Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Jak mnie s³yszysz? - odczeka³ chwilê. Cisza. - Gator, tu Lodowiec. Jak mnie s³yszysz? To pilne - powtórzy³. Nic. Cholera. Mia³ nadziejê, ¿e ktoœ z za³ogi prowadzi nas³uch na którymœ z kana³ów technicznych, na których nadawali specjaliœci od ³adunku. NASA ra- czej nie ufa³a tym dziwakom naukowcom na tyle, ¿eby im pozwoliæ bezpoœrednio porozumiewaæ siê z astronautami, ale czasy siê zmienia³y. Skoro wiêc nikt go nie s³ysza³, to albo za³oga nie wiedzia³a, co siê dzieje na zewn¹trz promu, albo goœcie od ³adunku wy³¹czyli te czêstotliwoœci. W³¹czy³ siê na g³ówny kana³. - Gator, tu Lodowiec. Kana³ ³adunkowy numer dwa - powiedzia³ i natych- miast prze³¹czy³ siê na ustalon¹ czêstotliwoœæ podan¹ w instrukcji dla za³ogi. Spróbowa³ ponownie. - Zg³oœ siê, psiakrew! Minê³o kilka sekund. - Lodowiec? - dobieg³ z radia ostro¿ny g³os. Serce skoczy³o mu w piersi. Uda³o siê! Pochyli³ siê do przodu na krze- œle, natychmiast zapominaj¹c o mêczarniach, jakie przeszed³ przez ostatnie pó³ godziny. Gator, mam ma³o czasu. Lodowiec! Co ty - do diab³a - robisz na tym kanale? CAPCOM dostanie zawa³u! Gdzie jesteœ? Zamknij siê, Gator. Mam ci coœ wa¿nego do powiedzenia. - 22. „Atlantis" Z aszokowany Gator w³¹czy³ radio pok³adowe. Za poœrednictwem systemu ko- munikacji wewnêtrznej s³owa Lodowca dotar³y do ca³ej za³ogi. Wszyscy, wstrzymuj¹c oddech, przetrawiali informacjê o tym, ¿e wraz z „Atlantis" stali siê zak³adnikami. Ciarki przebieg³y Greenowi po plecach, gdy uœwiadomi³ sobie, i¿ by³oby to znakomite wyt³umaczenie wielu dziwnych wydarzeñ. Okna kokpitu stoj¹cego pionowo wahad³owca wychodzi³y na b³êkitne niebo nad Floryd¹, uniemo¿liwiaj¹c za³odze œledzenie zdarzeñ na ziemi. Doktor Marc Franklin skomentowa³ s³owa Lodowca prychniêciem. Gator odwróci³ siê do niego. - O co chodzi, Marc? Nie wierzysz mu? Franklin wygl¹da³ na zdegustowanego. Komandorze poruczniku Green, pañski przyjaciel posun¹³ siê w swoich ¿artach o krok za daleko. Nie uwa¿a pan, ¿e zdo³alibyœmy odkryæ tak¹ sytuacjê, zanim siê do nas odezwa³? Ile jeszcze kana³ów informacyjnych prowadzi do statku? A ile ju¿ razy CAPCOM odmawia³ nam odpowiedzi na pytanie o przyczy- ny przed³u¿aj¹cej siê przerwy w odliczaniu? - broni³ siê Green. - Jeœli CKS zo- sta³o opanowane, jak twierdzi Lodowiec... Kiepski ¿art. Mo¿e tego kowboja bawi¹ jego dowcipy, w sam raz godne pilota myœliwca, ale taka sztuczka mo¿e nas kosztowaæ powodzenie misji. A je- go karierê. - Franklin podniós³ swoj¹ listê instrukcji, jakby spodziewa³ siê zna- leŸæ na niej wyjœcie z sytuacji. - Sam nie mo¿e polecieæ, wiêc chce, ¿ebyœmy i my zostali. Z ty³u (i z do³u) dobieg³ ich g³os Aleksandry Koz³owskiej: - Doktorze Franklin, ca³y zespó³ dobrze zna pu³kownika Lodowca. On wie, gdzie le¿y granica miêdzy ¿artami i rzeczywistoœci¹. Franklin odwróci³ siê w fotelu i z nachmurzonym czo³em spojrza³ na urodzi- w¹ astronautkê, jakby nie móg³ uwierzyæ jej s³owom. 