Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Szum fal rzeki dochodził go. ¦ Niemen ¦ granica rosyjska... Lecz w tej chwili wydało mu się, jakby grunt usunął się pod nogami konia. Pochylił się gwałtownie naprzód i przez łeb .konia, który się potknął, przeleciał i runął na piasek. Głos jakiś zawołał w ciemności: ¦ Zła wróżba; Rzymianin by się cofnął!... Napoleon zerwał się i nim mu nadbieżono z pomocą, wsiadł na powrót. Uderzył szpicrutą konia po prawej łopatce ściągając równocześnie gwałtownie cugle i zapytał: ¦ Kto to zawołał?! Nikt nie odpowiedział. ¦ Któż zawołał?! ¦ powtórzył pytanie. Lecz odpowiedzi nie otrzymał. Jak wśród cieniów. Nie pociskał konia, aby szedł. Siedział na nim nieruchomo, prawie niepewny, czy rzeczywiście ktoś krzyknął, czy mu się zdawało. Mrok począł topnieć. Od wschodu ukazywało się blade światło, a w świetle tym zamajaczyły opary unosząc się nisko nad ziemią. Drzewa i ich konary widniały rozemglone, nie dające się oznaczyć w liniach. Leniwa, ciężka senność tłoczyła ziemię. Wśród nieobudzonych brzegów płynęła powoli, ociężale rzeka. Nad wszystkim panował smutek. Smutek, w którym musiało utonąć wszystko, co się do niego zbliżyło. Lecz Napoleon zapanował nad sobą i nad nim. Rozesłał rekonesanse i rozkazał, aby do zachodu dnia, który wstawał, rzucone były trzy mosty pod miasteczkiem Poniemeń. Potem zwrócił konia i kazał sobie wskazać kwaterę, w której miał dzień, czekając na ukończenie mostów, przepędzić. 33 Był dwór szlachecki okazały, nie pałac magnacki, ale dom bardzo zamożnego obywatela. Gdy cesarz w towarzystwie szefa sztabu jeneralnego, księcia Neufchatelu i Wagramu, Berthiera, i adiutanta generała hrabiego de Narbonne wjeżdżał w dziedziniec, gospodarz, u którego zapowiedziano kwaterę cesarską, wraz z dwoma synami, podrastającymi chłopakami, stał w bramie w paradnym kontuszu z czapką w ręku, witając niskim ukłonem gości. Napoleon salutował go lekko i dojechawszy stępo przed ganek, podobny do ogromnej altany obrośniętej dzikim winem i powojem, zsiadł z konia i dotknął kielichów zwisającego nad nim powoju mówiąc: ¦ Jakie to ładne. Po czym wstąpiwszy na schody od ganku, zapytał obywatela: ¦ Pan się nazywa? ¦ Ślupść, najjaśniejszy panie. Napoleon stanął. Spojrzał na szlachcica, potem na hrabiego de Narbonne. ¦ Repetez! — rzekł do szlachcica. ¦ Ślupść, najjaśniejszy panie ¦ powtórzył szlachcic. ¦ Narbonne: repetez! Ale wykwintny i piękny, młodzieńczo prosty mimo pięćdziesięciu siedmiu lat, były minister Ludwika XVI, wychowanek dworu Ludwika XV, hrabia Ludwik de Narbonne uśmiechnął się i rzekł: ¦ Apres vous, majeste. Nigdy nie miałem zdolności większych od ciebie, najjaśniejszy panie. Napoleon zaczął się śmiać. ¦ Eh bien, monsieur Sliougne, pokaż mi pan mój apartament i każ mi zrobić kąpiel, tylko gorącą. Marszałek Berthier, wyniosły jak zawsze i jak zawsze nic nie widzący poza rozkazem Napoleona, szedł za nim sztywno, zaś hrabia de Narbonne uśmiechał się jak najprzyjaźniej do pana Ślupścia, ot tak, przez wersalską uprzejmość, z przyzwyczajenia. W sali jadalnej, przez którą przechodzili, pozostał hrabia de Narbonne z panem Ślupściem, w tej chwili zaś wyszła z alkierza w tureckim zarzuconym na ramię szalu pani