowiowe spodki. – Zabrało ci to sporo czasu – wykrztusiła Julie z trudem powstrzymując łzy. – I to się nazywa wdzięczność… – westchnął Van Effen. – Mieliśmy trochę kłopotów. – Już po wszystkim? – westchnęła Annemarie. – Czy naprawdę już po wszystkim? – Tak. Już po wszystkim. – Kocham cię. – Powiem ci to samo, kiedy będę bardziej przytomny. Obie pozostałe dziewczyny obserwowały go nadal bez słowa, w końcu Kathleen wykrztusiła: – To twój brat? – To mój brat – powiedziała Julie. – Peter Van Effen, szef detektywów policji miasta Amsterdam. – Przyznaję, że to przykry szok – dodał Van Effen. – Ale większy was czeka: są tacy, których chciałybyście zobaczyć, ale którzy niekoniecznie chcą nas oglądać. Naturalnie jak się obudzą… Wszyscy członkowie FFF spali albo już powiązani jak barany, albo w ostatnim stadium wykonywania na nich tego zabiegu. – Nieźle, nieźle – przyznał Van Effen. – Co jeszcze zdążyliście zrobić? – Co ja słyszę – obruszył się Vasco zaciągając z niebywałym entuzjazmem ostatni węzeł na sznurze krępującym nogi Samuelsona. – Na początek, połowa wozów policyjnych z Rotterdamu i Dortrechtu zjawi się tu w przeciągu najbliższych piętnastu minut. Sam to wymyśliłem. – Obiecujący z ciebie oficer. – Van Effen odwrócił się do Kathleen, która patrzyła na ojca z wyrazem przerażenia. – Dlaczego, Kathleen? Nie odpowiedziała. Zamiast tego wyjęła z torebki mały rewolwer z rękojeścią z masy perłowej. – Nie aresztujesz Samuelsona. Nie wiedziałeś, że on był moim ojcem. – Wiedziałem, Kathleen. – Wiedziałeś? Skąd? – Julie mi powiedziała. Julie wkroczyła między wylot lufy a stojącego nieruchomo brata. – Będziesz musiała zastrzelić najpierw mnie, a dopiero potem jego. Nie muszę wysilać się na odwagę, Kathleen. Wiem, że i tak byś tego nie zrobiła. Vasco zbliżył się cicho, wyjął rewolwer z jej bezwładnej ręki i włożył go z powrotem do torebki. – Dlaczego, Kathleen? – spytał ponownie Van Effen. – To wszystko i tak by wyszło na jaw, prawda? – rozpłakała się. Vasco przytulił ją, a ona zamiast strącić jego rękę ze swych drżących ramion, przytuliła się do niego jak tylko mogła najmocniej. – Mój ojciec jest Anglikiem. Był pułkownikiem Gwardii, tyle że pod swoim prawdziwym nazwiskiem. Wy, o ile wiem, znacie go pod nazwiskiem Samuelson. Jego ojciec był parem i zostawił mu spory spadek. Moi bracia, a jego synowie, kształcili się w Sandhurst. Obaj zostali zabici w Irlandii Północnej. Jeden z nich był wówczas podporucznikiem, drugi porucznikiem. Matkę zabił renegat z IRA. Mój ojciec od tej pory nigdy już nie był taki jak przedtem. – Tego się domyśliłem. Bardzo możliwe, że Brytyjczycy wystąpią z żądaniem o ekstradycję. Jeżeli nie, czeka go proces w Amsterdamie – rzekł Van Effen zmęczonym głosem. – W jego przypadku zostaną zapewne wzięte pod uwagę pewne okoliczności łagodzące: ograniczona poczytalność i tym podobne. – Masz na myśli, że jest szalony? – Nie jestem lekarzem. Myślę, że to po prostu chwilowe ograniczenie poczytalności. Mario, powiedz mi, czy Romero i Leonardo mieli coś wspólnego z zabójstwem mojej żony i dzieci? – Nie, nie! Przysięgam! Oni nie skrzywdziliby nawet muchy! To moi dwaj bracia siedzący obecnie w więzieniu. WIEM, że to ich sprawka. To pełni nienawiści, źli ludzie. Mogę to zeznać w sądzie pod przysięgą. – To by oznaczało doliczenie kolejnych pięć lat do wyroku. – Mam nadzieję, że pozostaną w więzieniu aż zdechną. – Przeciwko tobie i Kathleen nie wniesiemy żadnych oskarżeń. Co innego współpracować z przestępcami z własnej woli, a co innego pod przymusem. Vasco bądź tak miły, puść wreszcie tę młodą damę i skontaktuj się z wujem Arthurem. Opowiedz mu o wszystkim. George, zabierz stąd te dziewczyny. Zaprowadź je do kantyny czy mesy i niech coś zjedzą, napiją się i odpoczną trochę po tych męczących przeżyciach. Jeżeli nie znajdziesz niczego odpowiedniego, to poszukaj na pokładzie helikoptera, tam zostało jeszcze trochę żywności i trunków. Tylko strzeż się prób samobójstwa. – Nie sądzę, by któraś z nas zamierzała popełnić samobójstwo – powiedziała Julie