X


Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Kobiet� by�a Eila Ashford. Mia�a sukienk� podwini�t� do pasa, twarz zarumienion� podnieceniem. Ca�owa�a Jasifa Hasana. ROZDZIA� PIERWSZY Megafon na lotnisku kairskim zabrz�cza� niczym dzwonek u drzwi, Po czym zapowiedziano po arabsku, w�osku, francusku i angielsku przylot samolotu linii Alitalia z Mediolanu. Toufik el-Masiri wsta� od stolika w barze i skierowa� si� na taras. W�o�y� ciemne okulary, bez kt�rych trudno mu by�o patrze� na rozmigotan� p�yt� lotniska. Caravelle by�a ju� na ziemi i ko�owa�a. Sprowadzi�a go tu depesza. Przysz�a rano od "wujka" z Rzymu, zaszyfrowana. Prawo do u�ywania szyfru w telegramach mi�dzynarodowych maj� w�a�ciwie wszystkie firmy, o ile klucz do niego zdeponuj� w urz�dzie pocztowym. Szyframi takimi pos�ugiwano si� coraz cz�ciej, g��wnie ze wzgl�d�w oszcz�dno�ciowych - zamiast pe�nych zda� u�ywano pojedynczych s��w - a nie w celu zachowania tajemnicy. Depesza do Toufika zgodnie z rejestrem szyfr�w podawa�a szczeg�y testamentu jego zmar�ej ciotki. Toufik jednak mia� inny klucz, wed�ug kt�rego wiadomo�� brzmia�a nast�puj�co: obserwuj i �led� profesora friedricha schulza stop przylot do kairu z mediolanu w �rod� 28 lutego stop na kilka dni stop wiek 51 wzrost 180 cm waga 150 funt�w w�osy jasne oczy niebieskie stop narodowo�� austriacka stop towarzyszy mu tylko �ona stop. Niebawem z samolotu zacz�li wychodzi� pasa�erowie i Toufik niemal natychmiast wypatrzy� opisanego m�czyzn�. By� tam tylko jeden wysoki szczup�y blondyn. Mia� na sobie jasnoniebieski garnitur, bia�� koszul� i krawat, ni�s� plastikow� torb� ze sklepu wolnoc�owego oraz aparat fotograficzny. Obok sz�a �ona, o wiele ni�sza, w modnej sukience mini i blond peruce. Szli przez p�yt� lotniska, rozgl�dali si� i wdychali ciep�e, suche pustynne powietrze, jak robi to wi�kszo�� ludzi, kt�rzy po raz pierwszy l�duj� w Afryce P�nocnej. Pasa�erowie znikali w hali przylot�w. Toufik sta� na tarasie dop�ty, dop�ki z samolotu nie zacz�to wy�adowywa� baga�y. Wtedy wszed� do hali i wmiesza� si� w grup� ludzi czekaj�cych z drugiej strony barierki. Nie znosi� czekania. By�a to umiej�tno��, kt�rej po prostu nie potrafi� opanowa�. Uczono go strzelania, zapami�tywania mapy, otwierania sejf�w i zabijania ludzi go�ymi r�kami - wszystko to w ci�gu pierwszych sze�ciu miesi�cy szkolenia. Kurs nie obejmowa� wyk�ad�w na temat cierpliwo�ci, �wicze� zapobiegaj�cych mrowieniu n�g czy seminari�w o nudzie. Tymczasem instynkt podpowiada� mu, �e co� tutaj �mierdzi, uwaga, uwaga!... W t�umie sta� inny agent. W pod�wiadomo�ci Toufika zapali�o si� �wiate�ko alarmowe. Nadal jednak rozwa�a� problem cierpliwo�ci. Ludzie oczekuj�cy krewnych, przyjaci�, wsp�lnik�w okazywali zniecierpliwienie. Palili papierosy, przest�powali z nogi na nog�, wyci�gali szyje, nie mogli sobie znale�� miejsca. Sta�a tam rodzina z czworgiem dzieci, dw�ch Arab�w w tradycyjnych galabijach, biznesmen w ciemnym garniturze, m�oda bia�a kobieta, kierowca ze znaczkiem Ford Motor Company i... Tylko jeden m�czyzna sta� spokojnie. Podobnie jak Toufik, mia� ciemn� sk�r�, kr�tkie w�osy i nosi� si� po europejsku. Na pierwszy rzut oka robi� wra�enie typowego przedstawiciela klasy �redniej. Przypadkowy obserwator m�g�by go wzi�� za biznesmena, podobnie jak Toufika. Facet sta� swobodnie, z r�kami za�o�onymi do ty�u, wpatrzony w wyj�cie z hallu baga�owego. Nie