Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
O nędzny rodzaju! kiedy spojrzysz na mnie właściwie! Bogowie Grecji wyrzekają się swoich godności i jednym z was się stają, czy nie pojmujecie tego, Rzym padnie na kolana i inne mocarstwa pójdą w ich ślady, krwi tylko dużo w żyłach się zepsuje, a jeszcze więcej niewinnie przeleje. Uczcie się uczciwie rozmnażać i uczciwie rozmnażajcie moje nauki. A gdzie twój szadchen? – i mrużąc oczy spojrzał na Jurewicza: I ty tu jesteś? Grzeszę, więc jestem. Zaraz odejdziesz swego miejsca strzec, a ja wrócę do ojczyzny odpocząć trochę. Uważaj, zła gwiazda zacznie promieniować na ciebie, nie daj się zwieść, to pierwszy znak końca, który Ojciec przeze mnie objawia. Idź, 39 czynić swoją powinność. I Michał Jurewicz pokornie opuścił izbę, a przyzwyczaiwszy oczy do ciemności dojrzał siedzącego pod tamaryszkiem Barabasza. Zabić? Za co? Jeśli tego nie uczynisz, a puścisz go, ani tobie panować, ani mnie, i zaczął się skradać, aby kozikiem wyłuskać mu oczy, bo innej broni pod ręką nie miał. Barabasz czekał, ściskał pod okryciem z koziej skóry rękojeść swojego zbójeckiego miecza. No cóż, zaczynaj! warknęli jednocześnie i już jako psy rzucili się na siebie, zadając sobie tyle ran, że upływ krwi pozbawił ich świadomości. Si duo faciunt idem, non est idem? Ex oriente lux, fiat lux. I oto Duch Święty wstąpił w nich, zbudził na powrót ich zmysły, nie obdarzając żadnym charyzmatem, nawet siódmym zmysłem. Niech zobaczą miasta jaśniejące wielkością, kwitnące cerkwie i chrześcijaństwo rosnące, miasta ikonami oświecone i pieniami pochwalnymi i kadzidłami woniejące. A ty myśl, lecz pamiętaj, że kto grzeszy przeciwko mnie, nie ujrzy jasności, bo ja jestem i z Ojca i z Syna, i gdyby nawet wszyscy bogowie potracili imiona, ja zostanę tym, czym jestem. Wierz we mnie, a ominie cię strach przed śmiercią i śmierć cię ominie, wcześniej zauważysz jej nieobecność, bo aby móc żyć nie Boga wymyślono, lecz właśnie śmierć. Z wszystkiego, co wysnuło i wysnuje się z ludzkiej myśli, ma wartość tylko to, co nie bierze w rachubę czasu i materii. No, jesteśmy na miejscu. Wkrótce z nocnej pomroki wykluje się słońce. Niebawem się spotkamy. Nic wam nie dałem, lecz coś na pewno zostawię, nie wiem co i wy wiedzieć nie będziecie, od kogo otrzymaliście taki czy inny talent, który nagle odkryjecie w sobie. 5. Przylatuje do mnie smok i zmusza do stosunku płciowego ze sobą ukazując mi się we własnej postaci, ludziom zaś pod postacią mojego męża. Każdego poranka przypominał sobie twarz kobiety, która wypowiedziała te słowa nie mając odwagi popatrzeć mu w oczy, choć usilnie o to prosił. Co chciał zobaczyć w jej oczach? Duszę? Tak, chciał zanotować czy duszą tej duszy jest Bóg! Tylko tyle? Nie! chciał jeszcze zobaczyć wpływ grzechu śmiertelnego na jasnoniebieski kolor, kolor jej oczu i nieba. A jaki przyjął probierz prawdy? Akty poznawcze wyzwalają przecież samooświetlającą intuicję intelektualną. Czy każde poznanie uważał za 40 prawdziwe? Tak! ale go nie objawiał nikomu, milczał: ciesząc się, że objawiają mu się wieczne tajemnice boskiego przymierza. A czy to nie jest udręką? Owszem, to było wielkim bólem. Od pierwszego spojrzenia nie odgadł, z jakim grzechem przestąpiła niewiasta próg jego celi i dlatego w tej chwili leje się po wapiennej ścianie krew zorzy porannej. Przedtem nigdy nie zauważył tej rozprutej żyły. Czyja to krew? Przelana niewinnie? A może sama świeżość odrodzenia, ziemska dziewicza przestrzeń, w którą trzeba wchodzić z jarzmem słowa i dłutem. Toż to ona na tej ścianie, upadła owieczka, nieczyste naczynie czy Leda? Gdzie jesteś święty Jerzy? Smoki bezczeszczą kobiety, plemię szatańskie w odzieniu gadów sieje spustoszenie. A co przyszło na świat ze związku Dzeusa z Ledą? Helena. Troja, Kasandra, Parys, czy tak? Bogowie nie umierają, zmieniają tylko imiona, strach pomyśleć o Iliadzie, lecz należy szczególnie teraz przypomnieć, że skończyły się imiona przypisane bogom, to jest już ostatnie i czas dobiega końca. W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! Starzec monasteru Andronikowskiego Michał Jurewicz skończył poranną modlitwę i wypiwszy kubek zimnej wody zaczął czytać list, jaki otrzymał jego poprzednik od kobiety, którą nawiedzał smok. Donosiła, że mikstury, zaklęcia i modlitwy nie zdołały odpędzić i ostudzić zapałów miłosnych ognistego gada, a ona sama nie odczuwa już odrazy i odnosi wrażenie, że jej łono napełnia się nową istotą, bo księżyc nie wymaga już od niej, aby brudną krew oddawała ziemi. W ostatnich dniach nawiedził mnie anioł ze srebrnymi skrzydłami, odziany w pomarańczowe szaty i obwieścił, że pocznę syna, który będzie święty i wielki przez wielbienie niebios kolorami, bo tylko on znać będzie oblicze Trójcy Przenajświętszej. Grzech to okrutny mieć taki biblijny sen. Starcze, wspomagaj, módl się za mnie, być może twoja pokora natchnie cię myślą, która wyjawi, czy sen jest anielski, czy szatańska to igraszka