Ślupściowa. Spostrzegłszy pana de Narbonne, chciała się czym prędzej cofnąć, lecz było już za późno. Dygnęła więc nisko, szepcąc spłoniona: ¦ Excusez, monsieur le marechal. Ale hrabia de Narbonne ukłonił się jej jeszcze niżej, mówiąc: ¦ Jestem tylko adiutantem jego cesarskiej mości, mościa pani, i mam honor się przedstawić: Ludwik hrabia de Narbonne. Pani Ślupściowa dygnęła ponownie. ¦ Eufrozyna Ślupściowa, nee Żaba. ¦ Zachwycony jestem, mościa pani, zachwycony... ¦ Śniadanie... ¦ zaczęła pani Ślupściowa. ¦ Za pozwoleniem, mościa pani, za pozwoleniem ¦ przerwał jej najuprzejmiej pan de Narbonne ¦ przede wszystkim musimy pomyśleć o kąpieli dla cesarza. Może nie spać, nie jeść, ale kąpać się musi. Przede wszystkim wanna! Pan Ślupść spojrzał na żonę, a żona na niego. ¦ Wanna ¦ mruknął. ¦ Froziu, jakoż to będzie? ¦ Albo co? ¦ zapytał hrabia de Narbonne. ¦ Ano to ¦ odparł Ślupść ¦ że u nas to jest niby tak: jak jest ciepło, to kto chce, to się kąpie w Niemnie, a jak jest zimno, to znów tak nie upierając się. ¦ W chłód do wody nie spieszno ¦ dodała gospodyni. De Narbonne zaczął się śmiać wesoło. ¦ Mości państwo! Mamy pół miliona wojska za sobą. Kąpiel być musi! W tej chwili pani Ślupściowa uderzyła się palcem w czoło, klasnęła w ręce i zawołała: ¦ Panny! 34 Dwie dorosłe panny, blondyny, w rannych szlafroczkach, wychyliły się zza drzwi. ¦ A cóż mama każe? ¦ zapytała jedna, ¦ Biegajcie! Jest na strychu wanna, co się w niej nieboszczka ciocia Tyszkiewiczowa kąpała. Umyślnie dla niej u Tatarczucha zrobiona. Każcie znieść i natychmiast wody nastawić. Na kąpiel dla cesarza. Wannę wyparzyć i wyszorować. Monsieur le comte ¦ zwróciła się do pana de Narbonne ¦ jest wanna po mojej ciotce, madame la comtesse Tyszkiewicz. ¦ Doskonale! A niezawodnie ładna była ciocia hrabina? ¦ Może, za Augusta Drugiego ¦ mruknął jeden z młodych Ślupściów, który się wsunął właśnie do pokoju. Panny widocznie musiały przejść przez pokój, aby spełnić polecenie matki, gdyż stanęły przed panem de Narbonne i dygnęły zalotnie. ¦ Moje córki ¦ przedstawiła je pani Ślupściowa. ¦ Prędko, panny, kąpiel dla cesarza! Panny wybiegły z pokoju, a w chwilę potem, gdyby pan de Narbonne był rozumiał po polsku, byłby słyszał ich głosy w dziedzińcu: ¦ Prędko! Parania! Basia! Mania! Żwawo! Wannę ze strychu! ¦ A bodaj cię gęś kopła, wlazłaś mi na noga! ¦ Toż co ty robisz, nie leź do stajni sama! ¦ Panie Kukło, zawołać parobków! Niech woda noszą! ¦ A ja taki w pysk trzasnę tego szelmę! Zagraj, pójdziesz! Nie plątaj się pod nogami! ¦ Całą noc nie spałam, jeszcze muszę wanny szukać! ¦ Widzisz ją, delikacik! Ja toże całą noc nie spałam. Rapsztur! Patorocze! Cesarz Napoleon siedział rozebrany w kołdrze, klął, niecierpliwił się i bił szpicrutą w dywan pod nogami. ¦ No, powiedz sam, Narbonne ¦ mówił do obecnego hrabiego ¦ cóż to za naród, gdzie nawet kąpieli doczekać się trudno! ¦ Najjaśniejszy panie, ale za to wanna będzie po ciotce, hrabinie Tyszkiewiczowej. ¦ Tiens! Siostra Poniatowskiego jest Tyszkiewiczowa. Siedzi w Paryżu i traci pieniądze. ¦ Otóż nareszcie. Pan Ślupść wprowadził z triumfem wannę do pokoju cesarza. Wniosło ją dwóch parobków, a za nimi trzy dziewki niosły po dwie konewki wrzącej wody. ¦ Eh bien