przyci�ga� niczyjej uwagi. Wzd�u� jego nosa bieg� jasny �lad, jakby dawna blizna, kt�rego raz dotkn�� nerwowym gestem, ale zaraz zn�w schowa� r�k� za plecy. Toufika dr�czy�o pytanie, czy tamten ju� go zauwa�y�. Odwr�ci� si� do stoj�cego za nim biznesmena. - Nie rozumiem, dlaczego to zawsze tak d�ugo trwa. - U�miecha� si� i m�wi� spokojnie; zagadni�ty przysun�� si� bli�ej. - Formalno�ci zabieraj� wi�cej czasu ni� sam lot - stwierdzi� i odwzajemni� u�miech. Wygl�dali jak dwaj wsp�lnicy zaj�ci swoimi sprawami. Toufik znowu zerkn�� na agenta. Tamten sta� wci�� w tej samej pozycji i spogl�da� w stron� wyj�cia. Nie sili� si� na �aden kamufla�; czy mia�o to znaczy�, �e zauwa�y� Toufika? Czy raczej, �e si� obawia, �eby nawet najmniejszym kamufla�em si� nie zdradzi�? Pasa�erowie zacz�li ju� wychodzi� i Toufik u�wiadomi� sobie, �e ma niewielkie pole manewru. �ywi� nadziej�, �e osoby, kt�rych oczekuje agent, opuszcz� hal� przed profesorem Schulzem i �e nie o Schulza tu chodzi. Tak si� jednak nie sta�o. Schulz i jego �ona przekroczyli barierk� po�r�d pierwszej grupki podr�nych gotowych do wyj�cia. Agent podszed� do nich i u�cisn�� im r�ce. A wi�c wszystko jasne. Agent by� tu po to, by spotka� si� z Schulzem. Toufik bacznie obserwowa�, jak tamten przywo�uje baga�owych i odprowadza Schulz�w; wtedy wymkn�� si� innymi drzwiami do swojego samochodu. Zanim wsiad�, zdj�� marynark� i krawat, w�o�y� za� ciemne okulary, i bia�� bawe�nian� czapk�. Teraz nikt nie powinien rozpozna� w nim cz�owieka, kt�ry wykonywa� zadanie na punkcie kontaktowym. Toufik zak�ada�, �e agent parkuje w�z nieco dalej od g��wnego wyj�cia, i ruszy� w tamt� stron�. Nie pomyli� si�. Zobaczy�, �e baga�owi �aduj� walizki Schulz�w do pi�cioletniego szarego mercedesa. Min�� go i pojecha� dalej. Swoje brudne renault skierowa� na g��wn� autostrad�, prowadz�c� z Heliopolis, gdzie znajdowa�o si� lotnisko, do Kairu. Jecha� sze��dziesi�tk�, trzymaj�c si� wolnego pasa. Szary mercedes min�� go dwie-trzy minuty p�niej, wi�c przy�pieszy�, by nie straci� go z oczu. Zapami�ta� jego numer, co jest zawsze po�yteczne, gdy chodzi o rozpoznanie woz�w przeciwnika. Zacz�o si� chmurzy�. Toufik sun�� autostrad� wysadzan� z obu stron palmami i zastanawia� si�, co tu jest grane. Depesza nie m�wi�a o Schulzu nic pr�cz tego, jak wygl�da, i �e jest austriackim naukowcem. Cokolwiek by o tym s�dzi�, spotkanie na lotnisku musia�o mie� znaczenie. Wygl�da�o jak sekretne powitanie wa�nej osobisto�ci. Agent niew�tpliwie pochodzi st�d, s�dz�c po ubraniu, samochodzie i sposobie zachowania. Schulz przylecia� z pewno�ci� na zaproszenie rz�du, kt�ry stara si� utrzyma� t� wizyt� w tajemnicy. I na tym koniec informacji. Nawet nie wiadomo, czym zajmuje si� profesor Schulz. Mo�e jest finansist�, producentem broni, specjalist� w dziedzinie rakiet albo handluje bawe�n�, cho� r�wnie dobrze m�g�by mie� powi�zania z Al-Fatah; kr�tko m�wi�c, nie wygl�da tylko na by�ego hitlerowca. A zreszt� wszystko jest mo�liwe. Najwyra�niej Tel-Awiw nie uwa�a� Schulza za nikogo wa�nego. W przeciwnym razie nie pos�u�ono by si� m�odym i niedo�wiadczonym Toufikiem. Ca�kiem mo�liwe, �e zadanie mia�o charakter �wiczebny. W Kairze, na Szari Ramzes Toufik skr�ci� dystans, ju� tylko jeden pojazd dzieli� go od mercedesa. Szary w�z skr�ci� w prawo, w Kornisz an-Nil, rzek� przeci�� mostem 26 Lipca i dotar� do dzielnicy Zamalek na wyspie D�azira