Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

U nas, jak widać, zaczęło się od białych sukni z pąsowymi szarfami, które na widowni, w blasku świec, sprawiały takie wrażenie, jak by cały teatr przybrano jedną wielką kokardą. „Widok ten prawdziwie był zachwycającym" - twierdzi Niemcewicz.15 Przedstawienie zaczęło się o 8 wieczorem, o dziwo, bez króla. Widocznie dał znać, że nie może przyjść. Potem znienacka pojawił się w swojej loży. „Powstali wszyscy na wnii-ście jego" - czytamy u Niemcewicza. Wedle sprawozdawcy prasowego rozległy się również oklaski i „przerywające [mowę! aktorów odgłosy »Vivat król! Vivat!«. Trwało to dosyć długo i nieprzestanniie aż do zadziwienia." Po owacji publiczność zaczęła wołać „Fora!", póki aktorzy nie zaczęli od nowa całej 'sztuki.16 Aluzje Niemcewicza, jak się należało spodziewać, przyjęto 262 CZĘŚĆ TR7.ECIA (1790-1794) frenetycHnymi oklaskami. Były zresztą wyjątkowo przejrzyste. Już w II akcie Jan z Melsztyna żalił się: „bolesno jest sercu cnotliwemu pomyślić, do jakiego kresu urażona miłość własna niektórych ziomków naszych zaślepiła ich". Na co Kazimierz Wielki: ,,Nie traćmy nadziei; błądzą, ale trudno, żeby zapomnieć mieli, że tsą Polakami." Na takie słowa - twierdzi Schulz -„pierwszy zawsze król ze swej loży wychylał się i przyklaskiwał, a za nim parter". Wrzawa była, zdaje się, jeszcze większa niż na Powrocie poślą. Widzowie „krzycząc domagali się powtórzenia dwa i trzy razy tego [samego] ustępu coraz ha-łaśliwszymi przyjmując go oznakami".17 Największe wrażenie sprawiła rozmowa Kazimierza Wielkiego z Powałą, starostą, który nie chce się pogodzić z ograniczeniem znaczenia możnowładców. Jesteś waszmość człowiekiem wolnym - deklamował Owsiński - iść możesz, gdzie mu się podoba, ale nie rozumiem ani też radzę, żebyś przykładem Szamotulskiego obcych podburzać chciał przeciw swoim. Ustawy wiślickie zbawienne są, poznał je naród i nadwerężyć ich nie dopuści, a jeśli by zdrajca jaki znalazł się, który by z obcą mocą chciał zadawać blizny oj czyźnie, która go urodziła i karmiła, wtenczas ja, choć stary, choć z siwą już głową, stanę na czele poczciwych Polaków i albo trupem padnę, albo zostawię Polskę niepodległą, świetną i poważaną. Wedle Bułhakowa na te słowa król „wysunąwszy się z loży krzyczał »Tak, tak, brawo, fora!«". Wedle Niemcewicza „powstał i wychyliwszy się z loży" rzekł do publiczności: „Stanę i wystawię się." Obaj pamiętnikarze zgadzają się co do tego, że publiczność odpowiedziała królowi owacją: „grzmiące oklaski nagrodziły go za to oświadczenie" (Niemcewicz), a „parter odpowiedział mu krzykiem »Niech żyje!«" (Bułha-kow).18 W III akcie przyszła kolej na widowisko a grand spectade. Kazimierz Wielki przemawiał do następcy tronu. Uroczystość ta, jak można wnosić z tekstu, odbywała się na tle Wawelu, na dziedzińcu zamkowym. Król przemawiał z wysokości tronu, w towarzystwie swojej żony, Jadwigi (grała ją Truskola- KOKL 263 ska), licznego dworu i tłumu 'rycerzy. 'Cały ten obraz był starannie 'skomponowany pod względem kolorystycznym. Przeważały barwy żółte, gdyż większość rycerzy miała żółte płaszcze i kolety. Tu i ówdzie, niewątpliwie celowo* rozmieszczone przez malarza, ożywiały tło inne akcenty: płaszcze niebieskie, białe albo brązowe. „Najładniej - napisał sprawozdawca prasowy - i podług gustu tamtego wieku, w czarnych sukniach z lamami złotymi i drogimi kamieńmi ubrana była Jadwiga, księżniczka z Głogowy, Kazimierza Wielkiego żona." Rycerze mieli na piersiach pancerze ze srebrnej lub złotej lamy, która w świetle lamp olejnych musiała połyskiwać za lada porusze- niem.19 Po zakończeniu sztuki nastąpił balet Curza pt. Turnieje dawnych rycerzów. W ciągu maja cztery razy powtórzono jeszcze Kazimierza Wielkiego: 5 V, 6 V, 8V i 16 V 92. Za każdym razem teatr był iluminowany. Co najmniej kilka 'tysięcy widzów obejrzało te przedstawienia, długo pamiętane i komentowane w całym kraju.20 W dwa dni po ostatnim z mich, 18 V 92, Bułhakow doręczył rządowi Obojga Narodów notę, w której stwierdził, że wojska rosyjskie zmuszone są wejść do Polski „dla odrodzenia się Rzeczypospolitej". Pod osłoną oddziałów rosyjskich posuwała się generalność kontrkonfederacji, zwanej odtąd konfederacją targowicką. Jej marszałkiem 'był Szczęsny Potocki. Komendę wojskową sprawowali: Branicki i Rzewuski. Wśród pomniejszych osobistości, jakie skupiły isię wokół tej trójcy, jeszcze w Petersburgu, spotykamy dobrze nam już znanego posła Suchorzewskiego. Wypadki zaczęły .się toczyć w zawrotnym tempie. Sejm postanowił bronić kraju i zgodnie z konstytucją powierzył naczelne dowódzbwo Stanisławowi Augustowi. W tydzień później zawiesił swe obrady. 264 CZĘŚĆ TRZECIA (1790-1794) Wojska Rzeczypospolitej od razu przeszły do obrony. Były znacznie mniej liczne. Jednakże nie zostały rozbite. Na Wołyniu ks. Józef odniósł nawet taktyczne zwycięstwo pod Zieleńcami (18 VI), a Stanisław August ustanowił z tej okazji medal z napisem „Virtuti Militari". Na linii Bugu Kościuszko wsławił się obroną swego odcinka pod Dubienką (18 VII). Niestety, linii Bugu też nie zdołano utrzymać. Front zastał przerwany, Rosjanie ruszyli na Warszawę. W ślad za nimi postępowała generalność tar-gowicka przejmując władzę na terenach okupowanych. Bogusławski grał przez cały czas bez przerwy, 2 VI jeszcze raz wystawił Kazimierza Wielkiego, a 27 VI Rokoszan. Cały dochód z Rokoszan przeznaczył na wojsko wyjaśniając, że da na ten cel jeszcze więcej przedstawień, gdyż ogółem postanowił wpłacić do skarbu państwa 12 ooo złp. Chciał w ten sposób przysporzyć wojsku „6 ludzi uzbrojonych i umundurowanych".2! Jego plan nie został jednak zrealizowany. Wkrótce po przerwaniu frontu Stanisław August wyjawił zamiar przystąpienia do Targowicy. Tylko nieliczni ministrowie wypowiedzieli się przeciw temu. Większość poparła króla. Działania wojenne zawieszono. Najwybitniejsi dowódcy podali się do dymisji