Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Jednakże ten upór spełzł na niczym. Setau został wezwany w nagłym trybie przez rządcę Szenara, gdyż w składzie, gdzie przechowywano stągwie z mlekiem, pojawił się wąż. Młodzieniec wypatrzył podejrzaną dziurę, wrzucił do środka czosnek, a potem zatkał otwór rybą butli. Nieszczęsny gad nie wydostanie się już ze swojej nory. Zado¬wolenie rządcy, którego Setau uznał za zbytnio zaprzątniętego własną osobą, nie trwało długo, gdyż specjalista pokazał mu czerwono-białego węża z kłami sterczącymi z tylnej części szczęki i zarozumialec umykał co sił w nogach. Co za głupiec ¬pomyślał Setau. - Przecież nie ulega wątpliwości, że ten ga¬tunek jest całkowicie nieszkodliwy. Mojżesza otoczyły młode kobiety, które podziwiały jego męską postawę; większość chętnie zbliżyłaby się do Ramzesa, ale Izet urodziwa stała czujnie na straży. Ci dwaj młodzieńcy cieszyli się coraz większym poważaniem; Mojżesz obejmie z pewnością najwyższe stanowiska publiczne, a Ramzesem interesowano się ze względu na jego odwagę, która zyska mu być może w armii wysoką rangę, jakiej nigdy nie osiągnąłby na dworze. Przyjaciele zdołali jednak wyrwać się między dwoma tań¬cami i spotkali się w ogrodzie pod drzewem smaczliwki. - Czy słyszałeś mowę Szenara? - Nie, moja czuła narzeczona czym innym zaprzątnęła moją uwagę. - Twój starszy brat utrzymuje, że to on jest wielkim zwy¬cięzcą w tej kampanii. Dzięki niemu straty egipskie były bardzo ograniczone i dyplomacja wzięła górę nad przemocą. Co więcej, daje do zrozumienia, że Seti robi wrażenie bardzo zmęczonego; władza wyniszcza siły i nominacja Szenara na regenta nastąpi zapewne już rychło. Ogłosił program swoich rządów: pierwszeństwo dla handlu zagranicznego, unikanie konfliktów, przymierze gospodarcze z naszymi najbardziej zaciekłymi wrogami. - Czuję do niego odrazę. - Przyznaję, nie jest to postać świetlana, ale jego plany zasługują na rozważenie. - Podaj Hetytom palec, Mojżeszu, a odrąbią ci całą rękę. - Wojna niczego nie rozwiązuje. - Szenar uczyni z Egiptu kraj podległy innym i zrujnowany. Ziemia faraonów to osobny świat. Kiedy okazywała słabość lub naiwność, zawsze najeżdżali ją Azjaci. Ileż bohaterstwa trzeba było, żeby przepędzić najeźdźcę i odepchnąć go daleko od naszych granic. Jeśli złożymy broń, wybiją nas. Żar, z jakim mówił Ramzes, zaskoczył Mojżesza. - Są to słowa godne wodza, chętnie przyznaję, czy wybrałeś jednak dobry kierunek myślenia? - Nie ma innego, jeśli się chce zachować nie naruszone terytorium i pozwolić, by bogowie zamieszkiwali tę ziemię. - Bogowie... Czy bogowie istnieją? - Co masz na myśli? Mojżesz nie zdążył odpowiedzieć; każdego z nich otoczyła gromadka dziewcząt, które zasypywały jednego i drugiego pytaniami o przyszłość. Wkrótce Izet urodziwa wtrąciła się do tego zamieszania i uwolniła kochanka. - Zatrzymał mnie twój brat - wyznała. - Czego chciał? - Nie wyrzeka się myśli o poślubieniu mnie. Dwór nie ma żadnych wątpliwości, wszystkie pogłoski mówią to samo: Seti już wkrótce posadzi Szemra obok siebie na tronie. Ten zaś proponuje mi, bym została wielką małżonką królewską. W umyśle Ramzesa zaszło coś dziwnego: oto duch księcia opuścił nagle Memfis i uleciał aż do haremu w Mer-Ur, by kontemplować tam młodą, pilną uczennicę, przepisującą przy świetle lampki oliwnej maksymy Ptahhotepa. Izet urodziwa zauważyła zmianę, jaka zaszła w jej kochanku. - Czy coś ci dolega? - Wiedz, że wszelka choroba jest mi obca - odparł oschle. - Robiłeś wrażenie, jakbyś znalazł się bardzo daleko... - Zastanawiałem się. Czy przyjmiesz jego propozycję? - Już mu odpowiedziałam. - Gratuluję ci, Izet. Będziesz moją królową, a ja twoim sługą. Zaczęła bić go po piersi pięściami. Chwycił ją za nadgarstki. - Kocham cię, Ramzesie, i z tobą chcę żyć. Co mam zrobić, byś to pojął? - Zanim zostanę mężem i ojcem, chcę dojść do jaśniejszej wizji drogi, jaką chciałbym podążać. Musisz dać mi czas. Balsamiczna noc pogrążała się powoli w ciszy; muzycy i tancerze odeszli, nie było też już starszych gości. Tu i ówdzie w rozległym ogrodzie pałacowym wymieniano informacje i knuto śmiechu warte intrygi, by wspiąć się nieco w hierarchii, pogrążając rywala. Pogodę tych chwil zakłócił rozdzierający krzyk, który do¬biegł od strony kuchni. Ramzes znalazł się pierwszy na miejscu; rządca bił po¬grzebaczem jakiegoś starca, który zasłaniał sobie twarz rękami. Książę ścisnął szyję napastnika tak, że tamtemu oczy wyszły na wierzch; upuścił pogrzebacz, a starzec uciekł i ukrył się między pomywaczami naczyń. Mojżesz dostrzegł, że musi się wtrącić. - Udusisz go! Ramzes rozluźnił uścisk; czerwony na twarzy rządca z tru¬dem odzyskał dech w piersi. - Ten staruch był nędznym hetyckim niewolnikiem - wyjaś¬nił. - Mam obowiązek czuwać nad jego zachowaniem. - Czy tak obchodzisz się z wszystkimi, którzy dla ciebie pracują? - Tylko z Hetytami. Między gapiami przepchnął się Szenar, którego strój gasił swym bogactwem najwytworniejsze szaty. - Rozejdźcie się, ja się tym zajmę. Ramzes chwycił rządcę za włosy i cisnął nim o ziemię. - Oskarżam tego tchórza o stosowanie tortur. - Ależ, ukochany mój bracie! Nie unoś się... Mój rządca bywa surowy, ale..