101 Standardowa procedura, Marc - doradzi³ Gator. - Musimy to sprawdziæ. Lodowiec darzy ten statek - i nas - wiêkszym szacunkiem ni¿ ktokolwiek inny w NASA. Po prostu sprawdŸmy to. Doskonale - mrukn¹³ Franklin sarkastycznie. - A co dalej? Bunt? Ucieka- my ze statku, bo Lodowiec nas postraszy³? Gator pstrykn¹³ prze³¹cznikiem i zmieni³ czêstotliwoœæ systemu ³¹cznoœci w kokpicie. Wzi¹³ g³êboki wdech i wysi³kiem woli powstrzyma³ siê od komenta- rza, którego móg³by potem ¿a³owaæ. Gdyby w lewym fotelu siedzia³ Lodowiec, Green nie darowa³by sobie jakiejœ ostrej, prowokacyjnej odpowiedzi, ale Fran- klin wygl¹da³ na faceta, który wszystko traktuje œmiertelnie powa¿nie i nie s³ucha niczyich rad. - Nie zaszkodzi zadaæ kilku ostro¿nych pytañ - zasugerowa³ Gator. - Tak na wszelki wypadek. Czy to nie dziwne, ¿e CAPCOM nie poda³ nam ¿adnych przy- czyn wstrzymania odliczania? Zawsze coœ mówi¹, ju¿ choæby po to, ¿eby kryæ w³asne ty³ki. - Mo¿e s¹ zbyt zajêci dzia³aniami, które maj¹ tê przerwê zakoñczyæ? Gator zgrzytn¹³ zêbami. Tego siê tak nie robi! Nie ma takiej ewentualnoœci w naszych instrukcjach i z pewnoœci¹ nie æwiczyliœmy niczego podobnego w symulatorze. To nie jest po prostu jeszcze jedna zielona karteczka z problemem do rozwi¹zania, Marc. Zaraz siê dowiemy - rozdra¿niony Franklin prze³¹czy³ siê na czêstotliwoœæ CAPCOM i w³¹czy³ mikrofon. Gator próbowa³ go jeszcze ostrzec, ale nie zd¹¿y³. CAPCOM, tu „Atlantis". Jak mnie s³yszysz? „Atlantis", b¹dŸcie w pogotowiu - rozleg³ siê zaniepokojony g³os Nicole Hunter. - Mamy tu problem, w którym kluczow¹ rolê odgrywa czas. Powsta³y pewne... k³opoty z ³¹cznoœci¹ i te kana³y s¹ potrzebne in¿ynierom, którzy spraw- dzaj¹ system. Odezwiemy siê, jak tylko bêdzie mo¿na. Zaraz! - wtr¹ci³ siê Gator. - Czemu Pantera zg³asza siê zamiast Houston?! Przecie¿ nie mo¿e tego zrobiæ! Franklin spojrza³ na Gatora i uniós³ brwi. Pstrykn¹³ w mikrofon. - Przyj¹³em, Centrum. Chcia³bym was poinformowaæ, ¿e odebraliœmy jakiœ... hmmm, nie potwierdzony komunikat na tej czêstotliwoœci. Moglibyœcie spraw- dziæ, czy nie dzieje siê coœ niezwyk³ego? Jakieœ problemy z nieuprawnionym do- stêpem, na przyk³ad... Gator wy³¹czy³ Franklinowi mikrofon i z³apa³ go za ³okieæ. - Ostro¿nie. Wiemy, ¿e coœ siê sta³o, skoro Centrum Kontroli Startów ³¹czy siê bezpoœrednio z nami. CAPCOM nigdy by siê na to nie zgodzi³! A jeœli Lodo- wiec ma racjê? Franklin strz¹sn¹³ jego rêkê ze swojego ramienia. Przepraszam, Centrum. Czy nast¹pi³y jakieœ nieprzewidziane zmiany w pro- cedurach funkcjonowania CAPCOM? „Atlantis", ten kana³ jest nam potrzebny - odpar³a wolno Nicole. - Powta- rzam: odliczanie wstrzymano przy T minus dwadzieœcia; wasze instrukcje: nie przeszkadzaæ. Zrozumiano? 102 - Przepraszam za k³opot, Centrum. Otrzymaliœmy od Lodowca informacjê, ¿e..